XVII. Monachium, 09.02.2019, 15:10

1.8K 164 50
                                    

- Ja nie wiem co tu robię. - mruczę siadając na krzesełku - Po przegranej Man U tutaj w sierpniu, przysięgłam sobie że moja noga więcej na Allianz Arena nie postanie.

- Twój chłopak ma dar przekonywania. - stwierdza Adam.

Nie widziałam go od paru miesięcy, a zawsze wydawał mi się sympatycznym chłopakiem, więc cieszę się, że Andreas zaprosił go na mecz. Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie ich kontakt trochę się popsuł. Przez tą całą sprawę z Nico i zerwanie Andiego z Klarą ich paczka praktycznie się rozpadła przez co Wellinger i jego przyjaciel z dzieciństwa dosyć rzadko się widują. Początkowo chciałam, żeby szli na ten mecz sami, bo mnie Bundesliga obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg, ale Andreas przez cały wczorajszy wieczór mi nie odpuszczał. A ja nie potrafię mu odmawiać.

- Aż za duży. - wzdycham - Przydaj się i idź mi chociaż po piwo. - mówię do Andreasa - Muszę opić to, że od wczoraj jestem bezrobotna.

- Daj spokój. Jestem pewien, że David znajdzie jakieś zastępcze miejsce. - próbuje mnie pocieszyć.

- Ale ja nie mogę czekać aż to zrobi. Muszę za coś żyć. - zaciskam usta - Od poniedziałku zaczynam szukanie pracy.

- Pogadamy o tym jutro, okej? - mówi i wstaje, a ja kiwam głową - Z podwójnym sokiem?

- Tak, ale tym niebieskim. - uśmiecham się lekko.

Andi idzie do stoiska po piwa dla nas, a ja chcąc przestać myśleć o tym w jakiej sytuacji znalazł się David i wszyscy jego pracownicy kieruje swój wzrok na boisko. Drużyny akurat wychodzą z tunelu. W Schalke nie rozpoznaje nikogo, ale za to wśród graczy klubu z Monachium prawie wszystkich. Do dzisiaj pamiętam jaki Andreas wrócił podekscytowany z trasy po USA z Bayernem i opowiadał o każdym piłkarzu z osobna. Moją uwagę przykuwa jednak jakaś nowa twarz w czerwonej koszulce. Przystojna twarz.

- Kto gra z osiemnastką? - pytam Adama.

- Nie znasz go? To Goretzka. Przeszedł do Bayernu na początku tego sezonu. W reprezentacji też gra. - odpowiada mężczyzna.

- Całkiem fajny. - stwierdzam.

- O czym gadacie? - pyta Andi, który przyszedł z dwoma piwami i butelką wody w rękach.

Trochę mi go szkoda, bo sam nie będzie mógł pić. Nie dość, że jest dzisiaj naszym kierowcą to jeszcze wciąż musi brać leki na to ramię. Niby już prawie nie odczuwa bólu, ale zbliżają się mistrzostwa świata, więc sztab chce być pewny, że będzie całkowicie sprawny na ten okres.

- Twojej dziewczynie wpadł w oko Leon. - informuje siedzący po mojej prawej brunet.

- Goretzka? - Wellinger unosi brwi podając nam piwa - Myślałem, że skoro się ze mną spotykasz to masz lepszy gust.

- Przestałam ufać swojemu gustowi, gdy uświadomiłam sobie, że mi się podobasz. - prycham - Ale taki Leon mi przywraca w niego wiarę. - wytykam mu język.

- Możecie swoje małżeńskie kłótnie zostawić na później? - prosi Adam - Mecz się zaczął, a ja przez was nie mogę się skupić.

Andreas wywraca oczami i siada po mojej lewej stronie. Oczywiście nie zapomina spleść naszych dłoni, co zapewne jest spowodowane tym jak wielu facetów siedzi wokół nas, ale mi to nie przeszkadza. Chłopak zaczyna emocjonować się meczem, a ja przez chwilę czuje się jak w filmie. Spoglądam raz na jego twarz, a raz na nasze dłonie i jedyne o czym potrafię myśleć to jak bardzo go kocham.

*
22:20

- Jestem padnięta. - wychodzi z windy ziewając.

- To wy z Adamem się uparliście, żeby iść po meczu do baru. - śmieje się Andreas - A mogliśmy od paru godzin leżeć sobie wygodnie przed telewizorem.

- Po prostu chciałam, żebyście spędzili ze sobą trochę czasu. - wypalam szczerze przez alkohol w mojej krwi - Przeze mnie wasza przyjaźń się psuje.

Blondyn staje i patrzy na mnie takim zdziwionym wzrokiem, jakbym mu nagle oznajmiła, że ziemia jest płaska. W co swoją drogą mnóstwo ludzi wierzy, czym sprawiają, że tracę resztki wiary w nasz gatunek.

- Nic się nie psuje, kotek. - mówi stanowczo - Nawet się nie zadręczaj takimi myślami. My z Adamem jesteśmy nierozłączni od dzieciństwa i nieważne jak bardzo jesteś wspaniała to nawet ty nie masz siły zepsuć naszej przyjaźni.

Uśmiecham się lekko i chce już odpowiedzieć, jednak moją uwagę przykuwa malutkie pudełeczko leżące na naszej wycieraczce. Miałam cichą nadzieje, że ten mój wielbiciel już sobie odpuścił. Wellinger schyla się po nie i otwiera. W środku znajduje się srebny wisiorek z małym łabędziem. Chociaż nie noszę biżuterii to muszę przyznać, że jest piekny. Blondyn ignoruje błyskotkę i wyciąga wciśniętą do środka karteczkę.

- Nie wiedziałem czym tak naprawdę jest piękno i miłość, dopóki nie spojrzałem w twoje oczy. - czyta - Teksty gorsze niż w podstawówce. - komentuje.

Przygryzam wargę zastanawiając się nad tymi słowami. Od zawsze jestem wielką romantyczką i takie teksty działają na mnie bardziej niż powinny. Zwłaszcza po alkoholu.

- Naprawdę moje oczy są piękne? - pytam - Zawsze byłam pewna, że są takie bez wyrazu. Nudny odcień niebieskiego.

- Zaraz... - Andreas otwiera drzwi i patrzy na mnie unosząc brwi - Chyba Ci to nie imponuje?

- Nie. - zaprzeczam może trochę zbyt gwałtownie - Po prostu... Eh, nieważne. To przez te piwa. - decyduje się zmienić temat i wchodze do środka - Kto idzie pierwszy pod prysznic?

- Możesz iść ty. - mówi i zaciska usta - Tylko nie zapomnij zaprosić swojego wielbiciela. - dodaje.

- Andreas... Nie zachowuj się jak dziecko. - zdejmuje płaszcz i buty - Nie masz podstaw, żeby być zazdrosny.

- Wcale. - prycha - Moją dziewczynę podrywa jakiś frajer, który boi się nawet przyznać kim jest, a jej się to jeszcze najwyraźniej podoba.

Wzdycham cicho, podchodze do niego i przytulam się jak miś, starając się jednak nie robić tego zbyt mocno, bo w głowie wciąż mam jego zbite ramię.

- Kocham Cię. - mruczę z twarzą schowaną w zagłębieniu jego szyi - Kocham Cię. - odsuwam się lekko i patrzę mu na twarz - Tylko Ciebie. Nie musisz być zazdrosny o kogokolwiek. Jestem typową kobietą i imponuje mi, że ktoś wysila się, żeby zrobić dla mnie coś romantycznego, ale to nic nie zmienia. Wciąż jestem po uszy zakochana w tobie. Zapomniałeś już ile na Ciebie czekałam? - pytam z delikatnym uśmiechem.

Twarz chłopaka łagodnieje, a on opiera swoje czoło o moje.

- Chodź ze mną na randkę. - prosi - Pokaże Ci tyle romantyczności ile w całym swoim życiu nie widziałaś.

Śmieje się cicho i kiwam głową na znak, że się zgadzam. Udaje spokojną, chociaż w głębi duszy już nie mogę się doczekać tego dnia.

- A teraz idziemy pod ten prysznic. - odsuwa się i chwyta mnie za rękę - Trzeba oszczędzać wodę.

_____

przypominam tylko, że następny rozdział może być w innym terminie niż jest podany bo będę na ziemi niemieckiej i nie wiem jak tam z internetami

ps. przypominam że kocham komentarze

ps 2. wiem że mecz Bayernu jest później ale pisałam to w lipcu a wtedy tego nie wiedzialam

ps 3. przypominam o der lüge i was na nie zapraszam!

mitbewohner | a. wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz