— Wytłumacz mi proszę. Co ja tutaj robię? — pytam rozglądając się po wszystkich przyrządach znajdujących się w pomieszczeniu.
— Postanowiłaś mi potowarzyszyć podczas porannego treningu, bo moja dziewczyna nie chce się ruszyć z łóżka, a twój chłopak gdzieś zniknął. — oznajmia Stephan.
— Bo to nie tak, że masz jeszcze paru innych kumpli z kadry oraz prawie setkę innych profesjonalnych sportowców w tym hotelu. — prycham — Trzeba wziąć mnie, dziewczynę która od paru dobrych miesięcy nie była na siłowni i prawie zapomniała jak ona wygląda.
— Bo twoje towarzystwo jest lepsze. — stwierdza Leyhe — Poza tym przyda Ci się trochę ćwiczeń. — mówi żartobliwym tonem mierząc mnie od góry do dołu.
Unoszę brwi, a ręcznik który dotychczasowo spokojnie leżał w mojej ręce, uderza w jego ramię.
— Palant.
Bieganie na bieżni nie wychodzi mi tak źle jak myślałam. Zaniedbałam ostatnio swoją kondycję, a moja dieta jest okropna, ale najwidoczniej nie jest ze mną aż tak źle. Stephan po dwudziestu minutach rezygnuje z biegania i idzie pobawić się ze sztangą, ale w moim przypadku sam jej widok wywołuje u mnie przerażenie, więc nie ruszam się z miejsca. Nie zostaje jednak na długo sama, bo po chwili miejsce Leyhe na bieżni zajmuje Kamil Stoch. W jakim kierunku poszło moje życie skoro wylądowałam ćwicząc obok mojego największego idola z dzieciństwa? Oczywiście nie narzekam. Mężczyzna najwyraźniej zauważa moje zdenerwowanie wywołane jego osobą, bo postanawia zagadać.
— Pracujesz dla którejś kadry? Twoja twarz wydaje mi się znajoma.
Kamil Stoch mnie kojarzy. Czy to już moment, żeby umierać? Za dzieciaka marzyłam o tym, żeby w ogóle go zobaczyć, a teraz on sam z siebie mówi, że moja twarz wydaje mu się znajoma. Chociaż właściwie ja chodzę z Andreasem Wellingerem, nie wiem dlaczego takie małe rzeczy wciąż mnie tak bardzo zaskakują.
— Uhm, nie. — mówię zmieniając jezyk rozmowy z angielskiego na polski — Przyjechałam tu z chłopakiem.
Nie widzę sensu w ukrywaniu tego faktu. Po Zakopanem stwierdziliśmy, że nie będziemy się kryć ze swoim związkiem. Chłopak najwidocznjej zrozumiał, że nie jestem typem osoby, która jakoś szczególnie przejmuje się docinkami obcych osób.
— Oh, jesteś Polką. — Kamil uśmiecha się, widocznie zaskoczony tym faktem — Nie mów, że któregoś usidlilaś podczas zawodów.
— Nie. — śmieje się — Takie rzeczy się raczej rzadko zdarzają w prawdziwym życiu. Jestem z Polski, ale od niecałego roku mieszkam w Monachium.
Stoch chce już coś odpowiedzieć, ale przerywa mu przybycie mojego chłopaka.
— Boże, tu jesteś. — oddycha z ulgą opierając się o przyrząd na którym ćwicze — Co Cię podkusiło, żeby wychodzić z pokoju bez telefonu? — pyta.
Mówi po angielsku, więc domyślam się, że zauważa obecność Kamila.
— No nie wiem. — udaje zamyślenie — Uczę się od najlepszych. — prycham, przypominając mu że przecież zrobił to samo. Normalnie para idealna z nas.
— Boże. — Stoch śmieje się i wywraca oczami — Jakbym widział siebie i Ewę we wczesnych latach znajomości. Fanki będą załamane, że Wellinger znalazł sobie tą jedyną.
Nie potrafię się nie uśmiechnąć, słysząc te słowa. Czy to możliwe, żeby moja pierwsza miłość okazała tą ostatnią? Bardzo bym tego chciała, ale nie umiem sobie wyobrazić, żeby ktoś taki jak Andreas chciał spędzić całe życie ze mną. Chyba wciąż zbyt słabo w siebie wierzę.
CZYTASZ
mitbewohner | a. wellinger
Fanficprzecież zamieszkanie z facetem w którym się kochasz to świetny pomysł, prawda? Druga część "die sorge", które możecie znaleźć na moim profilu.