Za godzinę szykuję się do pracy, więc nie sprawdzałam rozdziału. Pewnie są tutaj jakieś błędy, ale nie chciałam Wam jeszcze przedłużać czekania, dlatego dostajecie rozdział w takim stanie, a nie innym. Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie się podobać :D
EDIT: Literówki poprawione ;)
— Tutaj? — Brew Uchihy powędrowała ku górze, wyrażając czyste rozbawienie. Oczywiście był niebywale zadowolony z rozwoju wydarzeń i jednocześnie zaskoczony, że te właśnie słowa padły spomiędzy niewinnych ust blondyna.
Ale mimo wszystko jeszcze nie pozwolił odpowiedzieć chłopakowi — dotknął spierzchniętych warg, a następnie niemal brutalnie kciukiem wdarł się pomiędzy nie. Naruto z kolei tak, jak starszy się spodziewał, na początku spłonął rumieńcem, potem jednak potulnie zaczął ssać palec i go przygryzać. Prawie jak rasowa dziwka.
Trwało to jedynie krótką chwilę, Sasuke po tym czasie wycofał kciuk i wyznaczył nim szlak na rozgrzanym poliku Naruto. Ślina lśniła na rumianej skórze w sposób, który można było uznać za niebywale podniecający.
— Gdziekolwiek — odparł w końcu na wydechu blondyn.
— Gdziekolwiek? — zakpił Uchiha i nachylił się jeszcze bardziej, by móc oddechem drażnić małżowinę swojej ofiary. — W parku? W szkole? W sklepie? Na pewno, Naruto, gdziekolwiek?
Siedemnastolatek przełknął speszony ślinę.
— Ja... — zaczął, aczkolwiek intensywny wzrok Sasuke sprawił, że nie był wstanie dokończyć. Te oczy po prostu go pożerały. W całości, nie pozostawiając ani skrawka. Naruto miał dziwne wrażenie, iż tonie w tej wibrującej, szaleńczej czerni.
— Już nie jesteś taki wyszczekany — zauważył Sasuke. Chłopak odwrócił spojrzenie, ale biznesmen szybko z powrotem nakierował dłonią jego twarz na siebie. — Patrz na mnie. Ile razy mam to jeszcze tobie powtórzyć?
Tym razem w błękitnych tęczówkach nie pojawiła się znana nieśmiałości, mężczyzna zamiast niej ujrzał buntowniczość, która ostatnio naprawdę mu się podobała. To znaczyło, że wszystko co robił, osiągało sukces.
— Dużo razy — odpowiedział Uzumaki szeptem, jakby sam nie był pewny swoich słów. Jego oczy mówiły, że wyczekuje reakcji Sasuke. Gniewu. I musiał się tego doczekać, bowiem każdy Uchiha nie dążył do pieniędzy czy władzy — dążył do absolutnej kontroli.
Uderzenie jakie wyprowadził Sasuke, nie służyło by zadać ból, a raczej by pozostawić ślad na skórze. Naruto odczuł je pieczeniem. I jakby na przekór, członek w jego spodniach drgnął.
Istotnie nie uszło to uwadze bruneta, dlatego uśmiechnął się lodowato jak krwiożercza, pozbawiona empatii bestia. Nim jednak zdążył cokolwiek rzec, samochodem nagle zachybotało. Naruto przechylił się do przodu, opadając pomiędzy jego nogi. O ironio, w tej pozycji wyglądał niczym prawdziwa owieczka w paszczy grzesznego wilka.
Temperatura w limuzynie albo się podniosła, albo to Sasuke miał takie wrażenie, gdy Naruto zacisnął nieświadomie palce w pobliżu jego krocza. Dziwnym trafem Uchiha naprawdę był podniecony.
Mężczyzna wplótł palce w jasne kosmyki włosów, nie pozwalając chłopakowi podnieść się z klęczek. Sam bardziej rozszerzył kolana, tym samym dając mu więcej miejsca.
— Zacznijmy od tego, że będziesz mnie ssał — oświadczył ochrypłym, bardzo męskim głosem, wciąż nie spuszczając z niego wzroku. — Jak dobrze się spiszesz możliwe, że zgodzę się z tobą kochać.
CZYTASZ
Dotyk Diabła || SasuNaru ✔
FanfictionPierwsza część Trylogii Piekielnych Rozkoszy! Smak, który sprawia, że drżę. Zapach, który otępia moje zmysły. I dotyk, który spala mnie od środka i powoduje, że pragnę znacznie, znacznie więcej... Ten wieczór nie wydawał się jakiś nadzwyczajny. A...