ROZDZIAŁ 2

3.5K 325 291
                                    

Szczerze mówiąc, ledwo udaję mi się to wkleić. Zupełnie czasu nie miałam, aby odwiedzić Watta i napisać rozdział, ale jakoś mi się udało. Nieważne, że za trzy godziny wstaję do pracy :D

— To tutaj mieszkasz? — zapytał Sasuke, zerkając wyczekująco we wsteczne lusterko. Jego czarne, kocie oczy zdawały się parzyć nie tyle pewnością, ale czymś, czego Uzumaki nie potrafił wyjaśnić. Może dlatego czuł się tak niezręcznie.

Potaknął ruchem głowy i chwilę zajęło mu przerwanie kontaktu wzrokowego. Oboje z przyjaciółką siedzieli na tylnym siedzeniu, a TenTen właśnie zasnęła oparta o jego ramię. Szturchnął więc ją niechętnie, po czym natychmiast otwarła powieki i zerknęła przez okno na pobliskie światło latrani, które stało naprzeciwko ich wejścia do klatki schodowej.

— Już jesteśmy? — zapytała po raz pierwszy, odkąd wsiedli w drogi, czerwony samochód bruneta, po tym jak uparł się, żeby ich odwieźć. Uzumaki więc zgodził się, w szczególności, że jego przyjaciółka zdawała się nie kontaktować zbyt dobrze. Oczywiście zobaczenie pojazdu nieznajomego mężczyzny zrobiło na nim duże wrażenie, nie wspominając o pytaniach, które szalały w jego głowie.

— Odprowadzę was — rzekł brunet pewnie, ale Naruto natychmiast wyrwało się:

— Nie! Znaczy... — Blondyn nerwowo podrapał się po swoich blond włosach, na jego ustach zaś błądził sztuczny uśmiech. Nie wiedział, jak dobrze wybrnąć z tej sytuacji. Ten bogaty mężczyzna w żadnym razie nie mógł zobaczyć kawalerki jego i Kiby. Nie wspominając o tym całym bałaganie, który zapewne się powiększył, jak tylko Uzumaki wybył z domu. — Poradzimy sobie już. Naprawdę — dodał, wysiadając z auta.

— Dziękujemy za pomoc . — Już zamierzał odwrócić się, ale trzaśnięcie drzwi go powstrzymało. TenTen także, trzymająca go za ramię, odwróciła się zdumiona do mężczyzny. Mężczyzny, który znalazł się niebezpiecznie blisko Naruto i znowu pochylał się w jego stronę.

— Proszę, to mój numer. — Prosta, srebrna wizytówka została przekazała w drżącą dłoń chłopaka. — Jakbyś miał jakiś problem, zadzwoń. O każdej porze.

Po plecach blondyna przeszły ciarki, a oddech zamarł. Patrzył się na tego niezwykle przystojnego, silnego mężczyznę ogromnymi, błękitnymi i cholernie naiwnymi oczami, gdy ten przemawiał do niego chrypiącym, niskim głosem. Może mu się wydawało, a może faktycznie gdzieś tam tkwiła dwuznaczność.

— Chciałbym się jeszcze zapytać... jak się nazywasz?

Naruto przeszło przez myśl, że przypominał diabła. Jego głos ociekał ciepłem, choć twarz była niczym perfekcyjna, chłodna maska, czerń w oczach natomiast zdradzała drapieżnika. Usta lekko się wykrzywiały, jakby zadowolone?

— Naruto. Naruto Uzumaki — odparł, mając świadomość, że to o nazwisko chodziło brunetowi. Może był głupi, że je zdradził. Kto jednak by się oparł temu spojrzeniu?

Złowrogi uśmiech się poszerzył, ale Naruto już na powrót się odwracał. Czując na sobie ten intensywny wzrok, wypuścił z warg wstrzymywane powietrze. Nadal jednak drżał na całym ciele. Wręcz płonął.

***

— Karin — wymówił płynnie imię sekretarki, a ona już po chwili stała w progu. Widocznie musiała czekać pod oszklonymi drzwiami, czego Uchiha nie zauważył zbyt pochłonięty pracą.

Kobieta patrzyła w jego stronę przerażonymi, wielkimi oczyma, nieporadnie trzymając w dłoniach zgniecione sterty papieru. Uchiha uniósł znacząco brew. Nieczęsto widział ją w takim stanie. Nawet spódniczkę miała niedbale zaciągniętą ku górze, a przecież jego sekretarka szczyciła się profesjonalizmem. Nie trudno więc było domyślić się, że Suigetsu znów próbował dobrać się do kobiety.

Dotyk Diabła || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz