ROZDZIAŁ 25

1.9K 205 103
                                    

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jestem niezwykle szczęśliwa, że się tak udzielacie ^^

Pocałunek trwał i trwał. Serce Naruto kołatało niespokojnie pod klatką piersiową, a wzrok z każdą kolejną sekundą stawał się coraz bardziej mglisty. I oddawał się temu w całości, pozwalając by bezczelny język z niezwykłą dokładnością badał jego jamę ustną. Zęby czasami przy tym haczyły o siebie, aczkolwiek nie zdawało się to w ogóle przeszkadzać. Wręcz przeciwnie — w którymś momencie metaliczny smak krwi pobudził ich obu, przez co napierali na siebie jeszcze intensywniej.

Naruto mimowolnie lekko otworzył zmrużone oczy. Patrzył w te ciemne, iskrzące tęczówki, ale właśnie w tym momencie, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, blondyna przeszedł zimny dreszcz i natychmiast odepchnął od siebie Sasuke. To, co przed chwilą zobaczył, przeraziło go doszczętnie.

— Wystarczy — sapnął, próbując złapać oddech po tym, jak niecałą chwilę wcześniej prawie przepierzyli się na tym cholernym chodniku. Mieli szczęście, że nikogo oprócz nich aktualnie tutaj nie było. Wystarczył jakiś zbłąkany przechodzień, a zrobiłoby się naprawdę nieprzyjemnie.

— Śmiesz mi odmawiać? — zakpił Sasuke, znów się do niego przysuwając. Dmuchnął swoim gorącym oddechem prosto w spuchnięte oraz zaczerwienione wargi Naruto. — To ja cię odprawiłem...

Naruto z szokiem zauważył drżące dłonie ciemnowłosego mężczyzny, szczególnie, gdy ten zacisnął na jego bluzie swoje palce. Potem uważnie przyjrzał się twarzy, oświetlanej przez znajdującą się niewiele metrów dalej latarnię. Uświadomił sobie, że to znane lico było o wiele bledsze niż zapamiętał. Ponadto w magnetycznych oczach tkwiło niezwykłe szaleństwo.

— Sasuke? — wychrypiał Uzumaki. W odpowiedzi Sasuke objął go w pasie i ucałował czule szyję młodszego chłopaka. To wszystko było dziwnie surrealistycznie, niczym sen. Naruto zupełnie nie wiedział, jak ma zareagować, szczególnie, że nigdy nie widział tak... obłąkanego mężczyzny. A myślał, że to on był w rozsypce.

— Wróć do mnie — poprosił Uchiha, chociaż w jego głosie wciąż pobrzmiewały ostre, rozkazujące nuty.

— Wrócić? — Naruto zaśmiał się sztucznie. Śmiech ten nie należał do przyjemnych. — Jeszcze po tym, jak przed chwilą kogoś posuwałeś?

Brunet drgnął, a następnie odsunął się na niecałe pięć centymetrów. W kącikach ust nastolatek dostrzegł błąkający się uśmieszek. Ta zmiana nastroju u Uchihy nie była niczym zaskakującym. Cierpiący drapieżnik będzie atakował, nie kulił ogon, stwierdził w duchu.

— Rozumiem, że waniliowe perfumy powiedziały ci wiele o moim wieczorze — skwitował bezlitośnie Sasuke.

— Owszem, panie Uchiha — sucho odpowiedział Naruto, wciąż nie spuszczając z niego wzroku. — I w sumie sam się sobie dziwię, że jeszcze tutaj stoję.

— Będziesz tutaj stał, dopóki... — Dłonie starszego boleśnie zacisnęły się na przedramieniu Uzumakiego.

— Znów mi grozisz?

— Znów pyskujesz?

Ta potyczka słowna nie była adekwatna do sytuacji, w której się znaleźli. Do tego brzmiała, jakby obaj nie rozumieli o jaką stawkę walczą. Ile mogą wygrać i ile przegrać. Naruto pomyślał niespodziewanie, że życie było grą, ale niekoniecznie uczciwą.

— Zastanów się, czego tak naprawdę ode mnie chcesz. Najpierw mówisz, że znalazłeś sobie nową zabawkę, a teraz przychodzisz po zużyte rzeczy?

Dotyk Diabła || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz