Po lekcjach od razu skierowałem się do sali muzycznej. Nie chciałem wracać do domu. Nie wiedziałem, co mogę w nim zastać, dlatego ukrycie się w znajomych czterech ścianach za zasłoną dźwięków pianina wydawało się najlepszą opcją.
Na przerwie obiadowej wyżaliłem się Hoseokowi z większości moich zmartwień. Z jednej strony byłem wściekły, bo złamałem zasadę, którą kiedyś ustaliłem. Obiecałem sobie, że już nigdy nie zaufam ludziom i nie dopuszczę nikogo do siebie. Czasami mam wrażenie, że to właśnie ludzie sprawiają największy ból, a ich słowa bądź czyny powoli tworzą rany w naszej psychice, które pozostają z nami do końca życia w postaci blizn. A jednak dzisiaj mimo wszystko rozłożyłem wszystkie moje karty przed praktycznie obcym dla mnie chłopakiem, co w każdej chwili mógł wykorzystać przeciwko mnie. Czy Hoseok naprawdę byłby w stanie to zrobić? Tancerz wyciągnął do mnie rękę i sprawił, że odczułem pewna ulgę. Wreszcie zrzuciłem chociaż odrobinę ciężaru leżącego na moich barkach. Roztaczał wokół siebie pozytywną aurę. Można wręcz powiedzieć, że coś przyciągało mnie do niego niczym magnes. Był pierwszą osobą, która nie spoglądała na mnie przez pryzmat tego, co mówili inni. Odezwał się, ignorując fakt, że jego reputacja przez to mogła legnąć w gruzach. Jednak życie nauczyło mnie, iż nic nie dzieje się bez przyczyny i ciekaw byłem, jakie naprawdę intencje ma wobec mnie Hoseok.
Wszedłem do znajomej sali i rozejrzałem się po niej. Była kompletnie pusta, a zapach środków do czyszczenia lekko drażnił moje nozdrza. Po chwili przymknąłem drzwi i podszedłem do instrumentu, siadając na taborecie. Następnie położyłem delikatnie palce na klawiaturze i zacząłem wygrywać melodię [media], na którą wpadłem kilka dni temu. Tak bardzo zatraciłem się w muzyce, że nie zauważyłem stojącego w drzwiach znajomego chłopaka. Gdy utwór dobiegł końca usłyszałem brawa zza siebie. Lekko speszony odwróciłem się i ujrzałem Hoseoka z wielkim uśmiechem na twarzy. Moje serce, nie wiedzieć czemu, momentalnie zaczęło szybciej bić.
- Wiedziałem, że cię tu zastanę - powiedział chłopak, podchodząc do mnie bliżej. Następnie dostawił sobie krzesło i usiadł obok mnie - Sam ją stworzyłeś?
Pokiwałem głową twierdząco.
- Wow, zawsze chciałem grać na jakimś instrumencie, ale chyba brakowało mi do tego motywacji - odrzekł entuzjastycznie - Skończyło się na tańcu, który pokochałem od pierwszych zajęć. Gdy to robię, czuję, jak muzyka płynie przez moje żyły i pomaga mi zapomnieć o realnym świecie pełnym presji społeczeństwa oraz rodziców. Nigdy nie wierzyli w to, że osiągnę swoje marzenia. W zasadzie nadal tego nie robią. Od dziecka marzyłem o karierze piosenkarza. Chce pozostawić coś po sobie na tym świecie, tworzyć historię, dawać nadzieję oraz nieść pomoc innym poprzez tworzenie muzyki tak, jak ona kiedyś pomogła mi.
-W tym aspekcie muszę się z tobą zgodzić. Jedynie muzyka trzyma mnie jeszcze przy życiu. Oprócz niej nie mogę liczyć na nikogo - odpowiedziałem, wpatrując się ślepo w klawiaturę.
- Nie jesteś sam - odrzekł Hoseok, kładąc mi rękę na ramieniu - Będę starał ci się pomóc, jak tylko będę potrafił. Masz moje słowo.
Gdy jego dłoń zetknęła się z moim ramieniem, po moim ciele przeszedł dreszcz. Spojrzałem chłopakowi w oczy. Podobno to właśnie z nich można najwięcej wyczytać. Z jego oczu biła szczerość oraz troska. Hoseok wyciągał do mnie pomocną dłoń, której bałem się chwycić. Strach przed ponownym odrzuceniem i zawodem wciąż stał na przeszkodzie i skutecznie utrudniał mi zawieranie relacji. Był częścią muru, którym odgrodziłem się od świata zewnętrznego.
- Chodź, Yoongi. Idziemy do mnie - powiedział Hoseok, wstając z krzesła i odkładając je na miejsce - Nie pozwolę, abyś znów cokolwiek sobie zrobił i siedział sam.
CZYTASZ
[first love] yoonseok
FanfictionMin Yoongi to nastolatek borykający się z wieloma problemami. Jego jedyną odskocznią, pozwalającą zapomnieć mu o wszystkim jest muzyka. To ona poprzez przeróżne melodie uspokajała go, tworząc iluzję, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jedna...