Ostatnią noc spędziłem wraz z Hoseokiem w jego domu. Tak, jak brunet przewidział - jego matka zdążyła już ponownie wyjechać, a jedynym śladem po jej egzystencji była wysprzątana sypialnia oraz lodówka pełna jedzenia. Przez ostatnie dni zbliżyliśmy się do siebie z Hoseokiem. Codziennie coraz bardziej poznawaliśmy siebie, tym samym zwiększając wzajemne zaufanie. Relacja, która nas łączyła sprawiała, że uśmiech niemalże nie schodził z mojej twarzy, a świat z powrotem odzyskiwał swoje barwy. Zupełnie zapomniałem o wszystkich problemach i troskach, które ciągnęły się za mną od lat. Teraz dopiero zrozumiałem, co Namjoon miał na myśli wtedy, w sali muzycznej.
"Takich ludzi należy trzymać przy sobie i za wszelką cenę nie dawać im odejść."
Hoseok pomógł mi w najcięższym momencie i wyciągnął w moją stronę pomocną dłoń, wykazując się ogromną empatią. Mimo mojej oschłości, nie poddał się, w wielu sytuacjach udowadniając, że mogę na niego liczyć. Był moją nadzieją. Aniołem, którego zesłał mi los.
Nie mogę dać mu odejść. Nie popełnię błędu pana Namjoona.
Przewróciłem się na drugi bok, przez co leżałem teraz twarzą w twarz z wpatrującym się we mnie swoimi ciemnymi oczami Hoseokiem. Skrzyżowaliśmy swoje spojrzenia, a brunet uśmiechnął się promiennie, ukazując tym samym swoje dołeczki. Przeciągnąłem się lekko, wychodząc spod kołdry i ponownie łapiąc kontakt wzrokowy z wciąż leżącym na łóżku chłopakiem.
- Weź sobie coś z szafy - powiedział, leniwie wskazując na mebel znajdujący się za mną - Ja zaraz wstanę i zrobię nam coś do jedzenia. Za godzinę mamy autobus do szkoły.
- Hobi, nie mogę tak na tobie żerować - odparłem, spoglądając na niego smutnym wzrokiem.
- Wszystko, co znajduje się w tym domu, jest twoje - odpowiedział Hoseok, wstając z łóżka i podchodząc do szafy. Następnie wyjął z niej czarny golf na długi rękaw i podał mi go - Nie czuję się w żaden sposób wyzyskiwany, a wręcz przeciwnie. Cieszę się, że wreszcie jesteś szczęśliwy.
- Dobrze wiesz, że w końcu będę musiał wrócić do domu - powiedziałem, biorąc golf z rąk chłopaka, którego mina wyrażała lekki strach.
- Wiem i właśnie to mnie martwi. Nie chcę, aby znowu coś ci się stało, Yoongi. Boję się, że kiedy ponownie wkroczysz do tego mrocznego świata, którego przez ostatnie lata zwałeś swoją codziennością, to wszystko wróci do punktu wyjścia - odparł brunet, chwytając mnie za nadgarstek - Nie chcę tego, Yoongi. Każdego dnia, kiedy widziałem ciebie załamanego, czy nawet próbującego się pociąć, coś we mnie pękało. Jednak mimo wszystko starałem się być silny za nas dwóch. Boję się, że kiedyś to wszystko sprawi, że cię stracę.
Po tych słowach po prostu wtuliłem się w klatkę piersiową Hoseoka, milcząc. Wiedziałem, że ma rację. Byłem niczym tykająca bomba zegarowa, która w każdym momencie mogła wybuchnąć. Wystarczyło jedno niepowodzenie, czy zwykła nieprzyjemna sytuacja, aby zaburzyć mój względny spokój i ponownie wybudzić z zimowego snu wszystkie dotąd głęboko skrywane we mnie emocje, nad którymi nie będę miał kontroli.
- Nigdy mnie nie stracisz, Hobi.
Kłamstwo.
Hoseok objął moje chude ciało, przyciągając je bliżej siebie. Przez dłuższą chwilę staliśmy w takiej pozycji, starając się uwierzyć w wypowiedziane przeze mnie wcześniej słowa. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że w życiu nic nie jest pewne. Jednego dnia kwiaty pięknie eksponują swoje kolorowe płatki, zaś drugiego więdną, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia.
Jednak obiecuję ci, Hoseok, że dopóki będziesz przy mnie trwać i swoim promiennym uśmiechem oświetlać mi drogę, którą mam podążać, to nigdy mnie nie stracisz.
CZYTASZ
[first love] yoonseok
FanfictionMin Yoongi to nastolatek borykający się z wieloma problemami. Jego jedyną odskocznią, pozwalającą zapomnieć mu o wszystkim jest muzyka. To ona poprzez przeróżne melodie uspokajała go, tworząc iluzję, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jedna...