Time for us to become one

910 87 36
                                    

Biegłem przez korytarze, szukając pośród tłumu gapiów znajomej, brązowej czupryny. Mijani uczniowie spoglądali na mnie z przerażeniem, raz po raz pytając o przyczynę mojego fatalnego wyglądu. Jednakże ignorowałem ich pytania, wciąż uparcie biegnąc przed siebie. Wreszcie wparowałem do sali tanecznej, gdzie zastałem Hoseoka oraz Jimina. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, spojrzeli się na mnie przerażonym wzrokiem.

- Yoongi! - krzyknął przestraszony brunet, podbiegając do mnie.

W tamtym momencie poczułem, jak adrenalina powoli zaczynała wyparowywać z mojego organizmu, a jej miejsce zajął przewlekły ból. Przygotowany na kontakt z zimną podłogą, dałem za wygraną. Powoli upadałem, lecz w odpowiednim momencie złapał mnie Hoseok. Półprzytomny spoglądałem na ciemne tęczówki, w których kochałem się zatracać i wdychałem zapach jego perfum, kiedy niósł mnie na materace.

- Idź po Namjoona i Seokjina - powiedział stanowczo do przyglądającego się z przerażeniem całej sytuacji Jimina - Idź!

Po tych słowach blondyn wybiegł z sali, zostawiając nas samych. Hoseok lustrował wzrokiem wszystkie moje obrażenia, a w jego oczach widać było troskę oraz przerażenie. Uniosłem swoją dłoń, dotykając nią jego policzka. Po chwili jego ciepła ręka okryła moją, złączając nasze palce.

- Yoongi, wszystko będzie dobrze - powtarzał pod nosem, niczym mantrę - Zaraz Jimin wróci z nauczycielami.

- Zostawiłeś mnie - powiedziałem ledwo słyszalnie, spoglądając z wyrzutem na Hoseoka.

- Wiem i przepraszam cię za to - odparł brunet, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy - Złożyłem ci obietnicę, że nigdy ciebie nie opuszczę i nie dotrzymałem jej. Gdybym wiedział, że Kook będzie chciał wyładować na Tobie wszystkie nagromadzone w nim emocje, zostałbym.

- Żałujesz, że wtedy wyszedłeś? - zapytałem po chwili, łapiąc kontakt wzrokowy z Hoseokiem.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział, zakrywając swoją twarz dłońmi.

- Moim zdaniem nie powinieneś żałować - odparłem, siląc się na szczery uśmiech - Najwyraźniej tak chciał los, a Jimin w tamtej chwili potrzebował towarzystwa bardziej niż ja.

- Ale przecież Jungkook cię pobił! Jesteś cały we krwi! Jak mam tego nie żałować? - dopytywał się nieco zdezorientowany Hoseok, ściskając mocniej moją dłoń.

- Pamiętasz malowidło na ścianie Jimina? To z chłopcem nad przepaścią oraz księżycem czuwającym nad nim? - Na te słowa brunet jedynie kiwnął głową, pozwalając mi kontynuować moją wypowiedź - Kiedy Jungkook okładał mnie pięściami, myślałem, że nie ma już dla mnie ratunku, dla nas. Oboje tworzyliśmy piękny obraz rozpaczy i smutku, byliśmy tymi chłopcami stąpającymi nad przepaścią. Wtedy w moich myślach pojawiłeś się ty. Nagle zmotywowałem się do jakiegokolwiek działania, obierając sobie za cel odnalezienie ciebie, mojej nadziei. I udało mi się.

Po tych słowach spojrzałem na bruneta, który wyglądał na poruszonego. Na jego twarzy widniał ten znajomy, promienny uśmiech połączony z wyrazem głębokiej troski. W jego oczach zaś można było dostrzec łzy. Nim się obejrzałem, tkwiłem w objęciach bruneta, które wydawały się być moją strefą bezpieczeństwa. Będąc w jego ramionach, czułem, że mogę przenosić góry i nie obawiałem się niczego. Obecność Hoseoka napawała mnie nadzieją, która po tym, co mnie spotkało, niemalże całkowicie ze mnie wyparowała.

Brunet nie mówił nic. Po prostu cicho szlochał, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi i chwytając się kurczowo materiału mojego golfu. Przez kolejne kilka minut trwaliśmy w takiej pozycji, aż w końcu Hoseok przełamał ciszę między nami.

[first love] yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz