A burnt child dreads fire

909 67 29
                                    

Kolejna noc spędzona na znanej mi już ławce w parku minęła. Chłodne, zimowe powietrze zawitało do Daegu, sprawiając, że obudziłem się przemarznięty do szpiku kości. Wstałem z ławki, prostując obolały od spania na twardej powierzchni kręgosłup. Jeśli tak dalej pójdzie to będę zmuszony wrócić do domu oraz pijącej matki. Westchnąłem, po czym zabrałem swoje rzeczy i powoli skierowałem w stronę znajdującej się jakieś dziesięć minut drogi stąd szkoły. Musiałem porozmawiać z Hoseoki'em. Było mi głupio, że wczoraj wybiegłem z sali zupełnie bez słowa. Chłopak pewnie czuł się winny całej sytuacji, a ja nie chciałem sprawiać mu zawodu. Otworzyłem drzwi wejściowe budynku, a przyjemne ciepło ze środka musnęło moją skórę. Skrzyżowałem ręce ze sobą, delikatnie pocierając ramiona dłońmi, aby szybciej się ogrzać. Wciąż miałem na sobie bluzę, którą dał mi chłopak. 

Na samo wspomnienie o nim na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Następnie skierowałem się do sali tanecznej, mając nadzieję, że Hoseok ma teraz swoje poranne zajęcia. Stanąłem przed drzwiami, po czym zapukałem cicho i wszedłem do środka. Na moje nieszczęście nie było tam żywej duszy. Zrezygnowany westchnąłem i ponownie skierowałem się w stronę wyjścia. Jednak gdy miałem już opuszczać pomieszczenie, drzwi otworzyły się i stanął w nich zdziwiony moim widokiem brunet.

- Yoongi? - zaczął niepewnie, spoglądając na mnie przepraszająco. Już otwierał usta, aby coś dopowiedzieć, lecz przerwałem mu.

- Przepraszam, że wczoraj wybiegłem tak bez słowa - powiedziałem niemalże na jednym wdechu, wbijając swój wzrok w podłogę - Czasami miewam ataki paniki.. To u mnie normalnie, więc nie obwiniaj się.

- To ja powinienem ciebie przeprosić za Tae i Kooka. Chciałem spędzić z tobą miło przerwę, a te czubki wszystko zepsuły. Z resztą, nie wziąłem pod uwagę twoich uczuć, dlatego przepraszam. Chciałem ci pomóc, a zamiast tego tylko pogorszyłem sprawę, rzucając cię na głęboką wodę. Przepraszam - odparł Hoseok, spoglądając na mnie smutnym wzrokiem.

Nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa. Przez chwilę staliśmy naprzeciwko siebie, prowadząc przysłowiową walkę na spojrzenia. Atmosfera między nami była lekko napięta. W końcu jednak zdobyłem się na odwagę i przybliżyłem do chłopaka, nieśmiało wtulając się w jego umięśniony tors. Początkowo Hoseok stał zdziwiony moim nagłym gestem, lecz nie musiałem długo czekać na odwzajemnienie go. Brunet przyciągnął mnie bliżej siebie, delikatnie gładząc moje plecy. Staliśmy tak przez chwilę, milcząc, bo słowa nie były w stanie wyrazić tego, co czuliśmy w tamtym momencie. Dzięki panu Namjoon'owi zrozumiałem, że nie można odcinać się od ludzi, bo takim sposobem krzywdzimy nie tylko ich, ale przede wszystkim siebie. To nie nam dane jest oceniać, czy jesteśmy toksyczni dla innych. Często targają nami emocje, przez które myślimy irracjonalnie i dzięki nim wierzymy w nierzeczywiste i nieprawdziwe wytwory naszego umysłu.

- Yah! - usłyszałem nagle głos pana Seokjina - Hoseok, wpuściłem cię na salę wcześniej, abyś się rozgrzewał, a nie tarasował drzwi!

Jak na zawołanie oboje odsunęliśmy się od siebie, przez co nauczyciel dostrzegł mnie.

- Och - powiedział zdziwiony, a na jego twarzy malowała się głęboka konsternacja połączona z troską - Yoongi... Co ty tu robisz?

- Ja.. - zacząłem, spuszczając głowę w dół, lecz nie było dane mi dokończyć mojej wypowiedzi.

- Yoongi to mój przyjaciel, panie Kim - odparł pewnie Hoseok - Przyszedł do mnie.

Zerknąłem ukradkiem na Hoseoka, a w mojej głowie wciąz wybrzmiewało jedno wypowiedziane przez niego słowo.

Przyjaciel.

Nie pamiętałem już, kiedy ostatnio zostałem tak nazwany. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, lecz szybko ją wytarłem, uśmiechając się pod nosem. Kim Seokjin spoglądał na nas z lekkim zdziwieniem i zmieszaniem.

[first love] yoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz