Następnego dnia czas upływał powoli, a każda lekcja dłużyła mi się niemiłosiernie. Chciałem już spotkać się ponownie z Hoseokiem. Zaintrygował mnie wczoraj. Zawsze uważałem, że popularne osoby myślą tylko o swojej reputacji i nie zwracają uwagi na takich, jak ja. Jednak on był inny. Hoseok obdarzył mnie uśmiechem, który sprawił, iż reszta czasu w szkole nie wydawała się już tak samotna.
Jednakże po powrocie do domu szara rzeczywistość uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Gdy tylko wszedłem, moja matka naskoczyła na mnie. Mogłem bez problemu wyczuć od niej woń alkoholu. Była kompletnie pijana. Zaczęła porównywać mnie do ojca i sypać różnymi wyzwiskami, a następnie wymierzyła cios, potem drugi. Nim się zorientowałem, z mojego nosa leciała krew, natomiast górna warga była przecięta. Przez chwilę stałem jak wryty, wpatrując się w osobę, którą kiedyś podziwiałem. W dzieciństwie była moim autorytetem. To ona nauczyła mnie zapisów nutowych oraz teorii muzyki, podczas gdy ojciec uczył mnie grania na pianinie. Teraz czułem do niej tylko odrazę i obrzydzenie. Nie mogłem już tego dłużej znieść, dlatego szybko zabrałem kurtkę z wieszaka i chwyciłem za klamkę. Po raz ostatni zerknąłem na matkę. Jej twarz posmutniała, a w oczach miała łzy, jakby właśnie dotarło do niej to, co zrobiła. Jednak było już za późno. Szybko wybiegłem z mieszkania, trzaskając drzwiami i kierując się do pobliskiego parku, gdzie postanowiłem spędzić noc. Nie miałem zamiaru wracać z powrotem do tego domu. Nie, kiedy moja matka tam była.
Wreszcie zadzwonił dzwonek, oznajmiając, że rozpoczęła się przerwa obiadowa. Szybko zabrałem wszystkie swoje rzeczy i ruszyłem do sali od muzyki. Idąc korytarzami, ludzie patrzyli na mnie z pogardą i szeptali do siebie. Starałem się nie zwracać uwagi na to, jednak z każdym dniem zaczynało to być coraz trudniejsze. Nagle zauważyłem Hoseoka stojącego niedaleko sali ze swoimi popularnymi przyjaciółmi oraz kilkoma dziewczynami, które na darmo próbowały zdobyć ich uwagę. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, na twarzy chłopaka pojawił się ten sam szeroki uśmiech, którym obdarzył mnie wczoraj. Przystanąłem na chwilę, zastanawiając się nad podejściem do niego. Nagle cała reszta odwróciła głowy, spoglądając w moją stronę.
Po chwili dziewczyny wybuchły śmiechem, a następnie dołączył do nich Taehyung oraz Jungkook. Oprócz Hobi'ego jedynie Jimin zachował powagę, wpatrując się we mnie współczującym wzrokiem. Zerknąłem ostatni raz na Hoseoka, który stał speszony całą tą sytuacją. Nie powstrzymywał ich.
Miałem dość zawodzenia się na ludziach.
Bez zastanowienia odwróciłem się i pobiegłem przed siebie. Moje nogi zaprowadziły mnie do szkolnych piwnic, które od czasu do czasu odwiedzane były jedynie przez sprzątaczki oraz konserwatorów. Następnie zaszyłem się w kącie między krzesłami a stolikami i po raz pierwszy od dłuższego czasu dałem upust łzom. Zazwyczaj starałem się być silny, jednak sytuacje z ostatnich dni i miesięcy mnie przerosły. Przestałem radzić sobie z tym, co mnie spotkało. Sięgnąłem do plecaka i nim się obejrzałem, w mojej dłoni trzymałem żyletkę, która miała chociaż na moment pomóc mi zapomnieć o moich cierpieniach. Powoli przyłożyłem metalowy przedmiot do nadgarstka, lecz gdy miałem już przejechać ostrzem po skórze, usłyszałem kroki. Ktoś biegł w moją stronę. Hoseok.
- Yoongi! - krzyknął po raz kolejny, po czym przystanął, dysząc ciężko.
Szukał mnie.
Chłopak uważnie lustrował każdy kawałek piwnicy, aż w końcu dostrzegł moją skuloną w kącie sylwetkę. Odetchnął głęboko, siadając obok mnie. Już miał coś powiedzieć, kiedy zauważył metalowy przedmiot w mojej dłoni. Wtedy jego piękny uśmiech został zastąpiony smutną i zawiedzioną miną. Spojrzał w moje opuchnięte od płaczu oczy.
- Yoongi - zaczął cicho, a jego głos załamał się.
- Śmiało możesz powiedzieć swoim znajomym, że jestem tchórzem. Nic nie wartym cykorem, który zadaje sobie ból, aby zapomnieć o szarej rzeczywistości, w której żyje. Będziecie mieli ubaw - przerwałem mu, po czym przycisnąłem żyletkę mocniej do skóry, przez co malutka strużka krwi zaczęła spływać po moim nadgarstku.
Jednak nim zdążyłem zrobić głębsze cięcie, dłoń Hoseoka wylądowała na mojej, dając przyjemne uczucie ciepła, którego nie zaznałem od dawna. Następnie ręka chłopaka delikatnie zacisnęła się i powoli podniosła moją, powodując, że ostry przedmiot wypadł z niej, znajdując swoje miejsce na podłodze. Po chwili splótł ze sobą nasze palce, które pasowały do siebie wręcz idealnie i zerknął na mój nadgarstek, który pełen był blizn po cięciach.
- Yoongi, spójrz na mnie i obiecaj, że przestaniesz to sobie robić - powiedział, wpatrując się intensywnie w moje oczy.
- Dla mnie nie ma już nadziei, Hobi - odpowiedziałem, spoglądając na niego wzrokiem wypranym z emocji - Jestem wrakiem człowieka. Nienawidzę siebie i całego tego okropnego świata, który codziennie nakłada na moje barki kolejne problemy. Nie ma dla mnie ratunku, rozumiesz to?
- W takim razie ja chcę być osobą, która pokaże ci, że dla każdego jest nadzieja.
Gdy tylko Hoseok wypowiedział te słowa, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nim się obejrzałem, tkwiłem w objęciach bruneta, dając upust wszelkim emocjom, które do tej pory się we mnie zebrały. Wreszcie poczułem, że mam w kimś choć minimalne wsparcie.
Dziękuję, Hobi.

CZYTASZ
[first love] yoonseok
FanficMin Yoongi to nastolatek borykający się z wieloma problemami. Jego jedyną odskocznią, pozwalającą zapomnieć mu o wszystkim jest muzyka. To ona poprzez przeróżne melodie uspokajała go, tworząc iluzję, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jedna...