13/02/17
poniedziałek_____________
Jaemin żuł własne paznokcie. Był sam w bibliotece, czekał na hyungów by zacząć...spotkanie na temat ich problemu. To miało wpływ na Chenle i Jisunga, a to nie było wobec nich sprawiedliwe. Jaemin wiedział, że to jego wina-powinien po prostu to przeboleć i nie wszczynać tej dramy.Ale wiedział, że nie może. Był tak beznadziejnie zakochany w Jeno, że jego widok u boku kogoś innego złamałby go doszczętnie. Dodatkowym powodem jego smutku był Renjun.
Wiedział, że Renjun czuje fo niego to samo, co on do Jeno. Renjun cierpiał, a Jaemin nie mógł nic z tym zrobić. Nie chciał się zgodzić i pójść z nim na randkę z litości, to zraniłoby go jeszcze bardziej.
Hałas dobierający z krzesła obok obudził go z transu, odwrócił głowę, by zobaczyć Jeno. Jeno rzucił w jego stronę mały uśmiech, oczy zacisnęły się w te charakterystyczne kreski. Jaemin poczuł jak jego serce zwija się i skręca, oddech utknął mu w gardle.
Jest tak beznadziejnie zakochany, że to tylko boli.
Odwrócił wzrok, policzki zalały się czerwienią. Ktoś usiadł po jego drugiej stronie, a on poczuł jak tym razem płuca odmawiają posłuszeństwa. Zerknął na Renjuna, który intensywnie taksował wzrokiem jego twarz.
Czując się małym zaczął obserwować bezpieczny punkt - dłonie zaciśnięte na własnych kolanach. Poczuł się tak niezręcznie, tak nie na miejscu. Niepewność trawiła go od środka wypuszczając na zewnątrz jedynie nierówny oddech.
Jakby tego było mało, ktoś usiadł jeszcze naprzeciwko niego. Był otoczony. Wszyscy podnieśli wzrok, by napotkać atakujący wzrok, który posyłał im Johnny. Założył nogę na nogę, opierając ręce na stole.
"Myślę, że rozmowa przebiegnie spokojnie," powiedział miękkim głosem. Trójka posyłała sobie niepewne spojrzenia, zerkając na siebie jedynie ułamki sekund.
"...jesteś pewien?" Jaemin cicho zapytał. Wolałby wcale tu nie być, tak, jak wolał nie konfrontować się z Renjunem i Jeno.
Jeno zaczął przeszywać go wzrokiem marszcząc brwi. Zmarszczki, które się uformowały na jego czole zdecydowanie nie pasowały przystojnej twarzy. "To przyniesie same pozytywy, Jaemin."
"Co jeśli nie?" Wypalił, krzyżując ramiona na piersi. Renjun także odważył się zerknąć, kolejny zmarszczył brwi.
"Przyniesie, Jaemin. Przestań z tą do-połowy-pustą-szklanką." Wymamrotał, przekrzywiając głowę na jedną stronę. Puszyste włosy opadły delikatnie na jego szyję, a Jaemin mógł dostrzec, jak Jeno odwraca wzrok, gdy uszy pokryła szkarłatna czerwień. Prychnął, zakładając nogę na nogę i krzyżując ramiona na piersi.
"Jesteście popierdoleni," Jeno odwrócił się, by spojrzeć na młodszego w zdziwieniu, podnosząc brwi.
"Huh?"
Jaemin wpatrywał się w niego, oczy zwężyły się. Serce gwałtownie przyspieszyło rytm bicia, bijąc jak w bęben w jego klatce. "Znasz go, dosłownie, od tygodnia, i już zdążyłeś 'wpaść po uszy'." Jaemin uniósł palce, by stworzyć z nich cudzysłów.
Jeno zmarszczył brwi, lustrując poczynania młodszego ze skrzyżowanymi rękoma. "Jaemin, możesz choć na chwilę przestać zgrywać skurwiela?" Młodszy jedynie rzucił mi spojrzenie spod byka. Kątem oka, Jaemin mógł dostrzec, jak Johnny warknął i uderzył dłonią w czoło.
"Ludzie, szczególnie wasza dwójka, spokój," Johnny powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. "Dobra, teraz chcę, żebyście wyrzucili wszystko, co wam leży na sercu. Mówcie do mnie, udawajcie, że nie ma tu reszty - okej?"
CZYTASZ
my page ¦¦ nct /zawieszone/
Fanfictiongdzie drama wchodzi na nowy wymiar, a memy wyznaczają ścieżki życiowe ______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u cherryongie lub na ao3 pod tą samą nazwą