*11

405 49 26
                                    

12/02/17
niedziela
______________

Taeyong zwyczajnie siedział skulony w objęciach Jaehyuna, żaden z nich nie odezwał się słowem. Wiatr był spokojny, budynek szkoły milczał. Taeyong zatopił twarz w przeskoku między szyją, a ramieniem młodszego, wdychając mocno jego słodki zapach. Pachniał lawendą-to było ospokajające. Jaehyun przekręcił głowę, by spojrzeć na chłopaka w jego ramionach.

"Wszystko dobrze, hyung?" Zapytał cicho, głos roztapiał powoli lód zbierający się dziewięć lat w sercu starszegk. Delikatnie wplątał palce w czarne pukle Taeyonga, przyjemne uczucie wysłało iskry w dół kręgosłupa.

Powoli pokiwał głową, nosem potarł o skórę na szyi młodszego. "Tak, teraz tak, dziękuję." Niechętnie odsunął się od Jaehyuna, by móc spojrzeć mu w oczy. Policzki chłopca były zabarwione delikatnym różem, brązowe oczy poszerzyły się. Nie uśmiechał się, ani nie grymasił. Przekręcił głowę na jedną stronę, spuścił wzrok zanim wyszedł naprzeciw intensywnemu spojrzeniu Taeyonga.

Taeyong poczuł, jak jego sercem coś wstrząsnęło, jak jego własne policzki zalewa fala wstydu.

"Cieszę się," młodszy lekko się uśmiechnął, dołeczki wreszcie ukazały się. Taeyong nieśmiało odwrócił wzrok, głos ugrzązł mu w gardle. Jego spojrzenie przeniosło się na dwójkę ludzi wchodzących na kampus i jego serce stanęło.

To był Yuta, za rękę z Hansolem.

Jak Yuta śmiał go okłamać? Yuta powiedział mu, że idzie na obiad ze starym znajomym-natomiast właśnie idzie trzymając się za ręce i wesoło chichocząc, a obok niego Hansol. Poczuł, jak w piersi rośnie mu bańka złości, która lada chwila pęknie, jej echo odbija się w mu głowie.

Taeyong w złości stanął na własne nogi, ignorując dłoń próbującą złapać jego własną. Popędził jak burza do dwójki, wściekły. Stanął za nimi, jeszcze go nie zauważyli. Odchrząknął, a dwójka zamrała.

"Dobrze się bawiłeś, Nakamoto Yuta?" Taeyong zapytał przerażająco słodkim głosem. Yuta powoli się obrócił, oczy szeroko rozwarte i pełne paniki. Hansol instynktownie schował się za Yutą, przybierając niewesoły grymas. Taeyong skrzyżował ramiona na piersi, rzucając okrutnie chłodne spojrzenie. Usłyszał kroki za sobą-wiedział, że to Jaehyun. "Dlaczego mnie okłamałeś?"

Yuta odetchnął głęboko, samemu krzyżując ramiona. "Spędziłem świetny czas. Okłamałem cię, żebyś nie wściekł się, że mam randkę z Hansolem. "

Taeyong zmarszczył brwi. Czy Yuta ani trochę mu nie ufał?

"Nie, dlaczego miałbym się wściec?" Zapytał, głos chłodny. Grymas Yuty tylko się pogłębił.

"Oh, no nie wiem," przewrócił oczami, sarkazm w głosie. "Tak trochę zepchnąłeś go ze schodów kiedy mnie pocałował-nie chciałem, żebyś go znowu zaatakował."

"Nie jestem tylko agresorem, Yuta," Taeyong rzucił oschłym głosem. Yuta zaśmiał się bez humoru.

"Tak, jesteś." Wymruczał gorzko. "You're niedostępny. Ludzie się ciebie boją. Wiesz dlaczego?" Zbliżył się o krok do przyjaciela, wbijając palec w jego klatkę piersiową. "Bo plujesz swoim nieszczęściem na każdego."

Taeyongowi opadła szczęka, oczy z niedowierzania prawie wyleciały z orbit. "Co?"

"Cały czas użalasz się nad sobą, próbując wymusić u ludzi litość dla ciebie, ciągle będąc samemu nieszczęśliwymi, "Yuta zgrzytał zębami "Traktujesz wszystkich jak gówno. Jesteś samolubny i bez względu na to, co dla ciebie robię, to nigdy nie jest wystarczająco dobre" Oddychał drżąco, drżąc pięściami. " Wiesz, Hansol jest pierwszą osobą, która kiedykolwiek mnie polubiła? Każda inna osoba, z którą spotykałem się jeden, jedyny raz, chciała mieć ciebie"

my page ¦¦ nct   /zawieszone/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz