14/02/17
wtorek______________
Ten stanął przy swojej szafce i zaczął trudzić się z beznadziejnym mechanizmem zabezpieczeń. Wykupił sobie specjalne miejsce w studiu tanecznym, głównie dlatego, że jest tu zawsze. Skoro spędza tu większość swojego czasu, dlaczego by nie trzymać ubrań i reszty rzeczy potrzebnych do tańca na miejscu?
Zamaszystym ruchem otworzył szafkę i zamarł. Ktoś niechlujnie umieścił w środku mały bukiet ładnie ściętych róż oraz stos liścików, kartek i innych świstków pełnych czerwonych serc i kaligraficznego pisma. Przełknął gęstą ślinę i sięgnął po prezenty powodując, że bukiecik spadł na jego stopy. Ten tępo się w niego wpatrywał przez dłuższą chwilę.
Ten zawsze dostawał drobne upominki na walentynki, ale skłamałby mówiąc, że go to cieszyło. Nie obchodził walentynek, sądził, że cały śmieszny obrzęd jest zwyczajnie głupi, a on nienawidzi podarunków od "tajemniczych wielbicieli".
Przeskanował wzrokiem po kartkach różnej maści i treści. Jedna szczególnie przykuła jego uwagę, uniósł jedną brew w zaciekawieniu. Odwrócił starannie zaklejoną kopertę lekko zmieszany.
'Dlaczego ktoś mi podrzucił wiadomość dla Kuna?' Pomyślał Ten. 'Ta osoba musiała wiedzieć o wspólnych zajęciach, więc mam robić za listonosza, tak?
Ten schował kopertę do tylniej kieszeni jeansów i zwinął w kulkę resztę liścików, które trzymał w dłoni. Sięgnął do szafki i chwycił róże, wciąż snując domysły, jak ci wszyscy ludzie dostali się do jego szafki. Zerknął na karteczkę przyczepioną do bukietu i poczuł, jak na twarz wkrada mu się zdradziecka czerwień.
Johnny podarował mu róże.
Zakrył usta, oczy poszerzyły się dwukrotnie. Czuł, jak jego wnętrzności się przywracają, o dziwo, ale było to przyjemne uczucie. Coś jak... motylki. Serce odbijało mu się od żeber, prawdopodobnie krusząc je na małe kawałeczki. Przycisnął piątkę do piersi, starając się je choć trochę uspokoić.
Tylko Johnny mógł wywołać u niego taką reakcję. Nie do końca rozumiał dlaczego, nie potrafił określić tego uczucia. Czuł się niepewny, sfrustrowany i w pewnym sensie zawstydzony? Zazwyczaj nie towarzyszyła mu żadna z tych emocji - to zawsze Johnny był powodem.
Może... podziękuję mu za róże i zapytam Taeyonga co to za dziwaczne uczucie. On powinien wiedzieć.
Z bukiecikiem wetkniętym pod pachę i zgniecionymi listami w dłoni, zatrzasnął szafkę i ruszył w stronę wyjścia z szatni. Po drodze wyrzucił wszytkie świstki do kosza w rogu.
_______________
Kun szedł wzdłóż korytarza zmierzając ku bibliotece, żeby znaleźć idealną ciszę do nauki. Miał słuchawki w uszach, odcinając się od otoczenia. Ktoś poklepał go po ramieniu, a on podskoczył w szoku, zerkając na dół, na rozbawioną minę Tena. Mniejszy nadal miał bukiet pod pachą, a jego policzki pokrywał delikatny róż. Kun zatrzymał playlistę, wyczekująco patrząc na Tena.
"Mam coś dla ciebie", powiedział Ten, miały wyszczerz formował się na jego ustach. Kun uniósł brwi.
"Coś.. dla mnie?" zapytał Kun, trochę zmieszany i odrobinę niepewny. Ten wyciągnął w jego stronę kopertę, tą z imieniem Kuna na przedzie i kupą małych, różowych serc wokół. "Co to?" Kun wziął kopertę, rzucając Tenowi pytające spojrzenie.
CZYTASZ
my page ¦¦ nct /zawieszone/
Fanfictiongdzie drama wchodzi na nowy wymiar, a memy wyznaczają ścieżki życiowe ______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u cherryongie lub na ao3 pod tą samą nazwą