15/02/17-16/02/17
środa -czwartekRażące światła, dudniąca muzyka, spocone ciała ocierające się o siebie w grzesznym akcie - to wszystko, co mógł w tym momencie wyłapać Jaemin. Jego spojrzenie było zamglone i rozmyte, krew pulsowała w skroniach, a mięśnie nagle były niebywale ciężkie. Szorstkie dłonie zacisnęły się na jego biodrach kierując je w stronę twardego wybrzuszenia w obcych spodniach. To było tak dobre, i tak nieczyste.
Jedna, malutka, myśląca racjonalnie, szara komórka krzyczała na niego, ostrzegała, że to okropny pomysł, że po tym wszystkim Jeno wcale nie odwzajemni jego uczuć. Brzmiało trochę jak słowa Renjuna, ale pijany Jaemin odrzucić wszelkie wątpliwości na bok, pozwalając atrakcyjnemu facetowi, z którym tańczył odciągnąć go od ścisku napalonych, młodych ludzi na parkiecie.
Zimne powietrze uderzyło go w twarz, więc domyślił się, że wyniesiono go na zewnątrz. Zachichotał, pozwalając, by ten sam atrakcyjny nieznajomy zaprowadził go swojego zaparkowanego po drugiej stronie ulicy auta. Nie stawiał oporu, kiedy mężczyzna (chyba Terry, jeśli pamięć go nie zawodziła) pchnął go na tylne siedzenia. Szorstkie i spocone dłonie ściskały i dotykały jego ud, klatki piersiowej, tyłka, gdziekolwiek mogły sięgnąć.
Żegnaj dziewictwo, Jaemin pomyślał sobie, kiedy koleś bezwstydnie pchał między jego ciasne ścianki. Bolało, ale było dobre. Tak, tak dobre.
Wcale się nie dziwił, że Jeno robił to tsk często.
_________________
"Mogę cię pocałować? W usta."
Taeyong zamarł, jego oczy rozszerzyły się wręcz nienaturalnie. Jaehyun spoglądał na niego zamglonymi, mokrymi oczami, jego wydęte usta drżały połyskując od śliny. Taeyong podświadomie oblizał własne i nie umknęło mu, kiedy wzrok Jaehyuna powędrował za jego językiem na ten drobny gest.
"Wyglądają tak ładnie, hyung... " mamrotał Jaehyun przybliżając się.
Te proste słowa zdawały się oddziaływać na Taeyonga, jego ciało zesztywniało. Okropne, niechciane wspomnienia wracały jak na zacinającej się płycie, nie umknął szept tego mężczyzny wypowiadającego sprośne, nieczyste słowa wprost do jego ucha kiedy robił z nim co tylko chciał.
Wspomnienia dusiły Taeyonga od środka, jego płuca zapomniały o swojej pracy. Wziął gwałtowny oddech sięgając do policzków Jaehyuna, oplatając wokół nich kościste palce i wpatrując się prosto w jego oczy, które świeciły się w ciemnym pokoju od świeżych łez. Chowały w sobie tyle bólu. Taeyong zmarszczył brwi, delikatnie wytarł kciukami krople tuż pod linią dolnych rzęs.
Pamiętny wieczór został zepchnięty w otchłań, Taeyong mógł teraz myśleć tylko o Jaehyunie. Młodym chłopcu z zbyt dużym sercem i zbyt olśniewającym uśmiechem. Chłopcem, który chce uszczęśliwić wszystkich mimo własnego cierpienia.
Taeyong wiedział, że Jaehyun dobrze skrywa swój ból, w odróżnieniu od niego samego. Był naprawdę niesamowity, wciąż kochał Taeyonga, po wszystkich przykrościach, jakie mu sprawił. Wtedy Taeyong zaczął się zastanawiać - czy jest w stanie to zrobić? Czy jest w stanie pokochać Jaehyuna? Czy jest w stanie pozwolić się pocałować? Jego pocałunki były miłe, ale zawsze głos z tyłu głowy zwodził go, podpowiadał nowe kłamstwa.
Chce tylko twojego ciała. Chce cię użyć. Chce cię zranić. Nie przejmuje się twoimi uczuciami. Chce cię tylko przelecieć.
CZYTASZ
my page ¦¦ nct /zawieszone/
Fanfictiongdzie drama wchodzi na nowy wymiar, a memy wyznaczają ścieżki życiowe ______________ Mam zgodę autorki na tłumaczenie, oryginał dostępny u cherryongie lub na ao3 pod tą samą nazwą