Od półtorej godziny przewracam się z boku na bok. Bezsenność i koszmary męczą mnie na przemian od siedmiu lat. Na początku zapisywałam każdy koszmar w zeszycie który trzymałam przy łóżku. Dziś już nie muszę ich zapisywać , znam je na pamięć. Za każdym razem meczy mnie ten sam sen. Ja i Holly w naszym ulubionym parku na skrzyżowaniu ulic Rodeo i White Street , różowa piłka wypadająca poza ogrodzenie na ulice , środek skrzyżowania , nadjeżdżający samochód , Holly ciągnąca mnie za rękę , dźwięk hamulców , uderzenie , sygnały karetek i ciemność. Kiedy poraz kolejny budzę się zalana potem i przerażona myśle tylko o tym , ze chciałabym aby to był tylko koszmar ale tak nie jest. Pamietam ten dzień bardzo dokładnie miałam dwanaście lat , Holly czternaście chciałyśmy być odpowiedzialne i dorosłe na same wspomnienie zaczynam się śmiać bo oddałabym wiele żeby znów prowadzić beztroskie życie. Obiecałyśmy rodzicom , ze będziemy uważać , Holly przysięgła ze nie spuści mnie z oka nawet na minutę. Już od roku chodziłyśmy do szkoły same na piechotę a park był zaledwie dwie przecznice dalej. Tacie w końcu zmiękło serce , mama nie była przekonana ale ostatecznie pozwolili nam iść. Po dotarciu do parku grałyśmy w piłkę , kopnęłam piłkę tak mocno , ze wypadła poza ogrodzenie jako głupia dwunastolatka pobiegłam za nią nie zwracając na nic uwagi. Holly biegła za mną i krzyczała. Chciałabym wymazać z pamięci moment w którym staje na środku skrzyżowania a czerwony pikap nadjezdza w moja stronę z duża prędkością. Holly. Holly moja starsza siostra. Holly moja bohaterka dzięki której tu jestem. Holly która zginęła na miejscu. Nie zapomnę spojrzenia które posłała mi kiedy odepchnęła mnie tym samym ratując mi życie. Miałam tylko dwanaście lat. Miałam dwanaście lat kiedy przed moimi oczami zmarła moja siostra. Miałam dwanaście lat kiedy złamało się moje życie.
Gorące łzy spływały mi po policzkach na poduszkę. Czułam jakby ktoś położył mi kamień na piersi i nie mogłam złapać oddechu. To moja wina , ze Holly odeszła. To moja wina , ze mama odeszła. Właśnie to powiedziała kiedy odchodziła , ze nie może na mnie patrzeć , ze nie może znieść ojca. Zniszczylam nie tylko swoje życie ale tez wszystkich dookoła. Teraz muszę być perfekcyjna. Muszę iść na ten cholerny Harvard i zostać lekarzem bo tego chce mój ojciec. Bo tego od zawsze chciała moja starsza siostra.
Po kolejnych godzinach kręcenia się z boku na bok podniosłam się z łóżka i zapaliłam światło. Podeszłam do biurka gdzie stał mój laptop i otworzyłam stronę Harvardu. Na sama myśl ze kolejna jesień spędzę na przeprowadzce do Cambridge poczułam w sercu nie przyjemny uścisk. To nie jest spełnienie moich marzeń. Od zawsze marzyłam żeby skończyć szkole aktorską w Nowym Jorku , zostać słynna aktorką i grywać u boku najlepszych gwiazd. Po moim policzku poleciały kolejne łzy otarłam je szybko i zamknęłam laptopa. Poczym mój wzrok padł na okno na przeciwko. Brunet stał przy oknie przyglądając mi się uważnie swoimi zielonymi oczami. Ledwo stał , musiał być cholernie pijany. Otworzył swoje okno i pokazał mi gestem dłoni abym otworzyła swoje. Tak tez zrobiłam.
- Może jednak masz ochotę się napić ? - pomachał przed sobą butelka która trzymał w dłoni. - Najlepsze wino jakie w życiu piłem poważnie.
- Nie będę pila twojego beznadziejnego wina Liam. - chwyciłam za klamkę żeby zamknąć okno co wywołało grymas na twarzy bruneta.
- Hope zaczekaj. - uniósł palec wskazując na moje okno. - Zaczekaj.
- Na co mam czekać?
- Po prostu zaczekaj ok? - nie wiem czy błagalny ton w głosie tego kretyna czy zmęczenie sprawiło ze pokiwałam niepewnie głową. Liam wyszczerzył swoje białe zęby i znikał z pokoju.
Minęło już jakieś dziesięć minut na ten kretyn nadal nie wracał. Debil.
Liam
Po jakiś dziesięciu minutach znalazłem w końcu to czego szukałem. Na szczęście wszedłem do pokoju kiedy blondynka zaczęła zamykać okno.- Miałaś zaczekać! - jęknąłem zwiedziony.
Hope obróciła się nie pewnie a jej usta ułożyły się w literę „o" kiedy spojrzała na drabinę która trzymałem w ręku.
- Po co Ci ta drabina kretynie? - zaśmiałem się na dźwięk jej głosu. Nie jestem pewny czy jest bardziej wystraszona czy zdziwiona.
- A jak mam niby do Ciebie przejść ? - ułożyłem drabinę na moim oknie i przesunąłem ją na okno Hope tak abym mógł przejść do jej pokoju .
- Liam jesteś pijany. To nie bezpieczne!
- Powiedziałaś Liam ? Od kiedy to nie jestem kretynem? - zaśmiałem się głośno i wskoczyłem na drabinę która zachwalała się pod moim ciężarem.
- Liam!
Nie zdążyłem odpowiedzieć blondynce bo stałem już w jej pokoju a ona mierzyła mnie tym swoim groźnym spojrzeniem.
- Wiedziałam , że jesteś głupi ale nie wiedziałam , że aż tak.
- Kiedy robiłem to jak byliśmy dziećmi nie uważałaś , że jestem głupi.
- Wtedy nie byłeś pijany debilu.
Usiadłem na łóżku rozglądając się po pokoju , dużo się tu zmieniło. Teraz ściany były białe , tak samo wszystkie meble. Zniknęły zdjęcia z dzieciństwa i plakaty lalek Barbie. Jedyne co się nie zmieniło to biały indiański namiot stojący w rogu pokoju. Był cały ozdobiony lampkami , w środku znajdowało się kilka poduszek i koc. Zaśmiałem się na ten widok i wskoczyłem do środka nie słuchając protestowania blondynki.
- Przestań marudzić i wskakuj tu bo zaraz sam wypije całe wino.
- Mowilam Ci , że nie chce Twojego wina. - skrzyżowała ręce na piersi przez co wyglądała jak mała dziewczynka której ktoś nie kupił lalki - Ciebie tez tu nie chce.
- Nie mogę iść po tej drabinie bo jestem pijany. - wzruszyłem ramionami i pokleplepalem w miejsce obok. - zapraszam.
Hope przewróciła oczami i zajęła miejsce obok mnie po czym zabrała mi butelkę i upiła dużego łyka krzywiąc się przy tym.
- To najgorsze wino jakie w życiu piłam.
*****
Tak jak obiecałam kolejny rozdział :) przepraszam za błędy ale rozdział jeszcze nie poprawiony postaram się to zrobić jak najszybciej.
Gwiazdki i komentarze miło widziane :)
A już za tydzień kolejny rozdział :D

CZYTASZ
Losing Hope
Teen FictionHope to dziewiętnastoletnia dziewczyna , która wiele przeszła , pomimo to nie rezygnuje z życia i stara się o stypendium na Harvardzie. Liam to dziewiętnastoletni chłopak , który gra w bejsbol , chodzi na imprezy i interesują go tylko dziewczyny na...