V. To byly czasy

13 2 0
                                    

Liam.
- A pamiętasz jak Twoi rodzice przyłapali mnie ze u Ciebie jestem? - Blondynka zasłaniała się głośno odchylając przy tym głowę do tylu. Oboje byliśmy już bardzo pijani.

- Tak! Dostałeś wtedy szlaban a rodzice założyli nam kłódki na oknach! - dziewczyna śmiała się coraz bardziej po czym upiła kolejnego łyka wina. Kiedy pojedyncze włosy opadły jej na twarz jakaś niewidzialna siła uniosła moja dłoń i założyła włosy za ucho. Blondynka spojrzała się na mnie niepewnie , otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć ale od razu je zamknęła.

- To były czasy - wyszeptałem nie spuszczając z niej wzroku.

Jest naprawdę ładna. Jej delikatne wręcz dziecięce rysy twarzy sprawiają ze jej buzia jest urocza. Duże oczy i pełne usta. Zawsze była ładna. Poczułem dziwne uczucie w brzuchu pewnie spowodowane nadmierna ilością alkoholu. I znowu ta niewidziana siła która sprawiła ze moja dłoń dotknęła jej dłoni. Hope wzdrygnęła się pod wpływem mojego dotyku lecz nie zabrała dłoni. Uśmiechnęła się niepewnie po czym od razu posmutniała.

- Hope? Dlaczego akurat Harvard? - dziewczyna skrzywiła się na to pytanie i posłała mi niepewne spojrzenie. - Medycyna?

- Tak. - raptem spoważniała i zabrała dłoń spod mojej dłoni. - Medycyna.

- Przecież ty od zawsze mdlałas na widok krwi. - blondynka wzruszyła ramionami - Pamiętasz jak rozcięłaś sobie nogę na boisku? Musiałem Cię nieść bo prawie zemdlałaś.

- Wiele się zmieniło Liam.

- Ale aż tyle? Zawsze chciałaś być aktorka. Grać w filmach a nie być lekarzem Hope. - dziewczyna odwróciła głowę w druga stronę wzruszając tylko ramionami. - Bycie lekarzem to nie twoje marzenie.

- Skąd możesz wiedzieć ? Wyszeptała wziąć patrząc w inna stronę. - nie było cię przy mnie przez tyle lat wiec skąd możesz wiedzieć ?

- Znam Cię Hope. Po prostu wiem.

- Nie Liam. - Spojrzała na mnie niepewnie a jej oczy były całe zaszklone. Po raz kolejny tego wieczoru niewidzialna siła zmusiła mnie abym usiadł bliżej niej a moja dłoń wyładowała na jej malutkim poliku. - Nic o mnie nie wiesz. - wyszeptała a po jej policzku poleciała łza , po niej kolejna i kolejna.

- Hope... - dziewczyna skrzywiła się i ściągnęła moja dłoń z twarzy.

- Kiedyś mnie znałeś. Znałeś mnie najlepiej a teraz... - głos jej drżał coraz bardziej za każdym kolejnym słowem - a teraz nic o mnie nie wiesz.

Sam nie wiem dlaczego ale miałem ochotę przytulić ją i przeprosić za wszystkie lata kiedy mnie nie było. Przeprosić ze wybrałem kolegów a nie ją. Ze wybrałem kolegów którzy śmiali się z niej bo jest dziewczyna a teraz dali by się pociąć żeby iść z nią chociaż na jedna randkę. Byłem kretynem. Może nadal jestem kretynem a może jestem tylko pijany nie wiem. Moje przemyślenia przerwał cichy głos Hope.

- Idź już Liam.

I tak tez zrobiłem. Wstałem chwytając butelkę wina i upijając z niej dużego łyka. Wstałem i poraz kolejny odszedłem.

Hope.
Liam wyszedł z mojego pokoju chwiejnym krokiem. Kiedy tylko zabrał drabinę zamknęłam okno i zasłoniłam rolety. Dotknęłam polika na którym jeszcze przed chwila znajdowała się dłoń bruneta a po moich policzkach popłynęły kolejne łzy.

- Nic o mnie nie wie. - skrzywiłam się na dźwięk mojego zachrypniętego głosu.

Wpakował się z znowu z butami do mojego życia i ma czelność mówić ze mnie zna. Prychnęłam głośno na sama myśl o tym kretynie. Nie ma prawa mówić ze mnie zna. Po tej całej akcji z walentynka straciliśmy kontakt , później smierć Holly , odejście mamy. Przez kilka lat miałam nadzieje ze przyjdzie i po prostu przy mnie będzie w końcu był moim najlepszym przyjacielem aż w końcu przestałam czekać i znienawidziłam go do końca. Czułam jak moje ciało przeszywa gorąca fala złości. Podeszłam do biurka i szybkim ruchem wywaliłam wszystkie stare zdjęcia z szuflady. Moje zdjęcie z Liamem z okazji moich 7 urodzin. Porwać. Zdjęcie z Liamem i Holly na jego pierwszym meczu. Porwać. Zdjęcie z Liamem przy świątecznym drzewku .porwać. Po chwili na środku pokoju leżało pełno porwanych zdjęć. Usiadłam wśród nich i zaczęłam płakać. Głośno , żałośnie łkać. Chwyciłam taśmę bezskutecznie próbując posklejać zdjęcia.

- Jesteś idiotką Hope. - Karcilam się w myślach za wszystko co wydarzyło się do tej pory.

Gorące lzy leciały mi po policzkach. Położyłam się do łóżka chwiejnym krokim. Nadal szumiało mi w głowie od dużej ilości wypitego wina. Leżałam na łóżku a łzy nadal leciały strumieniami. Nie można płakać bez końca. W wszystko ma swój koniec , łzy także.

—————-
Hej hej , jak obiecałam przychodzę z kolejnym rozdziałem :)

Losing HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz