Starting a war with myself

374 21 3
                                    

Szedłem przez labirynt nowojorskich uliczek nie przejmując się, że zabłądzę. W tej chwili było mi wszystko jedno.

Starałem się dawać z siebie wszystko. Odkąd pamiętam bardziej liczyło się dla mnie szczęście innych niż moje własne. Zawsze chciałem dawać siebie w stu procentach, gdyż sądziłem, że dobro do mnie wróci. Jak się okazało, nie miałem racji. Myliłem się i to bardzo.

Nie mogłem być zły na Kaylę, ale z drugiej strony to, że pisała do Zacha, sprawiło mi przykrość. Myślałem, że tamtej nocy, kiedy się kochaliśmy, naprawdę mi zaufała. Sądziłem, że dzięki temu nabierze do mnie jeszcze większego zaufania i naprawdę mnie pokocha, ale znów się myliłem. Jaki ja byłem żałosny. Dawałem ludziom swoje serce na dłoni, a oni odtrącali mnie jak zbitego psa. To bolało najbardziej.

Doszedłem pod World Trade Center. To miejsce od zawsze napawało mnie zadumą. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, jak ludzie mogli zginąć w takich okolicznościach. Nienawidziłem tego miejsca, bo przypominało mi o okropnej katastrofie, ale teraz nie chciałem być nigdzie indziej.

Usiadłem na ławce i zamknąłem oczy. Wziąłem kilka głębokich wdechów.

Zacząłem zastanawiać się nad tym, czy nie zakończyć relacji z Kaylą. Bałem się, że nic dobrego z tego nie wyniknie, ale skoro ona nie chciała być ze mną, dlaczego miałem jej to utrudniać? Nie ufała mi. Bała się tego. Nie chciała się angażować, bo twierdziła, że mnie zrani, ale może ona naprawdę nie chciała ze mną być? Może Jonah miał rację, kiedy mówił, że coś między nami nie grało?

Teraz nie mogłem od niej uciec. Nie mogłem wsiąść w najbliższy samolot lecący do domu i zostawić ją samą w tak wielkim mieście. Nie byłem do tego zdolny.

Chciałem stawić czoło problemowi, ale jak to miało dalej wyglądać? Jak będzie wyglądało nasze życie, gdy wrócimy do domu? Czy Kayla będzie się ze mną kontaktować czy o mnie zapomni? Czy pozwolę na to, aby jej chłopak ją dręczył i znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie?

Nie miałem sił wracać do hotelu. Wyłączyłem telefon i poszedłem więc do kawiarni. Miałem nadzieję, że nikt mnie tam nie znajdzie.

Kiedy zamówiłem kawę, usiadłem w najdalszym kącie i spokojnie czekałem na zamówienie. Czułem się winny, że wyłączyłem telefon, gdyż Kayla mogła do mnie w każdej chwili napisać, aby o coś poprosić. Mogła jednak napisać do Zacha, gdyby czegoś tak bardzo potrzebowała. Przecież skoro zrobiła to raz, nie zawaha się i drugi.

- Dziękuję - powiedziałem do kelnerki, która położyła kawę na moim stoliku. Miała ciepły uśmiech, ale nic nie odpowiedziała, tylko skinęła głową i wróciła do pracy.

Siedziałem sam, wpatrując się od czasu do czasu w okno. Ludzie pędzili do pracy i przepychali się na ulicy. Taki właśnie był Nowy Jork. Zatłoczony i pełen ludzi, którzy nigdy nie mieli czasu na to, aby na chwilę przystanąć, żeby zobaczyć, jak naprawdę wygląda świat.

Po jakimś czasie zdecydowałem się wrócić do hotelu, aby sprawdzić, jak wyglądała sytuacja. Przed wejściem do środka odetchnąłem głęboko. Kiedy tylko wszedłem do hotelu, zamarłem w miejscu.

Na kanapie przed sobą widziałem Zacha i Kaylę. Siedzieli tyłem do mnie, więc mnie nie widzieli. Nie byłoby w tym nic dziwnego, że mój przyjaciel obejmował dziewczynę. Kayla położyła głowę na jego ramieniu. Zach czule gładził ją po plecach.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że rano specjalnie zrobił tą akcję. Co, jeśli Zach i Kayla wcale nie pisali o mnie, tylko umawiali się na spotkanie? Co, jeśli Zachowi tak spodobała się Kayla, że postanowił mi ją odbić?

I meant it - Corbyn BessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz