Whole space is ours

350 19 3
                                    

Po wycieczce na cmentarz Kayla bardzo się zmieniła. Przychodziłem do niej codziennie. Pewnego wieczoru rodzice Kayli zaprosili mnie na kolację. Zdziwiłem się, że było tak miło i przyjemnie. Jej rodzice od razu mnie przyjęli. Byłem pod wrażeniem tego, jak pozytywnymi byli ludźmi.

Po kolacji poszedłem z Kaylą do jej pokoju. Rodzice dziewczyny wychodzili akurat na jakieś spotkanie. Prosili mnie, abym zaopiekował się Kaylą podczas ich nieobecności. Zaproponowali nawet, abym został na noc, ale nie byłem pewien, czy wypadało. Choć będąc w Nowym Jorku z pewnością bym nie odmówił.

Siedzieliśmy na miękkim białym dywanie i graliśmy w karty. Już nie pamiętałem, kiedy ostatnio robiłem coś takiego.

- Jak się czujesz? - spytałem, wyciągając kartę.

Mimo tego, że sytuacja się ustabilizowała, nie zapomniałem o chorobie Kayli. Oboje wiedzieliśmy, jak groźna była. Kilka dni temu byłem z Kaylą u lekarza, ale czekałem na nią na korytarzu. Kiedy wyszła, nie chciała mi nic powiedzieć. Uśmiechała się i twierdziła, że wszystko jest w porządku, ale jej spojrzenie mówiło coś zupełnie innego.

- Ostatnio trochę mi słabo, ale poza tym jest świetnie - odpowiedziała, uśmiechając się do mnie. Podziwiałem ją, że starała się sprawiać wrażenie beztroskiej. Wydawało się, jakby kilka dni temu wcale nie chciała popełnić samobójstwa. Cieszyła się z życia, a ja wiedziałem, że tak wpłynęła na nią wizyta u Aidena.

- Lekarz nic ci nie mówił? - spytałem, naciskając.

Kayla westchnęła.

- Wszystko jest pod kontrolą, Corbyn - odrzekła, wstając z miejsca i podchodząc do okna. Nie chciałem jej zdenerwować, ale bałem się o jej zdrowie.

Wstałem i powoli podszedłem do dziewczyny. Położyłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem ją do siebie.

- Możesz powiedzieć mi prawdę. Wiesz o tym - wyszeptałem, całując ją w policzek.

Kayla odwróciła się do mnie i przytuliła się do mnie. Wiedziałem, że coś było nie tak. Przecież tak jasno było to widać, ale Kayla nic nie chciała powiedzieć. Nie mogłem jej zmusić do wyznania mi prawdy.

- Corbyn, to chyba...

- Chyba co? - spytałem, odsuwając ją od siebie.

Moje źrenice gwałtownie się rozszerzyły, kiedy spojrzałem się na bladą twarz dziewczyny. Minęła zaledwie chwila, a Kayla osunęła się na podłogę, ale w porę zdążyłem ją chwycić w ramiona i ułożyć na łóżku.

Szybko odnalazłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Podałem im adres i starałem się, aby Kayla odzyskała przytomność, ale nie potrafiłem nic zrobić. Czułem się bezsilny zupełnie tak, jak podczas naszego pierwszego spotkania. Wtedy pocałowałem Kaylę z zaskoczenia, chcąc wzbudzić zazdrość w Christinie, a ona straciła przytomność i wylądowała w szpitalu.

- Kayla, błagam. Obudź się, kochanie... - powiedziałem, klęcząc na podłodze i trzymając ją za rękę. Robiłem już wszystko, co mogłem, aby się ocknęła, ale nic z tego nie wyszło. Pozostało mi tylko czekać na karetkę.

Kiedy usłyszałem sygnał, zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi na oścież. Kilku ratowników wbiegło na górę i zabrali Kaylę.

Nie myśląc wiele, wsiadłem do swojego samochodu i wyruszyłem za karetką. Nie pozwolili mi jechać z nimi. Nie byłem nikim z rodziny. Ostatnio udało mi się to zrobić, ale tym razem zwyczajnie nie wypaliło.

Po kilku minutach dojechaliśmy do szpitala. Widziałem jak przez mgłę to, co się działo. Nie miałem czasu, aby przyswoić sobie, że koszmar powrócił. Kayla nie była w dobrym stanie.

I meant it - Corbyn BessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz