I'm not able to do this

478 24 25
                                    

Chłopcy szli przed nami i wygłupiali się co chwila. Zmierzaliśmy w stronę Central Parku. Szedłem z Kaylą z tyłu. Co chwila na nią zerkałem, ale nie widać było ani śladu po tym, że w nocy płakała. Byłem pewien, że Jonah mówił mi prawdę, ale coś mi w tym nie pasowało. Albo Kayla świetnie skrywała swoje uczucia albo coś tu naprawdę nie grało.

- Jak minęła noc? - spytałem w końcu, przerywając niezręczną ciszę, która trwała między nami od wyjścia z hotelu.

- Byłam trochę zmęczona po tym omdleniu, ale teraz czuję się znacznie lepiej - odpowiedziała, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego.

Miałem wrażenie, że Kayla grała. Nie był to pierwszy raz, kiedy to poczułem, ale z czasem robiło się to coraz bardziej wyraźne. Jakby bała się całkowicie otworzyć przede mną. Jakby skrywała coś jeszcze oprócz tego, że bił ją Tom.

Szliśmy przez Central Park. Uwielbiałem tu bywać. Kiedy przychodziłem tu z Christiną, zawsze przytrafiały nam się jakieś przygody. Pewnego dnia grupa turystów z Japonii zaczęła pozować z nami do zdjęć, a kiedy indziej dołączyliśmy do grupy grającej w baseball. Nie można było się tu nudzić.

Patrzyłem się na moich przyjaciół, którzy przepychali się przed nami. Uśmiechałem się na ten widok. Tak bardzo chciałem do nich dołączyć i się powygłupiać, ale nie mogłem zapomnieć, że obok siebie miałem Kaylę, która z pewnością nie miała ochoty na żarty.

- Kupię ci dzisiaj nowy telefon. Możesz wybrać sobie najnowszy model. Zapłacę za wszystko - oznajmiłem w końcu, kiedy uznałem, że chłopcy oddalili się od nas na tyle, abym mógł jej to powiedzieć.

- Naprawdę nie musisz. Wystarczy mi coś prostego. Żebym tylko mogła kontaktować się z rodzicami - odparła Kayla, tym razem na chwilę na mnie spoglądając.

- I ze mną oczywiście - dopowiedziałem, szturchając ją lekko ramieniem.

- Jasne, Corbyn. Z tobą przede wszystkim - odparła Kayla, również się uśmiechając.

Widziałem, jak w oddali chłopcy usiedli na ławkę. Po chwili stanęliśmy przed nimi widząc, że nie było tam dla nas miejsca.

- Kayla siada na kolana do mnie, a ty na ziemię, Besson - powiedział Zach, uśmiechając się do mnie znacząco.

- Śnisz, stary - odparłem, obejmując Kaylę w pasie.

- Ktoś tu jest chyba zakochany - zauważył Daniel, udając, że kaszle.

- Przysięgam, że już nigdy nigdzie z wami nie pojadę - westchnąłem, siadając na brzegu ławki.

- Stary, nie można się na was napatrzeć. To jest czysta miłość - rzekł Zach, który od początku przypominał mi, że to dzięki niemu poznałem Kaylę.

- Błagam cię, nie znamy się nawet tydzień! - powiedziałem z wyrzutem.

- Miłość nie zna pojęcia czasu - odpowiedział Jonah, wtrącając się.

- Nawet ty przeciwko mnie? Myślałem, że chociaż na ciebie będę mógł liczyć, Marais - odparłem, patrząc się na Kaylę, która stała przed nami i uśmiechała się do chłopaków.

- Ja na twoim miejscu zabrałbym taką piękną dziewczyną na jakąś romantyczną kolację na dachu wieżowca, a nie spędzał czas z przygłupimi przyjaciółmi - zauważył Daniel, uśmiechając się.

- Chyba tak zrobię - odrzekłem, wstając i chwytając Kaylę za rękę. Już po chwili ciągnąłem ją za sobą w przeciwną stronę.

- Czekaj, Besson! Ty tak na poważnie? - spytał Zach, kiedy oddalaliśmy się od nich coraz bardziej.

I meant it - Corbyn BessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz