Is it gonna be forever?

395 24 4
                                    

Siedziałem na brzegu wanny i zmywałem z siebie krew. Kiedy przyjechałem do domu, od razu pobiegłem do siebie pilnując, aby mama mnie nie zobaczyła. Na szczęście zajmowała się czymś w kuchni, więc wszedłem do domu niepostrzeżenie, informując, że jestem i uciekłem do siebie.

Patrzyłem się na swoje odbicie. Na pewno nie wyglądałem tak źle, jak Tom. Wiedziałem, że go zmasakrowałem, ale nie miałem żadnego poczucia winy. Zasłużył sobie na to po tym, jak potraktował Kaylę.

Miałem rozciętą wargę i lewą brew, a pod okiem robił mi się siniak. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego powrotu do rodzinnego miasta. Nagle z idealnego świata wróciliśmy do codziennych problemów.

Kiedy skończyłem, wróciłem do pokoju i zacząłem się rozpakowywać. Nie miałem na to siły, ale nie mogłem pozwolić sobie na bezczynne leżenie w łóżku. Zamęczałbym się myślami o Kayli. Musiałem chwilę odpocząć od wszystkiego.

Nie było mi to jednak długo dane, gdyż kilka minut później rozdzwonił się mój telefon. Odebrałem, nie patrząc, kto próbował się ze mną skontaktować.

- Zastanawiałem się nad tym, kiedy opowiesz mi o tym, co się stało, ale sam musiałem do ciebie zadzwonić.

Po drugiej stronie był Zach. Zmarszczyłem brwi. Niemożliwe, aby wiedział, co się wydarzyło.

- O co ci chodzi? - spytałem podejrzliwie.

- Przyszedł do mnie Bryan. Przejeżdżał samochodem obok domu Kayli i widział, co się stało. Od razu przyjechał do mnie, bo pamiętał, że się z tobą przyjaźnię. Co się wydarzyło, Corbyn?

Westchnąłem i usiadłem na brzegu łóżka, zamykając oczy.

Bryan był kolegą Zacha z dawnych czasów, kiedy jeszcze byli dziećmi, a my się nie znaliśmy. Nie sądziłem jednak, że wieści tak szybko rozejdą się po mieście.

- Chyba nie mam siły o tym rozmawiać - powiedziałem.

- Czekaj, nie rozłączaj się - poprosił Zach. Czekałem więc, co powie. - Wiem, że może nie bardzo ci się przydam, ale jeśli będziecie mieć jakieś problemy, możesz na mnie liczyć. Nie znam Toma, ale obawiam się, że to nie koniec.

Ja też się tego obawiałem. Bałem się o Kaylę bardziej niż o siebie. To ona była tutaj celem. Ja tylko stałem z boku, choć teraz wkroczyłem nieco dalej. I bałem się, że nie przyniesie to nic dobrego.

- Dzięki, Zach - odpowiedziałem, po czym się rozłączyłem i pozwoliłem sobie opaść na łóżko i zamknąć oczy. Nawet nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.

Obudziłem się o dziewiątej rano. Miałem szczęście, bo moja mama na pewno wyszła już do pracy, więc nie mogła zobaczyć mojej zmasakrowanej twarzy.

Kiedy tylko wstałem, od razu poszedłem do łazienki, aby sprawdzić swój stan. Kiedy tylko spojrzałem w lustro, zamarłem.

Siniak na moim policzku zrobił się od wczoraj o wiele większy i nabrał kolorów. Moja warga była opuchnięta, a rozcięta brew wcale nie wyglądała dobrze. Opłukałem twarz zimną wodą w nadziei, że złagodzi ból, ale stało się wręcz przeciwnie. Zaczęło piec jeszcze bardziej.

- Cholera - wyszeptałem, wycierając się ręcznikiem.

Nie zdążyłem nawet wejść pod prysznic, a już rozdzwonił się mój telefon. Wydałem z siebie jęk i wróciłem do pokoju, aby odebrać.

- Corbyn... On... To znaczy Tom...

- Kayla? Co się stało? - spytałem, wyobrażając sobie najczarniejsze scenariusze.  Kayla brzmiała, jakby zaraz miała się rozpłakać, choć może już to zrobiła.

I meant it - Corbyn BessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz