„Jestem tym przed czym ostrzegali cię rodzice, tym złem, które opisywali w książkach, a ty widzisz we mnie tylko to co najlepsze...".
Odprowadziłaś Erwina do jego pokoju, gdzie mógł w spokoju odpocząć, lecz najpierw nim oddał się w stan spoczynku nawiedziła go jedna z lekarek polowych. Byłaś zwykłym żołnierzem tak naprawdę, lecz zwykli ludzie cenili cię potajemnie bardziej niż generałów czy wyżej postawione jednostki. Twoje doświadczenie w boju było imponujące, sprawność fizyczna nie była najlepsza lecz inteligencją, sposbem szybkiego myślenia przerastałaś wielu. Nie byłaś typowym strategiem. Wiedziałaś by było jak dawniej przed „tym zdarzeniem" potrzebujesz Erwina. Zapewne byłabyś znacznie wyżej, lecz za targi z Królową sprzed lat skutecznie uniemożliwyały to. Cudem i tak było to, że nie zostałaś całkowicie wydalona z wojska. W życiu działo się za wiele, by mówić o szczęściu czy cudzie... Dlaczego?
Świt już pukał do sennych mieszkańców miasta, byłaś padnięta, lecz cóż... Nie mogłaś opuścić zbiórki, odprawy, a następnie ćwiczeń. Przeciągnęłaś się, po czym otrzepałaś płaszcz z kurzu po walce. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Do zbiórki była ponad godzina. Opuściłaś swój dom, a następnie upewniłaś czy w pobliżu jest chociaż kilka jednostek z służby, która miała obserowować cały dom. Ruszyłaś do swojego rodzaju okręgu, gdzie mieszkała większość żołnierzy odbywających służbę tymczasową. Każdy obywatel miał owy obowiązek. Weszłaś do piętorwego budynku. Zaszłaś na trzecie piętro i weszłaś do pokoju, stały dwa piętrowe łóżka.
*w tym samym czasie*
Do pokoju Erwina weszła Kobieta w czystym, wyprasowanym uniformie z emblematem czerwonego krzyża. Blondynka o pełnych kształtach weszła dość nieśmiało. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem, stawiając krok za próg drzwi.
— To do pana miałam przyjść? Pa-an generał Erwin Smith? — wydusiła niepewnie, czytając świeżo uzupełnioną przez jej koleżankę z pracy kartę pacjenta.
— Zgadza się. — odparł miłym głosem, obracając się w stronę kobiety.
— Przyszłam pana zbadać. — dodała, podchodząc bliżej i stawiając ciężką, skórzaną torbę na ziemi tuż obok nogi dużego okrągłego stołu. Erwin usiadł na krześle, podobnie zrobiła kobieta.
— Mogę zadać kilka pytań? — wyrwał dość śmiało.
— Myślałam że w takiej sytuacji to ja będę zadawać więcej pytań, lecz bez krępowania się może pan pytać. Ja w międzyczasie pana zbadam. — odparła, rozpinając koszulę mężczyzny. Oddając się swoim zadaniom czekała na pytania od mężczyzny.
— Gdzie ja jestem?
— W No Name City... Miasto bez nazwy. — odpowiedź dość prosta, dziewczyna zdawała się nie wiedzieć za wiele, lecz z pewnością wiecej niż Erwin.
— Co to za miejsce? Skąd? Nigdy tu nie byłem. Właściwie jakim cudem powstało? — pytał dociekliwie.
— Miejsce to zostało stworzone kilkaset lat temu, jest stosunkowo bezpieczne, patrząc co się dzieje u was. — tłumaczyła bardzo spokojnie.
— Huh? Kto je założył? Kto nim włada?
— Wielki założyciel, włada nim jedna z jego wnuczek.
— Proszę powiedz mi wiecej! Informacje... chyba jestem już od nich uzależniony. — odwrócił głowę w drugą stronę mówiąc ostatnie ze zdań.
— Sama nie wiem zbyt dużo, jestem tutaj od około roku. Wcześniej mieszkałam w podziemiach.
— Jak to? Jakim cudem tu jesteś, kto cię zabrał?
CZYTASZ
„Never Enough" - Reader x Erwin Smith
FanfictionMoment, w którym pojawiłaś się w Erwina życiu zapadnie w jego pamięci do ostatnich dni. Pomimo, że miałaś go tylko odbić z rąk Żandarmerii mężczyzna postawił sobie cel. Nie tylko przywrócić porządek, lecz także dowiedzieć się kim jesteś.