XIV

1.8K 75 3
                                    

  Po wyjściu mojego opiekuna zabrałam się za czytanie tego co mi przyniósł. Jęknęłam. O godzinie szóstej mają mnie zbudzić, gdyż o siódmej jest śniadanie, bo nie każdy jak ja ma wolne od szkoły... Zasady obowiązujące w tym domu nie są tak tragicznie lecz ciężko będzie mi się do nich przyzwyczaić. Z moją mamą miałam więcej luzu, bo ją nie obchodziło zbytnio to, co robię, a tu... niestety są określone godziny na wszystko. W dzień szkolny od 14 do 17 jest czas wolny, potem jest godzina na odrabianie lekcji, o osiemnastej kolacja, a po niej chwila odpoczynku i dwie godziny na naukę, oczywiście jeśli jakąś z tych rzeczy skończy się wcześniej to ma się czas wolny. O 21:30 nikomu nie wolno wychodzić z pokoju. W dni wolne od szkoły śniadanie jest o dziewiątej, są też jakieś dwie godziny poświęcone na naukę. Organizowane mają być też spotkania integracyjne w świetlicy. Reszta to czas wolny. Tak ma wyglądać moje życie przez nieokreślony czas. Odłożyłam regulamin i nastawiłam milion budzików. Postanowiłam się rozpakować. W pokoju miałam dużą szafę, biurko oraz łóżko. Na ścianie był także nie wielkich rozmiarów telewizor.
O godzinie 13:25 zadzwonił mój pierwszy budzik przypominający mi o tym, że powinnam zejść na obiad. Po wyjściu z pokoju wpadłam na Pana Bartka.
-Właśnie po Ciebie szedłem- uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Razem zeszliśmy na dół. Na obiad był kurczak z ryżem. Kucharka podała mi talerz, a ja rozejrzałam się po stołówce za wolnym miejscem. Pierwsze zauważyłam w rogu, ale obok siedziała spora grupka osób, Po drugiej stronie zauważyłam chłopaka obok, którego były trzy wolne miejsca. Wkoło niego siedziały same dzieci, na środku jadalni byli opiekunowie. Zmierzałam w kierunku chłopaka, on którym wspomniałam wcześniej. Czułam na sobie wzrok innych osób albo mi się wydawało.
-Mogę?- zapytałam. Spojrzał na mnie i kiwnął głową na tak. Usiadłam na przeciwko niego i zajęłam się jedzeniem.
-Jesteś tu nowa?- odezwał się mój towarzysz.
-Tak- spojrzałam na niego. Natomiast on przeleciał wzrokiem po jadalni.
-Nie powinnaś ze mną siadać.
-Dlaczego?
-Nie jestem tu lubiany. Psujesz sobie zdanie innych na twój temat.
-Nie obchodzi mnie ono. Nie miałam gdzie usiąść.
-Koło tamtej grupki było wolne miejsce.
-Za dużo ich tam jest obok. Nie mogłabym siedzieć tu na stałe?- dopiero teraz chłopak zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.
-Jesteś tego pewna?
-Tak, wydajesz się być miły.
-Bo jestem miły, ale mam nie ciekawą przyszłość.
-Chyba każdy ma tu nie ciekawą przyszłość.
-Słuchaj. Możesz tu siedzieć, ale nie próbuj ze mną rozmawiać. Nie jestem zainteresowany nową znajomością- po tych słowach chłopak wstał zostawiając mnie w osłupieniu. Dokończyłam swoje jedzenie i odniosłam talerz.
W pokoju pierwsze co zrobiłam, to walnęłam się na łóżko. Już mam dość tego miejsca. Ktoś zapukał do mojego pokoju. Powiedziałam ciche "Proszę".
-Nie chciałabyś może pójść na salę gimnastyczną?- zapytał Pan Bartek.
-A co ja mam tam niby robić? Nie znam nikogo.
-To najlepszy czas by poznać- milczałam- no okej, nie będę Cię zmuszał. Widzimy się na kolacji- zamknął drzwi. Poczułam potrzebę skorzystania z łazienki. Wyszłam z moich czterech ścian i udałam się do właściwego pomieszczenia. Wychodząc napotkałam rudowłosą dziewczynę.
-Hej. Jesteś tu nowa?- zapytała.
-Tak.
-Jeju jak super. Też niedawno tu trafiłam. Niestety słabo idą mi relacje z innymi. Może chciałabyś pograć ze mną w tenisa?
-Z chęcią.
-Poczekasz tu na mnie? Skoczę tylko do łazienki- wskazała ręką drzwi od pomieszczenia. Kiwnęłam głową. Po paru minutach dziewczyna wyszła i razem udałyśmy się na salę gimnastyczną. W sali był opiekun i chłopak, z którym gadałam podczas obiadu. Ćwiczył przy drabinkach. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy naszą grę. Przegrywałam. Ruda była w tym mistrzem. Podczas gry wiele się o sobie dowiedziałyśmy. Dziewczyna ma na imię Roksana. Jest w moim wieku, kocha tenisa stołowego i wiele razy reprezentowała swoją szkołę w tym sporcie.
-Ale on ma mięśnie- szepnęła kiedy usiadłyśmy pod ścianą. Zaśmiałam się na jej słowa.
-Nie widziałam Cię na stołówce- stwierdziłam.
-Skłamałam, że brzuch mnie boli. Nie miałam ochoty jeść. Zawsze siedzę w rogu jadalni obok grupki jakichś debili.
-Ja usiadłam obok tego chłopaka.
-Wow. Ja nie odważyłam się do niego dosiąść. Myślisz, że miałby coś przeciwko gdybym ma kolacji się do was dosiadła?
-Nawet jeśli, to co?
-W sumie nie ma w tej sprawie nic do gadania.
Nasz, a raczej czas wolny Roksany dobiegł końca. Nadeszła pora odrabiania lekcji. Wróciłam do pokoju. Wzięłam swój szkicownik oraz tableta, żeby mieć z czego przerysować jakiś rysunek i zaczęłam robić to co kocham najbardziej.  

Maluch [Felivers] [KOREKTA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz