Ameryka x Anglia ( UsUk )

767 29 9
                                    

- Nigdy Cię nie zostawię!- pierwsze kłamstwo, które powiedziałeś.

-Jesteś dla mnie jak straszy brat! Będziemy trzymać się razem!- Drugie kłamstwo... Ile jeszcze ich Było? Sam nie wiem. Nie liczyłem. Jedno najbardziej zapadło mi w pamięć.

-Jesteś dla mnie kimś ważnym!- Nie mów rzeczy, które nie są prawdą! Jeśli to co mówiłeś jest tym co czułeś to dlaczego stoisz przede mną ze swoimi ludźmi i z bronią w ręku? Klęcze przed Tobą mimo tych wszystkich rzeczy, które dla Ciebie robiłem...

-Anglio...- Mówisz cicho patrząc na moją zapłakaną twarz. Czemu się nade mną litujesz? Czy to tego Cię uczyłem? Po prostu wykończ swojego wroga, który opiekował się Tobą i który cię wychował.

- Na Co czekasz?!- Krzycze z całych sił, sprawiając, że patrzysz na mnie jeszcze smutniejszym wzrokiem.

-Musisz tylko strzelić we mnie i będziesz mógł się w końcu ode mnie uwolnić!- Zimny deszcz moczy nasze włosy sprawiając, że nie można odróżnić moich łez od kropel spadających z nieba. Nie przeszkadza mi to. Odwołujesz swoich żołnierzy i powoli do mnie podchodzisz. Nie zwracam na to uwagi. W końcu chce dla Ciebie jak najlepiej. Mimo, że to boli, gdy myślę o tym, że już nigdy Cię nie zobaczę w tym samym domu co zwykle... Wtedy klękasz przede mną i patrzysz na moją twarz. Sekundę potem łapiesz mnie w żelaznym uścisku.

-Przepraszam Anglio. Ja po prostu nie chce być od Ciebie zależny. Nie chce być kimś kto tylko liczy na twoją pomoc. Zbyt cię kocham by patrzeć jak cierpisz ty i twój kraj- Mówisz dalej mnie przytulając. Odwzajemniam uścisk.

-Ja też ci...- Nie dokończyłem, gdyż usłyszałem głośny huk. Niemal w tej samej sekundzie poczułem ostry ból w okolicach klatki piersiowej. W ustach poczułem charakterystyczny smak krwi. Przez nagły ból wpadłem w twoje ramiona, zupełnie siebie nie kontrolując.

Przestraszony zacząłeś mną bezmyślnie trząść sprawiając mi jedynie większy ból.

-Anglio?! Anglio!- krzyczałeś nade mną.

-Zamknij się...- Powiedziałem po cichu.

-S-Spokojnie. W-Wyjdziesz z tego- Mówiłeś bardziej próbując uspokoić samego siebie niż mnie.

-Czemu to zrobiłeś idioto?! Kazałem wam odejść!- Krzyczałeś najprawdopodobniej na jednego ze swoich żołnierzy.

Czując jak słaby mój puls się staje, od razu zwróciłeś się w moja stronę.

-A-Anglio- Mówiłeś roztrzesionym głosem. Poczułem jak coś mokrego spada na moje policzki. Płaczesz? A może to po prostu deszcz? I tak nie jest to dla mnie teraz ważne. Ostatkiem sił podniosłem rękę i pogłaskałem Cię po policzku. Otworzyłeś swoje zapłakane oczy i popatrzyłeś na moją twarz. Uśmiechnąłem się lekko.

-Też cię kocham bałwanie, dlatego...- Tutaj musiałem przerwać by złapać głębszy oddech. Może nawet mój ostatni.

-...Dlatego nie zmarnuj swojej szansy. Idź ogłosić swoją niepodległość i zapomnij o mnie... Tak będzie najlepiej- Powiedziałem. Odetchnęłem głęboko sprawiając sobie jeszcze większy ból, gdzieś w okolicach klatki piersiowej, czyli tam gdzie utknęła kula. Zamknąłem oczy czekając na śmierć, gdy poczułem coś na moich ustach. Ledwo otworzyłem oczy i zobaczyłem Cię pochylającego się nade mną.

Uśmiechnąłem się do siebie w umyśle.  Kiedy chłopak oddalił się, poczułem, że zaraz nie będę w stanie już się podnieść, patrzeć czy nawet oddychać.

-Przepraszam za wszystko Anglio... To nie miało tak być! Miałem być samodzielnym państwem, które miało Ci pomagać podczas bitew!- powiedziałeś zaciskając oczy. Ja zabrałem dłoń z twojego policzka.

-Lepiej nie zmarnuj tego co do tej pory zrobiłeś...- Powiedziałem i zamknąłem oczy. Już na zawsze.

Shot dla MalinowaDziewczynka
Mam nadzieję, że się podobało. W sumie moje pierwsze napisane Yaoi ^^; Za wszelkie błędy przepraszam.

[ Wstrzymane ] One Shoty z animeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz