ROZDZIAŁ 10

154 11 0
                                    

Mimo wygodnego łóżka Kin obudziła się o 6.45. Można to było nazwać pewnym instynktem samozachowawczym. Spała bardzo płytko i krótko w nowych miejscach wciąż czyhając na zagrożenie. Nie oznaczało to jednak, że się wyspała. Zwlekła się z łóżka zrzucając przy tym kołdrę na podłogę i poszła odnaleźć kuchnię. Wychodząc z sypialni jeszcze raz wszystkiemu się przyjrzała. Apartament był bardzo duży i nowoczesny. Przeważały odcienie szarości, bieli i czerni. Jedna ze ścian była zrobiona z samych okien ukazując piękny widok na Tokio. Podeszła do szyby i zaczęła się przyglądać. Każdy kto opowiadał jej o Tokio miał rację- ono nigdy nie zasypia. Mimo tak wczesnej pory na ulicach już były korki, a chodniki wręcz "uginały" się od ciężaru ludzi. Ihara szybko jednak przestała podziwiać i wróciła do poszukiwania kuchni. Wystarczyło się odwrócić głowę w lewą stronę by ją znaleźć. Był to bardziej aneks kuchenny. Podeszła do niego, a pierwsze co zobaczyła to express do kawy, który wywołał w niej uczucie szczęścia. Wyjęła z kuchni kubek, wybrała odpowiednią kawę, którą była kawa karmelowa z mlekiem i poczekała chwilę na jej ukończenie. Po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku wzięła kubek i wróciła do salonu. Zmierzała ku kanapie jednak szybko spostrzegła coś dużo ciekawszego- biurko z komputerem. Usiadła na fotelu i włączyła urządzenie. Nie trzeba był się logować, a na serwerze nie było żadnych zapisanych plików. Weszła w przeglądarkę i zaczęła wyszukiwać informacji o Tokio. Czytała parę rzeczy, o których powinna wiedzieć, a także znalazła trasę jak dojechać na wyznaczone miejsce. Właśnie....o której miałam się z nim spotkać? Chyba o 10.00, pomyślała i spojrzała na zegarek, który wskazywał 7.30. Co mam robić przez tyle czasu?

Chwilę jeszcze szperała w internecie po czym wstała, włożyła kubek do zmywarki i spojrzała przez okno wnioskując, że dziś będzie ładna pogoda. Poszła do sypialni i wyjęła z walizki czyste ubrania. Nie rozpakowała jej jeszcze, gdyby to był jakiś podstęp przynajmniej będzie gotowa na szybkie opuszczenie mieszkania i Tokio. Weszła do łazienki, wykonała codziennie czynności, ubrała się i wyszła. Spojrzała na zegarek- 8.43, czas się zbierać. Według Google Maps potrzebuje 30 minut, żeby dojechać na miejsce. Spakowała skórzany plecak, założyła czarne botki i wyszła z apartamentu zamykając za sobą drzwi. Po wyjściu z budynku poszła jeszcze do cukierni kupić bułkę z makiem i ruszyła w stronę miejsca spotkania, jedząc przy tym swoje śniadanie.

O 9.54 była na miejscu.

Stacja metra była bardzo ruchliwa, ludzie przyjeżdżali i odjeżdżali. Kin była pewna, że w takim miejscu nigdy się nie odnajdą. Postawiła sobie cel- O 10.01 wychodzi stąd. Nie będzie przecież czekać na niego w nieskończoność. Skoro on nie pozwolił się spóźnić to ona nie będzie marnować czasu na niego.

9.58 

Mimo wszystko rozglądała się po stacji szukając chłopaka, dobrze zapamiętała go, mimo że widziała go jedynie wieczorem.

10.01

Ihara schowała telefon do kieszeni i już miała ruszyć w stronę wyjścia kiedy przed nią stanął on.

- Spóźniłeś się- Burknęła.

- Skąd. Obserwowałem cię odkąd przyszłaś.- Powiedział z triumfalnym uśmieszkiem. Wyszli ze stacji i zaczęli iść główną ulicą, aż w końcu doszli do dziwnej restauracji, do której weszli. W środku za ladą stał czarnoskóry kucharz, który właśnie rozmawiał z pewnym klientem po rosyjsku, jednak po zobaczeniu ich dwójki zakończył rozmowę i podszedł do nich.

- O, Izaya. Co sprowadza cię do Ikebukuro? Shizuo cię już nie ściga?- Spytał czarnoskóry chłopaka po czym spojrzał na Kin- Witaj, nazywam się Simon. Czy chciałabyś spróbować naszego rosyjskiego sushi? 

Orihara prychnął z rozbawienia.

- A czy mnie to kiedyś powstrzymywało od przyjścia tu?- Simon kiwał głową przecząco głową. Jego wyraz twarzy wyglądał, jakby znał już odpowiedź z góry.- Ah, to jest Kin. I daj dwie porcje tego co zawsze.

Kucharz poszedł, a oni usiedli przy barze.

- I to jest ta twoja praca?- Spytała pogardliwie.

- Skąd. To twój test. - Odparł obojętnie- Znam tutaj wszystkich dzięki czemu łatwiej cię ocenię. Masz 5 minut by streścić mi tych klientów.

W barze było dziesięciu gości. Zaczęła od mężczyzny w sztruksowej marynarce, który co chwilę spoglądał na zegarek i pospiesznie kończył posiłek.

- Idzie na rozmowę o pracę. Pewnie jakaś większa korporacja. Chciał wyglądać jak najlepiej, ale jego fundusze na to nie pozwalają. Z racji tego, że na każdą osobę mam 30 sekund nie będę opowiadała o tym, że wcześniejsze rozmowy skończyły się fatalnie. Za nim kobieta w różowej sukience to po prostu prostytutka, ale to dziecko z młodą dziewczyną w okularach to jej synek z opiekunką. Za nami, tam gdzie siedzi trójka znajomych to tak na prawdę dwie pary. Blondyn z Murzynem i ruda z czarnowłosą. Słodkie, ale Murzyn i czarnowłosa nie wiedzą, że to tylko zakład. Za tydzień będą tutaj przychodzić tylko ruda z blondynem jako zakochana para. I wreszcie ta dwójka przy stoliku obok. Każdy kto przejdzie uzna, że to ojciec z córką lub mężczyzna z kochanką z różnicą 40 lat. Nikt się nawet nie zorientuje, że kobieta jest z banku, a staruszek musi spłacić kredyt. Spotkali się tu, ponieważ bankierka nie chciała przeżywać kolejnego napadu histerii. Ma nadzieję, że tutaj tego uniknie.

Izaya patrzył się na nią mając na twarzy wciąż ten jego charakterystyczny uśmiech, przez co dziewczyna nie mogła przewidzieć jego reakcji. On za to był zafascynowany jej wspaniałą przenikliwością. W końcu się odezwał .

- Świetnie, ale pomyliłaś kilka faktów. Kobieta w okularach to nie opiekunka, a siostra chłopca. Nie chce się przyznawać do matki, ale musi tu być w razie kolejnej nieprzyjemnej sytuacji z klientem. Za tydzień będą przychodzić tu dwie pary. Czarny z czarnowłosą i ruda z blondynem, ale nie razem. Będą siedzieć przy różnych stołach. Bankierka nie chce uniknąć napadu histerii, wie, że to nieuniknione, ale nie chce być sama przy tym. Ale w sumie, naprawdę nieźle.

- Wiesz to, bo ich znasz - Burknęła niezadowolona Kin.- Chętnie bym ciebie sprawdziła, ale nikogo tu nie znam.

- W takim razie zrobię to na tobie. - Wskazał na nią palcem.

- Przecież już to zrobiłeś, na dachu.- Ihara próbowała go odwieść od tego pomysłu. Nie chciała, by dowiedział się o niej więcej, a wiedziała, że dałby radę.

- Mam nowe pomysły. Nie jesteś jedynaczką, ale tak się czujesz, wręcz sierotą. Na pewno nie masz taty, a mama pewnie bardziej zajęła się mniejszym dzieckiem. Jak już mówiłem wcześniej, rodzina się ciebie wyparła, więc od małego radziłaś sobie sama. Mimo wszystko czujesz do nich jakieś minimalne przywiązanie, ale jest to bardziej po to by pokazać, że nie jesteś czarną owcą w rodzinie. No właśnie...jeszcze ta kwestia. Musieli cię potępiać już od początku, ale za co....za geny...

- Dosyć- Powiedziała stanowczo. - Zgoda. Ty także to potrafisz, z resztą udowodniłeś już wcześniej, więc daj spokój mojej historii. - Chłopak spojrzał na nią z cynicznym,ale lekkim uśmieszkiem.

- Czyżby czuły punkt?

- Tak, więc dopóki z tobą współpracuję, to nie zagłębiaj się w to. W innym przypadku, koniec sojuszu. - Izaya przewrócił oczami.

- Zgoda. - Nagle zadzwonił jego telefon. Odszedł trochę dalej od Kin i odebrał. Po szybkiej rozmowie, schował komórkę do kieszeni i wrócił do niej. - Spotkamy się później...o 17.30 dokładnie tutaj- wskazał na wyznaczony skrawek podłogi. Nic więcej nie mówiąc wyszedł.

***

O kurcze, ale się rozpisałam. Wreszcie znalazłam trochę czasu. Chciałabym was bardzo przeprosić za to, ale rozumienie...szkoła itp.

Dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba.

Zachęcam również do głosowania.

Do następnego!

INFORMATORKA (FF DURARARA- NOWA WERSJA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz