11.

565 66 66
                                    

Hoseok na szybkiego upijając kolejny łyk zimniej już herbaty z poprzedniego wieczoru, próbował doprowadzić swoje włosy do ładu. Nie chciał już dłużej zawadzać, gdy Yoongi się obudzi, a przez to czuł się jednocześnie jakby uciekał co najmniej z pilnie strzeżonego więzienia. Było mu najzwyczajniej niezręcznie, po tym wszystkim, na co sobie pozwolił w ciągu ostatnich kilku dni.

- wychodzisz?

Słysząc zaspany i nieco zachrypnięty głos za swoimi plecami, postanowił się nie odwracać, ani nie tłumaczyć.

- ty nie umiesz odpuścić, co? - nie doczekując się odpowiedzi, kontynuował, oparty o framugę drzwi.

- jak wogóle możesz tak mówić! Po tym wszystkim! - sprowokowany, już nie potrafił się powstrzymać. Yoongi zdecydowanie uderzył w jego czuły punkt.

- odpuść wreszcie, nie widzisz, że to cię niszczy!? Dobrze wiem, że taki nie jesteś Hoseok! - złapał bruneta za ramię, by spojrzeć mu prosto w oczy.

- skąd możesz wiedzieć, jaki jestem!? - odtrącił dłoń, która jeszcze wczoraj wieczorem, czułe go dotykała i uspokajała. - Dopóki nie znajdę tego skurwysyna, nie odpuszczę! Tylko ja mogę go powstrzymać, bo nikt inny go nie szuka! Rozumiesz!? Jestem w tym wszystkim sam, dlatego nie mogę się poddać!

Nie chcąc dalej ciągnąć tego wszystkiego, najszybciej jak tylko potrafił, opuścił dom Yoongiego.

Nie miał zamiaru na niego krzyczeć, ale wyszło jak wyszło, czyli jednym słowem tragicznie. Może i Yoongi wziął go za skończonego kutasa po tym, jak został potraktowany, ale tak naprawdę nie wiedział co siedzi teraz w głowie Hoseoka, który nie oglądając się na nic dokoła szedł naprzód, zupełnie nie przejmując się deszczem i chłodem. Teraz to było nieważne, ważny był tylko morderca, którego musiał odnaleźć za wszelką cenę, by tym razem nie odebrał mu tak naprawdę najbliżej osoby, którą miał.

Mając wciąż przed oczami zmasakrowane szczątki Jeona i płonącego żywcem Taehyunga, modlił się tylko o jedno. Ten jeden raz w życiu, naprawdę chciał uwierzyć, że świat nie jest aż tak okrutnym miejscem, chciał się mylić, co do tego, że następny może być Yoongi.

Właśnie dlatego nie mógł odpuścić, nawet jeśli miał dość, nawet jeśli brakowało mu sił i odwagi. Nie potrafiłby oddać jedynej osoby, która sprawiała, że chociaż przez krótki moment, mógł poczuć się wartościowy i nieco mniej samotny niż zwykle.

Wtulając się w przyjemnie ciepłe ciało Mina, czując na sobie dotyk jego dłoni, chciał, by trwało to jak najdłużej. Nie potrafiłby pogodzić się teraz ze stratą tego wszystkiego, gdy już zdążył poznać tego cudowny smak. Chciał więcej i więcej, dlatego musiał wziąć się w garść i zakończyć to wszystko. Nie pozwolić by jego obawy stały się rzeczywistością.

°°°

Próbując odciągnąć się od rozpamiętywania w kółko porannej rozmowy z Yoongim, zabrał się za pakowanie rzeczy, które już dawno powinien zdać swojemu byłemu szefowi. Legitymacja, jakieś dokumenty, o których przeznaczeniu nie miał nawet pojęcia oraz oczywiście broń. Nigdy nie miał okazji jej użyć, jednakże wcale tego nie żałował. Chyba...

Delikatnie przejechał palcami po zimnej, aczkolwiek przyjemnej w dotyku broni. Ułożył małego zgrabnego czarnego Glocka w dłoniach, wymierzając w butelkę po alkoholu stojąca tuż przed nim. Nie kończąc swoich nieodpowiedzialnych wygłupów, wsadził broń w spodnie, czując nieprzyjemny, a zarazem podniecający chód metalu na swojej skórze.

W jego głowie pojawiła się myśl. Co by zrobił, gdyby teraz stał przed nim człowiek, który tak okrutnie pozbawił życia blondwłosego Taehyunga i ciemnookiego Jungkooka? Czy potrafiłby wyjąć broń, wycelować, a następnie bez wahania pociągnąć za spust? Czy mógłby stać się potworem, który bezprawnie posiadł dar odbierania życia? Zupełnie niczym morderca, którego tak uporczywie tropił.

Hoseok ponownie wziął do ręki pistolet, odbezpieczając go. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że miał w swoich dłoniach coś, co mogło rozwiązać wszystkie jego problemy. Jednym strzałem był w stanie uciszyć wszystkie dręczące go myśli, tu i teraz. Bez zawahania przyłożył zimną lufę pistoletu do swojej skroni. Wystarczyłby tylko jeden ruch palcem, by wszystko, co nie pozwalało mu zasnąć odeszło. Przez głowę przelatywały mu miliony wspomnień, których większość bez wahania mógłby się pozbyć.

Pierwszy raz, gdy rozczarował swoich rodziców, zbijając ulubiony wazon.

Pierwszy raz, gdy zupełnie sam siedział pod ścianą, jedząc drugie śniadanie.

Pierwszy raz, gdy zupełnie sam przesiadywał na ławce, wykluczony z gry w piłkę.

Pierwszy raz gdy, wrócił do domu, że złą oceną.

Pierwszy raz, gdy usłyszał, że nic nigdy nie osiągnie.

Pierwszy raz, gdy wrócił do domu z podbitym okiem.

Pierwszy raz, gdy ktoś powiedział mu, że jest nikim.

Pierwszy raz, gdy przez jego nieudolność zabito człowieka.

Pierwszy raz, gdy zranił osobę, na której zawdzięczał tak wiele.

Pierwszy raz, gdy naprawdę chciał umrzeć.

Pierwszy raz, gdy trzymał pistolet gotowy wystrzelić przy swojej skroni.

Biorąc głęboki oddech i zaciskając powieki, poprawił drżący palec na spuście.

- Co ty robisz!?

Czując bolesny uścisk na swojej ręce, upuścił broń na podłogę, która odbiła się od niej z hukiem i wpadła pod szafkę. Zupełnie nie miał pojęcia co się właściwie stało, jaka siła zmusiła go, by choćby pomyślał o czymś tak strasznym. Przecież nie mógł stąd odejść, nie teraz gdy miał tak niesamowicie ważną misję.

- nie wierzę, że chciałeś mi to zrobić! - Yoongi ujął w dłonie zapłakaną twarz Hoseoka, próbując spojrzeć mu prosto w oczy. Nie wierzył w to, czego przed chwilą był świadkiem i pierwszy raz dziękował bogu, że brunet zawsze zapominał zamykać drzwi na klucz - Dlaczego? Dlaczego!?

- bo jestem nikim... bo nie mam pracy, bo jestem łgarzem, bo nie mam dla kogo żyć - pociągnął nosem, unikając wzroku Mina.

- dla mnie masz żyć do cholery! Nie pozwolę ci stąd odejść, rozumiesz!? - ujął zapłakaną twarz bruneta próbując spojrzeć mu prosto w jego zapłakane oczy. - Kocham cię, nie możesz zostawić mnie tu samego z tym wszystkim...

Hoseok przez moment zapomniał zupełnie jak się oddycha. Pierwszy raz w życiu usłyszał, że ktoś go kochał, że był dla kogoś innego kimś ważnym, a nie wyłącznie wpadką na imprezie, czy nieusłuchanym problematycznym pracownikiem.

Czując na swoich wargach ciepły oddech Yoongiego, dostrzegając jak dystans pomiędzy nimi się coraz bardziej zmniejsza, znikając wkrótce zupełnie, nie potrafił powstrzymać łez, które wciąż sunęły po jego policzkach ani opanować drżenia swojego ciała. Tak bardzo pragnął tego dotyku, który byłby w stanie zniszczyć mury jego samotności i rozproszyć wszystkie jego lęki i obawy.

Nie słuchając głosu rozsądku, pozwalał czule pieścić swoje usta, a gdy tylko czuł, że Yoongi zamierzał przestać, przylegał do nich mocniej, nie pozwalając mu odejść, chociażby na milimetr. Białowłosy ośmielony wówczas sunął dłońmi po jego biodrach, przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, tak by już nic prócz ubrań ich nie dzieliło.

find the murderer | yoonseok | vkook ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz