6.

705 70 24
                                    

Mimo że tego dnia Hoseokowi zostały przydzielone już zadania, to z całych sił starał się uporać z nimi jak najszybciej, by móc asystować przy przesłuchaniach świadków w sprawie niedawnego morderstwa.

Nikt inny w tym mieście nie przeżywał tej sprawy tak jak on, a każde kolejne 'nic nie wiem', 'nie pamiętam' doprowadzało go do szału. Brzydził się tymi wszystkimi, którzy z nieludzką obojętnością podchodzili do śmierci chłopaka oraz kłamali w żywe oczy, byle mieć spokój i już nigdy nie pojawić się na komendzie, bo przecież co, by pomyśleli sąsiedzi.

- Hoseok, chcesz wyjść? - zapytał nieco zatroskanym głosem, tykając go w ramię.

- nie, czemu pytasz?

- nie jest ci słabo? Na pewno dobrze się czujesz?

Szatyn musiał przyznać, że ostatnio wyglądał naprawdę tragicznie. Był blady jak nigdy, a do tego dochodziły ciemnofioletowe wory pod oczami spowodowane nieustannym zmęczeniem. W jego sitku od zlewu znajdował coraz więcej karmelowych kosmyków, czego nie były w stanie zmienić żadne kupione w osiedlowej aptece witaminy i inne cudowne specyfiki. Był po prostu cholernie zmęczony, wręcz wyczerpany i wszyscy wokół powoli zaczęli to dostrzegać.

- chodź, napijemy się kawy - uśmiechając się przyjaźnie, popchnął Junga w stronę drzwi, ignorując jego  subtelne protesty.

Przewracając teatralnie oczami, wyszedł z sali przesłuchań, ale nie miał najmniejszego zamiaru popijać w koleżeńskiej atmosferze żadnych darmowych kawek z automatu. Jednak ulegając namową, zdecydował się, chociaż na moment usiąść i trochę potowarzyszyć znajomemu z pracy.
Słuchając jego żalenia się na żonę czy to pracę i synów nieuków, powoli przytakiwał głową, choć tak naprawdę nie interesowało go to ani trochę. Niestety nie miał w sobie tyle bezczelności, by po prostu powiedzieć, co tak naprawdę sądzi o jego głupich problemach.

- a co u ciebie?

- u mnie? Nie wiem, leci to jakoś... - obejrzał się po pomieszczeniu jakby na ścianie miałaby gdzieś być, wyskrobana odpowiedź.

- zżyłeś się mocno z tą sprawą, prawda? Pewnie się wkurzyłeś, gdy szef powiedział, że znów odkładamy ją na półkę.

Słysząc te słowa, Hoseok miał ochotę wywrócić cały stół do góry nogami razem ze skrzypiącymi krzesłami. Nikt nie raczył mu tego wcześniej powiedzieć, że śledztwo znów zostanie wstrzymane i zakopane w stercie innych spraw takich jak kradzież grilla czy głupiego roweru.

- świadkowie nic nie wiedzą albo nie chcą gadać, nie mamy zupełnie nic... - kontynuował policjant, widząc ogromny gniew na twarzy młodszego.

Nie mając już najmniejszej ochoty słuchać tego biadolenia, Jung po prostu chciał wyjść jak najszybciej z posterunku. Co prawda zmianę kończył dopiero za godzinę, ale wszystko, co miał zrobić, już dawno było wykonane, nikt nie mógł mu nic zarzucić, za to on miał całej tej bandzie leniwych nieudaczników wiele do zarzucenia, bo od dawna nie czuł się tak wściekły i rozczarowany.

Zatrzymawszy się jeszcze na moment przed drzwiami wyjściowymi, zawahał się. Przypomniał mu się Taehyung, który przecież wiedział całkiem sporo i na pewno mógłby podać choć jedną osobę, z którą możliwe, że Jeon miał na pieńku. Mógł rzucić chociaż jeden mały trop. Jednak im więcej myślał nad tym pomysłem, tym bardziej uważał go za kiepski. Dzwoniąc po Tae tylko zrobiłby mu tym krzywdę, a nawet jeśli powiedziałby coś istotnego w sprawie to te półgłówki z policji nie wykorzystałyby tych informacji nawet w połowie. Szybko porzucając swój głupi pomysł, Hoseok wyszedł z budynku.

°°°

Szatyn nie potrafił usiedzieć na miejscu, wiedząc, że sprawa morderstwa Jeona znów miała być odsunięta na dalszy tor, a on nie mógł nic z tym zrobić. Nie wyobrażał sobie, jak można przełożyć sprawy nieprzyjętych mandatów bądź skradzionych grilli nad morderstwo i do tego tak przerażająco okrutne.

find the murderer | yoonseok | vkook ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz