Wracając do domu, brunet zupełnie nie miał pojęcia co w takiej sytuacji powinien zrobić. Doskonale wiedział, że to nie mógł być przypadek. Osoba, która zamordowała Jeona i Kima musiała wiedzieć, że Hoseok jej szuka. Musiała czuć się na tyle zagrożona, by postanowić pozbyć się go z gry.
Przeczesując dokładnie każdy milimetr swojego domu, mógł z całą pewnością stwierdzić, że łopata, którą postawił przy drzwiach zniknęła. Doskonale pamiętał, gdy Yoongi niemal czerwony, że złości nie pozwolił mu jej położyć na czyściutką tapicerkę, więc zostawił ją opartą o ścianę.
Każdy mógł ją dostrzec, każdy mógł zabrać i użyć jej jak tylko miał na to ochotę, na przykład wrabiając Hoseoka w okrutne morderstwo.
Mężczyzna zaczął nerwowo masować skronie. Nie wytrzymywał już tego natłoku myśli.
Nie potrafiąc już racjonalnie rozumować, chwycił telefon i wybrał numer do jedynej osoby, której mógł teraz ufać.
Słysząc niekończące się sygnały i w końcu pocztę głosową, odłożył telefon do kieszeni i nie tracąc ani chwili wyszedł z mieszkania. Nie potrafiłby usiedzieć zupełnie sam na sam ze swoimi obawami, których było w tym momencie zbyt wiele.
Białowłosy był w tej chwili dla niego wszystkim. Zrozumieniem, otuchą, nadzieją i poczuciem bezpieczeństwa, którego nigdy wcześniej od nikogo innego nie dostał. Będąc przy nim, czując ciepło jego ciała, czuł się niesamowicie dobrze, zupełnie jakby był w raju, w którym już nie dotyczyły go zwyczajne codziennie ludzkie troski.
°°°
Widząc zgaszone światła w domu Mina, tylko utwierdził się w fakcie, że coś jest nie tak. Dzwonił do niego miliony razy, za każdym razem słysząc zamiast kojącego głosu Yoongiego, lodowaty głos automatycznej sekretarki.
Hoseok biorąc głęboki wdech, zapukał trzy razy. Nie chciał być natarczywy, ale naprawdę się martwił, a jedyną rzeczą, której teraz pragnął to widok białowłosego całego i zdrowego. Nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby i jemu coś się stało. Nie wyobrażał sobie chwili, w której straciłby go nieodwracalnie, już na zawsze. Stanowczo wolałby, gdyby Min stanął teraz w drzwiach, mówiąc, że nigdy mu nie zależało i ma go głęboko w poważaniu. Mógł powiedzieć co chciał, byleby był tylko bezpieczny.
Mając już zamiar usiąść po prostu na ziemi i czekać, Hoseok usłyszał dźwięk, przez który w ułamku sekundy wstał na równe nogi. Głośny huk dobiegał gdzieś zza domu. Z ulgą na twarzy brunet wszedł do ogrodu, będąc pewnym, że Yoongi tam jest i tylko dlatego nie słyszał jego pukania.
Jednak uśmiech z jego twarzy znikł równie szybko co się pojawił. Uważnie ilustrując wzrokiem cały ogród, mógł ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że nikogo tu nie ma. Ani jednej żywej duszy.
Chyba już powoli dostawał paranoi. Ostatnimi czasy zdawało mu się nieustannie, że człowiek, który pozbawił życia Jeona i Kima, jest gdzieś blisko. Czasami wydawał się być nieznajomym mężczyzną, za którym stał w sklepowej kolejce lub przypadkowym przechodniem, którego mijał na ulicy.
Mając świadomość, że ten zwyrodnialec może być dosłownie wszędzie i może w każdej chwili spróbować odebrać mu jedyną osobę, która coś dla niego znaczyła, nie potrafił zachować spokoju.
Ostatni raz rzucając oko na pokryty mnóstwem złotych liści ogród, z zawodem na twarzy miał zamiar wyjść, gdy coś przykuło jego wzrok. Widząc unoszący się szary dym znad wypalonej ziemi, podszedł nieco bliżej.
Czując nieprzyjemny zapach spalenizny Hoseok zmarszczył brwi i wykrzywił lekko usta. Raczej nie był to zapach palonych liści, ponieważ całe ich sterty przykrywające trawę niczym dywan i nie wskazywały na to, że Yoongi się wogóle nimi przejmuje.
Nie mogąc określić jaka siła sprawiła, że nie mógł odpuścić, mężczyzna podszedł bliżej i ukucnął nad paleniskiem. Zupełnie jakby coś go wolało, wręcz błagało, by to uczynił.
Jung, czując to dziwne uczucie zaciśniętego gardła, chwycił w dłoń leżący na ziemi patyk i delikatnie zaczął rozgarniać szary popiół. Widząc jeden biały kamyk, później kolejny i kolejny, zaintrygowany przyglądał się im bliżej.
Z chwilą, gdy znalazł jeszcze kilka następnych niemal identycznych, natychmiast z obrzydzeniem odskoczył od paleniska. Zęby, prawdzie ludzkie zęby. Przerażony i zdezorientowany chwycił kilka z nich, sycząc przy tym z bólu, czują gorąc na swojej dłoni.
Unosząc wzrok nieco wyżej, skupił go na małym składziku. Czując niewyobrażalny strach i niepokój wstał i podszedł do małych drewnianych drzwi przyozdobionych ogromną kłódką. Przyłożył ucho do chropowatej powierzchni drzwiczek, chcąc wyłapać jakikolwiek dźwięk.
- Yoongi? - zawołał drżącym głosem.
Hoseok nie zwlekając ani chwili uderzył w drzwi z całej siły, uderzał tak długo, dopóki jedną z desek nie wyłamała się, ukazując mu wnętrze pomieszczenia.
Nożyce do żywopłotu, piły... wszystko, co mogłoby wydawać się najzwyczajniejsze w świecie, gdyby nie zaschnięta, niemal czarna już krew.
Brunet nie mógł uwierzyć w to, co właśnie miał przed oczami. Nie mógł uwierzyć, że mylił się tak bardzo.
Chciał za wszelką cenę chronić Yoongiego przed mordercą... którym okazał się on sam. Spowiadał mu się z każdej części śledztwa, przekazywał każdą informację, do której się dokopał; A co najgorsze ufał i... myślał, że on naprawdę coś do niego czuję.
Niebędąc już w stanie powstrzymać łez płynących mu z oczu ani tych wszystkich dobijających go myśli, kopnął z całą złością i zawodem, który się w nim zebrał w drzwi. Miał ochotę krzyczeć i wyć. Poświęcił tej sprawie tak wiele, by dowiedzieć się, że jej rozwiązanie było niemalże jego cieniem od samego jej rozpoczęcia. Psychopata, który zamordował Taehyunga i Jungkooka okazał się ich najbliższym przyjacielem. Zwyrodnialec, który z zimną krwią poćwiartował młodego chłopaka przychodził do Hoseoka pocieszając go i pomagając w śledztwie. Mężczyzna, który bez jakichkolwiek ludzkich zachowań spalił swojego przyjaciela żywcem, pieprzył go całą noc, by na zajutrz zniknąć i palić w swoim domu ludzkie szczątki.
Pochłonięty całkowicie swoimi myślami, nie usłyszał kroków tuż za sowimi plecami ani nie zdążył się obrócić czując cholerny ból na tyle swojej głowy.
CZYTASZ
find the murderer | yoonseok | vkook ZAKOŃCZONE
FanfictionBrutalne morderstwo zamiecione pod dywan przez lokalną policję i jeden młody mężczyzna z wielkim poczuciem sprawiedliwości.