Mężczyzna stał w deszczu z kapturem założonym na głowę, aby choć trochę ochronić swoją fryzurę przed zniszczeniem, co i tak niewiele dawało. Kaptur razem z włosami był już cały przemoczony. Czekał na swoją przyjaciółkę, która spóźniała się o prawie godzinę. Jak zwykle. W końcu zobaczył ją idącą z jakimś mężczyzną za rękę. Pożegnała się z nim, obdarowując go mokrymi całusami i podbiegła do blondyna.
- Przepraszam za spóźnienie Kim, ale planowałam dziś spędzić cały dzień z moim chłopakiem i prawie o tobie zapomniałam... - powiedziała, udając, jak bardzo dręczą ją z tego powodu wyrzuty sumienia.
- Ale o zleceniu zabójstwa na wkurzającą sąsiadkę nie zapomniałaś, co? - odgryzł się Taehyung.
- O czym ty mówisz?
- Zmarła trzy dni temu. Nigdy jej nie lubiłaś.
- I naprawdę uważasz, że to moja sprawka?
- Nie ważne. Chodź do środka. Jest zimno.
Zasiedli w ich ulubionym stoliku na samym końcu kawiarni. Kiedyś uwielbiali razem przychodzić tu po szkole, aby odrabiać wspólnie lekcje i uczyć się do egzaminu, co i tak kończyło się plotkowaniem o denerwujących nauczycielach i nowych chłopakach, którzy wpadli JiYoo w oko.
- Swoją drogą, szybko się otrząsnęłaś po ostatnim zerwaniu. Długo ze sobą jesteście?- spytał, zabierając płaszcz od dziewczyny, aby odwiesić go na wieszaku. Mimo wszystko potrafi zachować się jak kulturalny człowiek.
- Uważasz, że to twoja sprawa?
- Jako twój przyjaciel powinienem wiedzieć, prawda? - uśmiechnął się złośliwie.
- Powiedz lepiej, dlaczego chciałeś się ze mną spotkać i psuć mi dzień - mruknęła.
- Kto ma go zabić - powiedział, nie patyczkując się już dłużej z denerwującą kobietą.
- Hm?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi, JiYoo. Już wystarczająco długo grałaś głupią idiotkę.
- Jak śmiesz mówić o mnie w ten sposób?! - oburzyła się. - Zaraz zadzwonię po mojego chło...
- Och, błagam, przestań już zachowywać się jak dziecko.
- Ugh... Jimin.
- Jimin? Jaki Jimin?
- Skąd mam to wiedzieć! Nie jesteśmy przyjaciółmi ani nawet znajomymi. Nic nas nie łączy. Wiem tylko, że ma się go pozbyć i tyle.
- W takim razie dzięki.
- Już idziesz?
- A niby po co miałbym z tobą tu zostawać? Skoro powiedziałaś mi wszystko, co wiesz - powiedział, zakładając na siebie mokrą bluzę.
- Mogłeś do mnie zadzwonić, a nie tutaj wyciągać i psuć mi cały dzień, skoro chodziło ci tylko o to!
-Ta, cokolwiek. Do zobaczenia - rzucił na odchodne.
- Oby nie.
^^^^^^
Jeongguk sam przemierzał puste ulice oświetlone tylko starymi latarniami, które mrugały co chwilę przerażająco, sprawiając, że czuł się jakby był w horrorze, a zaraz zza rogu wyskoczy nawiedzona istota, która zacznie zjadać mu twarz. Żałował, że nie posłuchał się przyjaciół i nie zamówił tej taksówki. Jak zwykle chciał pokazać, jak bardzo jest samowystarczalny i dzielny, co nie jest prawdą. I zamiast dodać sobie w tamtym momencie otuchy, wymyślał jakieś niestworzone historie. Obiecał sobie też, że już nigdy więcej nie wyjdzie z nimi do baru w środku tygodnia.
Jest prawie druga w nocy, a on zamiast smacznie spać, aby mieć jutro siły na cały dzień w pracy, znajduje się w centrum miasta i do domu ma jeszcze długą drogę. A o kacu, jaki dopadnie go następnego ranka, nawet nie chciał myśleć, żeby nie odebrać sobie chęci do życia.
CZYTASZ
poison // kookmin
Romance„Skarbie, jestem socjopatą Słodkim seryjnym mordercą Bo kocham cię trochę za mocno..." kookmin; top!jk; angst; chaotic