Tak jak powiedział mężczyzna, miejsce w którym się umówili jest dość obskurne. Skłaniał się jednak ku stwierdzeniu, iż jest ono przerażająco zapuszczone i opuszczone, co sprawiało, że jego zdenerwowanie sięgało zenitu. Miejsce idealne do popełnienia zbrodni. Przecież gdyby Jimin tylko chciał, mógłby zrobić mu cokolwiek zechce bez żadnego skrępowania, bez świadków. Będąc tym, kim jest, wyszłoby mu to genialnie i nikt nie dowiedziałby się, że o biedny Kim Taehyung nie żyje.
Wzdrygnął się na te okropne myśli i zaczął bujać się w przód i w tył na piętach, aby choć trochę się uspokoić. Zwyczajna i głupia czynność zawsze mu pomagała, tym razem jednak bał się, że zamiast ukojenia poleci do tyłu przez dokuczające mu zawroty głowy.Siedział w swoim starym samochodzie, chowając się przed deszczem, który padał już chyba drugi tydzień z rzędu. To tylko kwestia czasu, kiedy we wszystkich mediach zaczną mówić o powodziach i ich tragicznych skutkach na terenie całej Korei. On sam nienawidził takiej pogody i zbierało mu się na płacz, gdy codziennie rano zamiast pięknego słońca widział za oknem szare strugi deszczu.
A przez to, że nie znosi nosić kurtki i zmusza się do założenia jej tylko w okresie zimowym, chodzi ciągle zasmarkany i budzi się w środku nocy przez duszący kaszel. Jeszcze bardziej od deszczu nienawidził być chorym.Nie minęła chwila, a w oddali zauważył już zakapturzoną postać zmierzającą w jego stronę. Wyprostował się na fotelu i wytężył swój wzrok, aby móc dostrzec, jak wygląda obca osoba. Niestety, czarny kaptur i maska zasłaniająca jego twarz mu to uniemożliwiały. Jedyne co widział, to szare kosmyki włosów, które w żaden sposób nie przypominały tych brązowych Jimina, którego znał. Poczuł ogromne rozczarowanie na myśl, że nie udało mu się trafnie go oskarżyć o chęć popełnienia zbrodni na Jungkooku oraz jeszcze większy strach związany z osobistym poznaniem całkiem obcego mu mordercy.
Nagle usłyszał pukanie w okno, przez co podskoczył do góry, omal nie umierając na zawał serca.
Wyszedł z pojazdu na zimny deszcz i stanął oko w oko z prawdziwym zabójcą.
Taehyung był od niego nieco wyższy, tak samo zresztą jak od znanego przez niego już Jimina.
Wyciągnął w jego stronę dłoń, licząc na odwzajemnienie gestu, lecz drugi mężczyzna tylko rzucił na nią spojrzeniem. Odsunął ją skrępowany i schował do kieszeni mokrej bluzy, aby minimalnie ochronić ją przed zimnem.- Um... Dzień dobry - powiedział niepewnie, siląc się na pewny siebie ton głosu.
Nie usłyszał nic w odpowiedzi, lecz nieznajomy zdjął swoj kaptur, ukazując swoje połyskujące włosy, bardziej przypominające żywe srebro niż szarą grzywkę. Zaraz po kapturze w dół zjechała czarna maska, odsłaniając twarz, która była dla Kima największą zagadką. Niemalże krzyknął, gdy okazało się, że to był właśnie on. Ten sam Jimin, którego spotkał w restauracji, ten sam Jimin, który ciągle spędzał czas z jego Kookiem. Jedyne, co nie zgadzało się z zapamiętanym przez niego jego wyglądem, to włosy. Wszystko inne pasowało idealnie. Nawet te różowe napompowane usta i pieprzyki na jego czole układające się w trójkąt.
- Chciałeś się ze mną spotkać, aby wytłumaczyć mi, jak bardzo kochasz Jeongguka i że mam go zostawić w spokoju, zgadłem? - odezwał się niespodziewanie.
Taehyung stał z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nie był w stanie zdobyć się na jakikolwiek ruch bądź słowo, pozostawał jedynie w szoku i strachu. To było dla niego za dużo, mimo że nie należał do osób bojaźliwych, ta sytuacja go przerastała. Nie zastanawiał się już nawet, w jaki sposób Park domyślił się, o co mu chodzi.
- Widzę, że trafił mi się Pan Rozmowny... - mruknął, obracając na palcu srebrny pierścionek.
- Ja... - próbował coś powiedzieć, co przychodziło mu z wielką trudnością. - Błagam cię, nie rób mu krzywdy.

CZYTASZ
poison // kookmin
Romance„Skarbie, jestem socjopatą Słodkim seryjnym mordercą Bo kocham cię trochę za mocno..." kookmin; top!jk; angst; chaotic