5

785 80 11
                                    

Jungkook po powrocie z pracy od razu zaczął przygotowywać się na spotkanie z Jiminem. Skłamałby mówiąc, że się nie stresuje. Cały się trząsł, jego żołądek był ściśnięty i tylko zastanawiał się, kiedy w końcu zwymiotuje lub zemdleje od nadmiaru emocji. Najbardziej przerażał go fakt, iż przystojny brunet jest dla niego zupełnie obcym człowiekiem, nie wie kompletnie nic na jego temat. Nie może mieć przecież pewności, że jest to bezpieczny człowiek. Równie dobrze mógłby być zwykłym psycholem, który specjalnie zwabił go do swojego domu, aby zrobić mu coś niestosownego. Zamarł na chwilę, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Nie przemyślał wszystkich za i przeciw ich spotkania, a przecież teraz już się nie wycofa. Za dwie godziny musi już być na miejscu. Westchnął, ubierając wcześniej przygotowane ubrania. Nad tym też spędził prawie godzinę. Chciał ubrać koszulę, jednak czy nie wyszedłby wtedy na za bardzo eleganckiego, tym bardziej, że to tylko zwykłe spotkanie? Myślał więc też nad ubraniem zwykłej bluzy, jednak czy taki strój nie byłby za bardzo niechlujny? Po przerzuceniu całej szafy zdecydował się w końcu na w miarę poprawny strój.

Ułożył włosy i wylał na siebie prawie cały flakon swoich najlepszych perfum. Założył zegarek i stanął przed drzwiami gotowy do wyjścia.
I znowu w głowie te same myśli. Nie powinien iść. Już miał napisać do Parka, że niestety nie zdoła dziś go odwiedzić, lecz pomyślał, że przecież w każdej chwili będzie mógł wyjść, rzucając pierwsze lepsze wytłumaczenie. Wziął głęboki oddech i opuścił mieszkanie.

^^^^^^

Brunet czekał cierpliwie na swojego gościa. Wszystko już przygotował, chciał wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie. Przeglądał się w lustrze, poprawiając fryzurę i czarną koszulę, gdy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je, a jego oczom ukazał się czarnowłosy mężczyzna. Nie chciał się do tego przyznać, ale nie mógł ukryć swojego zachwytu, widząc takiego Jeona. Wyglądał naprawdę świetnie. I chyba pierwszy raz w życiu prawie się zarumienił, gdy drugi patrzył na niego z góry.

- Umm... Dobry wieczór - powiedział Jungkook drżącym głosem.

- Cześć, wejdź proszę - odpowiedział Jimin z uśmiechem, starając się nie wyjść z jego roli „pewnego siebie mężczyzny".Ale cholera, przy Jungkooku było to prawie niemożliwe. - Napijesz się czegoś?

- Chętnie.

Jimin udał się do kuchni, aby przygotować dla nich drinki. To nie tak, że chciał go upić, chciał po prostu, żeby jego gość się nieco bardziej przed nim otworzył, a co w tym pomoże im lepiej jak nie alkohol.

W tym samym czasie Jungkook rozglądał się po salonie Parka. Jego uwagę przykuła ogromna biblioteczka z różnymi książkami, starymi, nowymi, cienkimi, bądź strasznie grubymi, aż dziwne było, że ktokolwiek byłby w stanie je przeczytać. Stał przed nią przez dłuższą chwilę, gdy w pewnym momencie poczuł dłoń na swoim ramieniu.

- Każdy się nią zachwyca - powiedział niższy, wręczając Kookowi szklankę z napojem. - Niektóre z nich są po moim prapradziadku, najprawdopodobniej mają z dwieście lat, to prawdziwe perełki.

Jungkook patrzył z zaciekawieniem na mężczyznę, który zaczął opowiadać o każdej książce z osobna. Mimo, że nie był wielkim fanem czytania, to Jimin w ciągu kilkunastu minut sprawił, że miał ochotę biec do najbliższej księgarni i kupić wszystkie znajdujące się tam lektury. Przyglądał się z zainteresowaniem jego twarzy, gdy był skupiony wyglądał jeszcze przystojniej.

Czas mijał, Jeon wlewał w siebie coraz więcej alkoholu, aż plan Jimina w końcu wypalił i po trzech drinkach chłopak otworzył się przed Parkiem. Zaczął opowiadać o swoich zainteresowaniach, pracy, znajomych, przeszłości oraz planach na przyszłość. I Jimin musiał przyznać, że jego towarzysz jest naprawdę interesująca osobą. Niesamowicie imponowało mu to, z jakim oddaniem mówił o swojej największej pasji, jaką jest sztuka. Malowanie, fotografowanie, muzyka. Od zawsze podziwiał ludzi wrażliwych na muzykę, piękno.
W jego oczach to właśnie Jungkook był prawdziwą sztuką. Jego głos był jak muzyka kojąca jego uszy, jego spojrzenie pełne tylu nieodgadnionych emocji sprawiało, że serce przestawało bić, a oddech przyspieszał. Pomimo, że do rysowania i malowania miał dwie lewe ręce, to mógłby przysiąc, że właśnie jego portret wykonałby z takim oddaniem i nikt nie uwierzyłby, iż właśnie Park Jimin jest w stanie wykonać dzieło na poziome Van Gogha.

- Tak w ogóle, ile masz lat, Jimin? - zapytał nagle Jeon.

- Dwadzieścia trzy - odpowiedział.

- W takim razie możesz być moim hyungiem - uśmiechnął się, przysuwając się do Jimina.

- Hm? Nie sądziłem, że jesteś młodszy. Myślałem, że jesteśmy w tym samym wieku - skłamał.

Przecież wiedział niemal wszystko na temat młodszego.

- Przeszkadza ci to? - wymruczał, jeszcze bardziej zbliżając się do mężczyzny.

- Huh? Nie. Oczywiście, że nie.

Zdziwiło go zachowanie Jeona. Nagle stał się jeszcze bardziej śmiały, a odległość miedzy nimi była niemalże  zerowa.
Tłumaczył to wszystko alkoholem, który pozbawiał chłopaka jakiegokolwiek poczucia wstydu.
Pożądanie ogarnęło obu mężczyzn. Jungkook nachylił się nad Jiminem, który pierwszy raz znajdował się na miejscu uległego. Nie był jednak w stanie protestować lub zmienić swojego położenia, zatracił się w ciemnym spojrzeniu młodszego, które wywiercało dziurę w jego twarzy.
Tak bardzo chciał poczuć jego wargi na swoich.

Jungkook złapał w dłonie twarz starszego, przystawiając swoją twarz do jego ust. Mógł poczuć na swoich wargach jego przyśpieszony oddech. Nachylił się nad nim, chcąc w końcu posmakować jego pełnych, lśniących warg. Już miał go pocałować, gdy w domu rozniósł się dzwonek telefonu Jimina. Odskoczył od niego jak poparzony, dopiero zdając sobie sprawę z tego, co chciał zrobić.

Brunet podniósł się z kanapy, idąc w stronę wydobywanego dźwięku. Spiął się, widząc na ekranie numer JiYoo. Spojrzał na chłopaka, który siedział na sofie, jego twarz była cała czerwona ze wstydu. Wyglądał uroczo.
Nacisnął zieloną słuchawkę.

- Jimin! - to było pierwsze, co usłyszał po odebraniu telefonu. - Co z Jungkookiem? Minął już prawie miesiąc, a on wciąż jest żywy?!

- Spokojnie, kobieto - mruknął. - To nie dzieje się od tak. Potrzebuję jeszcze trochę czasu. Wszystko jest na dobrej drodze.

Jeszcze raz popatrzył w stronę czarnowłosego. I cholera, nie chciał, lub może nie potrafił przyznać się sam przed sobą, że poczuł dziwne ukłucie w sercu na myśl o zabiciu tego człowieka.

^^^^^^

Przyjaciele siedzieli w kawiarni. Taehyung nie miał za bardzo ochoty na spotkanie z JiYoo, szczególnie po tym, jak teoretycznie przez nią pokłócił się z Jungkookiem. Chociaż w większości to była jego wina. Postanowił przeprosić za to chłopaka. Może okazując skruchę Jeon mu wybaczy oraz dostrzeże w nim kogoś więcej niż zwykłego natręta.
Zauważył też, że jego przyjaciółka przez cały czas była poddenerwowana i myślami była gdzieś daleko.

- JiYoo, jesteś jakaś dziwna - powiedział. - Coś się stało?

- Muszę ci o czymś powiedzieć - powiedziała ściszonym głosem, a Kim mógł wyczuć, że nie będzie to nic dobrego. - Chcę jednak, żebyś wiedział, iż w ogóle tego nie żałuję.

Zbliżyła się do przyjaciela, łapiąc jego dłonie w swoje.

- Jakiś miesiąc temu zleciłam zabójstwo na Jungkooka - wyszeptała, a Taehyung miał wrażenie, jakby całe życie właśnie przeleciało mu przed oczami.

Wyrwał swoje dłonie z uścisku kobiety, patrząc na nią wielkimi z szoku i przerażenia oczami.

- Ty jesteś nienormalna - powiedział niesłyszalnie, jego gardło było ściśnięte od łez napływających do oczu.

Obrzucił kobietę ostatnim pogardliwym spojrzeniem i opuścił lokal bez słowa.

poison // kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz