Baekhyun
Łącznie spotkałem się z Sungwoonem sześć lub siedem razy. Za każdym razem brał ode mnie tyle samo, a ja oddawałem mu to z taką samą ofiarnością, lecz wraz z każdym spotkaniem jego zapłata była mniejsza. W ostatnim terminie po zakończonej usłudze dał mi tylko słuchawki do laptopa, którego podarował mi niby z okazji urodzin oraz trzydzieści tysięcy won, co w porównaniu z poprzednimi prezentami wydawało się wyjątkowo mizerną zapłatą. Naprawdę się wtedy zirytowałem i chyba pierwszy raz w życiu poczułem się tak dotknięty.
- Co to ma być? - zapytałem wtedy, patrząc na niego z wyrzutem.
- To znaczy? - odparł chłodno, znów przestając być tym miłym, spełniającym życzenia panem, za jakiego go miałem.
- Tak mało? - warknąłem, prezentując mu pieniądze i słuchawki. - Masz mnie za kretyna?
Kto by pomyślał, że kiedyś do tego dojdzie. Właśnie wtedy pieniądze zaczęły uderzać mi do głowy. Kiedyś te głupie trzydzieści tysięcy byłoby dla mnie na wagę złota - dziś nie miało dla mnie niemal żadnej wartości.
Sungwoon westchnął cierpliwie, patrząc na mnie jak na niesforne dziecko. Naprawdę myślał, że omami mnie tymi sztuczkami i będę kontynuował oddawanie mu się po najniższej cenie? Brzydziło mnie zarabianie w tej sposób, ale w momencie, gdy już się z tym oswoiłem, nie zamierzałem puszczać się charytatywnie.
- Mało ci, tak?
- Mało - przyznałem, łagodniejąc. - Mógłbyś chociaż dorzucić mi te drugie trzydzieści na szalik. Zimno mi czasa...
- Więc idź sobie, kurwa, dorobić.
Zamarłem. W życiu nie podejrzewałem, że ten mężczyzna podniesie na mnie głos. Nagle wydał mi się kimś zupełnie innym od osoby, za jaką go miałem. Pojąłem, że od początku udawał. Chciał tylko złapać mnie w sieć i bez końca sycić się moją naiwnością, utrzymując mnie w świadomości względnego dostatku. Nagle poczułem do niego taką pogardę i wstręt, że jedynym, na co miałem ochotę, było naplucie mu w twarz.
Właśnie wtedy zaczęła kształtować się moja spaczona pewność siebie i przekonanie o własnej wartości. Przykre, że czynnikami odpowiadającymi za to wszystko były w moim przypadku pieniądze, jakie ludzie płacili za seks ze mną. Odpowiadało mi to, że byłem drogi. Lubiłem czuć się warty więcej, niż myślałem, że jestem. Za ten jeden aspekt byłem wdzięczny Sungwoonowi - nauczenie mnie budowania własnej wartości.
To spotkanie było naszym ostatnim.
Był wczesny wieczór, gdy siedziałem na kanapie w mieszkaniu Luhana i Sehuna z lampką białego wina w dłoni, streszczając całą rozmowę kwalifikacyjną siedzącej obok Sonyi i mojemu najlepszemu przyjacielowi. Oboje słuchali zaintrygowani, jakby nigdy do końca nie uwierzyli, że ta sytuacja wydarzyła się naprawdę i lada chwila staną twarzą w twarz z nowym Baekhyunem - Baekhyunem niezależnym finansowo.
- Tak więc wszem i wobec ogłaszam, że w niedzielę czeka mnie mój pierwszy dzień próbny i jestem pewien jak cholera, że wypadnę cu-do-wnie - wyśpiewałem nieco zmienionym przez nadmiar wina głosem. - Wkroczę tam jak Britney Spears i zobaczą, kto jest najlepszym majtkiem na pokładzie.
Sonya i Lu najpierw wymienili porozumiewawcze spojrzenia, następnie w tym samym momencie wybuchając śmiechem.
Dawno nie bawiłem się tak dobrze. Nawet gdy wcześniej spotykaliśmy się w naszym gronie, nigdy nie potrafiłem zdobyć się na taką beztroskę. Nie wiedziałem czy to zasługa pracy, powrotu Jongdae, czy może jednego i drugiego, ale liczyło się to, że czułem się świetnie.
CZYTASZ
Only EXboyfriend | ChanBaek
FanfictionTrzecia część losów Baekhyuna i Chanyeola, warunkująca to, na jakie zakończenie zasługuje ich burzliwa historia.