{11} Iskry

22 2 14
                                    

Cat's POV

Przebudziłam rano. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Spojrzałam na miejsce obok mnie, które było puste. Milo musiał wstać wcześniej.

Dziwiło mnie tylko, jakim cudem tak szybko wrócił do zdrowia po postrzale. Czyżby krew aż tak dobrze działała?

Przeciągnęłam się i zwlekałam z mięciutkiego łóżka. Jakie szczęście, że wylądowaliśmy w takim super miejscu jak ten dom.

Wyciągnęłam z plecaka czarną koszulkę i spodnie podarte na kolanach, tego samego koloru.

Po chwili schodziłam już po schodach do salonu, gdzie siedzieli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Ann, ale to nic dziwnego, sama kazałam ją zamknąć w pokoju dla bezpieczeństwa wszystkich.

Kiedy tylko pojawiłam się w zasięgu wzroku, cała gromada na mnie spojrzała. Niektórzy się uśmiechali, niektórzy mierzyli mnie gniewnym wzrokiem.

-Panna Callaway, w końcu raczyła się pojawić- prychnęła pogardliwie Jessica.

-Skończyła zabawiać się z Andersonem to przyszła- zaśmiała się złośliwie Britney- I jak? Jaki jest?

-Zapominacie chyba, że ja tu jestem- syknął Milo siedzący na kanapie między Lee, a Kayem.

-Kto jak kto, ale ty Britney powinnaś chyba najlepiej wiedzieć- powiedział Lee za co Milo walnął go w ramię- No co? Prawda.

-Jesteś głupi Lee- zaśmiałam się, siadając między białowłosym, a Milo.

-Ale za to mnie kochasz- poczochrał mnie po włosach.

-Czy ja jestem niewidzialny?- westchnął teatralnie brunet- Traktujecie mnie wszyscy jakby mnie tu nie było.

-Widzę, że jesteś Milo- oparłam głowę na jego ramieniu- Jak mogłabym Ciebie nie zauważyć?

Lee's POV

Nie miałem nic do Milo i Cat, ale serio, słodzili sobie czasem jak para trzynastolatków.

-Może lepiej wróćcie do sypialni- mruknąłem- Lepiej nam to wszystkim wyjdzie.

-Wyjątkowo zgadzam się ze Śnieżynką- poparła mnie Jessica, która siedziała przytulona do Nate'a.

Śnieżynka? Serio? Czy wszyscy muszą się czepiać moich białych włosów? To nie moja wina, że są białe, po prostu takie są.

-Dzięki Królowo Problemów- uśmiechnąłem się pod nosem z własnego pomysłu.

-Schlebiasz mi Nixon, ale- zrobiła dramatyczną pauzę- Mam już chłopaka.

-I tak nie byłbym zainteresowany Twoją ofertą. Szukam kogoś kto ma więcej rozumu niż tapety na twarzy- prychnąłem- Może niektórzy muszą się dowartościować- spojrzałem wymownie na Nate'a- I mieć dziewczynę porównywalną do złotej rybki. Głupiej, ale ładnej.

-Jeszcze raz powiesz, że Jess jest głupia, a będziesz miał do czynienia ze mną- watknał Nate.

-Spokojnie, istnieją ludzie głupsi. Na przykład tacy, co umawiają się z takimi pustakami- prychnąłem.

W salonie zapanowała cisza. Atmosfera była tak napięta, że wystarczyła tylko iskra, żeby wszystko wybuchło.

-Powtórz. To. Nixon- wysyczał przez zęby zielonooki.

-Które? To, że cheerleaderki są puste, ale ta Twoja jest wyjątkowo głupia? Czy to, że ty jesteś jeszcze głupszy?- zamierzałem doprowadzić do tego wybuchu między wszystkimi.

ApocalyptoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz