Chanel wbiegła po kilku schodkach na taras przed wejściem do domu ojczyma i otrzepała parasolkę z wody. Po drodze zdążyło się mocno rozpadać i dziewczyna miała nadzieję, że ubrania i buty nie zmokły w papierowych torbach. Pchnęła z całej siły drzwi i weszła do domu.
Już na wejściu powitał ją ojczym z wyrazem twarzy, jakby właśnie został zmuszony do patrzenia na jakiś obleśny obrazek.
-Nie wolno ci wychodzić z domu bez poinformowania mnie o tym, a już szczególnie wtedy, kiedy następnego dnia jest szkoła. – zaczął podniesionym głosem.
-Nie musisz mnie tak kontrolować. – odparła obojętnie Nel, wieszając mokry płaszcz na wieszaku przy drzwiach. – Nie mam już 10 lat, tylko 17.
-Masz szlaban. – tego było za wiele.
-Co?! Za to, że wyszłam pomóc przyjaciółce?! – krzyknęła Nel, nie dowierzając temu, co przed chwilą powiedział Austin.
-Za to, że jesteś niewdzięczną smarkulą i nie słuchasz mnie. Teraz idziesz na górę do swojego pokoju i uczysz się na jutro. Nie chcę cię widzieć na dole do kolacji.
-Jesteś śmieszny. – odszczekała Nel i pobiegła na górę, ignorując krzyki ojczyma, że ma wracać.
Nel starała się być uprzejma w stosunku do ojczyma kiedy w pobliżu była matka. On robił dokładnie to samo w stosunku do niej, ale kiedy zostawali sam na sam, ich relacje znacznie się oziębiały. Skakali sobie do gardeł odkąd Nel odkryła, jaki naprawdę jest Austin. Nie lubił dzieci i to denerwowało dziewczynę najbardziej. Zawsze był chamski i zachowywał się jak pan świata.
Rzucając torby z zakupami na łóżko, Grey podeszła do szafy i wyjęła z niej wygodne dresy i luźną koszulkę. Zostawiając szafę otwartą na oścież, ściągnęła z siebie mokre ubrania i rzuciła je na pufę, która nadal zasłaniała ciuchy po imprezie. Przebrała się szybko i zaniosła brudy do łazienki. Wstawiła pranie i wróciła do swojego pokoju z niesamowitą prędkością, kiedy tylko usłyszała kroki na schodach. Nie chciała wchodzić Austinowi w drogę akurat w tej chwili.
Zamknęła drzwi na klucz i zaczęła rozpakowywać zakupy. Skończywszy, położyła się na brzuchu na łóżku z otwartym podręcznikiem do chemii przed sobą i laptopem trochę bardziej z boku. Zalogowała się na skypie i od razu zauważyła, że Lyn i Brian są dostępni. Połączyła przyjaciół w grupową rozmowę i zadzwoniła.
Lyn odebrała od razu, jakby tylko na to czekała, a Brian jak zwykle ociągał się z przyciśnięciem zielonej słuchawki.
-Jak bardzo wkurzony jest? – zaczęła Lyn, nie zwracając uwagi na Briana, który nie miał o niczym pojęcia.
-O co chodzi, laski? – odparł, zaciekawionym głosem.
-Byłyśmy na zakupach i Austin mnie z nich ściągnął, jakbym miała 10 lat. Jest wkurzony i dał mi szlaban.
-Nie żartuj! – wykrzyknęli jednocześnie Brian i Lyn.
-Ten facet jest tak wkurzający, że chyba bardziej już nie może. Nel, wbijasz do mnie na jakiś czas. Przenocuję cię, a moi rodzice zrozumieją sytuację. Nie będą robili problemów. – Lyn ponownie wyskoczyła z pomysłem ucieczki z domu na jakiś czas, żeby odetchnąć od wkurzającego ojczyma.
-Mówiłam ci, że twój dom i Briana to pierwsze miejsca, w których będą mnie szukać.
-Lyn, nic nie mówię, ale Nel ma rację. – wtrącił Brian. – Jeśli miałaby uciekać, to do kogoś, czyjego adresu nie znają lub do osoby, której nie znają.
-No ale jeśli powiemy, że jej nie ma i nie wiemy gdzie jest to może…
-Lyn, dzięki za ofertę, ale to naprawdę nie ma sensu. – Chanel wywróciła oczami przed laptopem, robiąc ołówkiem notatki na marginesie podręcznika.
CZYTASZ
sydney | ashton irwin
FanfictionChanel wiodła spokojne życie normalnej australijskiej uczennicy z dobrymi stopniami i przyjaciółmi. Otaczający ją świat wywrócił się do góry nogami w ciągu zaledwie kilku dni.