rozdział 3

479 34 1
                                    

Po lekcjach Chanel wracała prosto do domu, żeby Austin nie doczepił się do niej na wieczór, który planowała spędzić poza domem. Będzie musiała się jak zwykle wymknąć, kiedy tylko ojczym pójdzie spać, co łatwe nie będzie. Austin Blackwood był bardzo wyczulony na wszelkie dźwięki w nocy. Wyskakiwał jak poparzony nawet, kiedy Nel szła w nocy do łazienki lub do kuchni po szklankę wody. Zawsze istniało ryzyko, że ojczymowi zachce się skontrolować pasierbicę w nocy i wtedy dziewczyna będzie miała poważny problem.

Wstąpiła na po drodze do Starbucksa po frappuccino na wynos. Kiedy czekała na swoje zamówienie, na zewnątrz zdążyło się rozpadać. Nie był to zwykły deszcz, tylko jakby zarwanie chmury, jak w jakiś tropikach.

-Mam dzisiaj jakiegoś pecha. – jęknęła, grzebiąc w torbie z książkami w poszukiwaniu parasolki. Na własne nieszczęście, nie znalazła jej. Musiała zostawić ją w garażu, żeby wyschła po wczorajszej ulewie. Wyjęła z kieszeni telefon i wybrała numer ojczyma. Odebrał po kilku sygnałach.

-Gdzie ty się znowu podziewasz? – warknął zamiast standardowego „halo?”.

-Musiałam wejść do Starbucksa bo się rozpadało. Wrócę jak przestanie tak lać, bo zapomniałam zabrać z garażu parasolkę.

-Nie ma takiej opcji, wracasz w tej chwili.

-Zmoknę! – wysyczała Nel, siląc się na w miarę uprzejmy ton.

-Nie obchodzi mnie to. Muszę jechać załatwić kilka spraw, a ty masz być w domu a nie szlajać się nie wiadomo gdzie.

-Ale..

-Do domu, już! – i rozłączył się.

-Co za kutas. – warknęła dziewczyna, wrzucając telefon do torby, żeby nie zmókł.

-Takie słownictwo nie przystoi takiej ślicznej dziewczynie jak ty. – Nel odwróciła się, żeby móc spojrzeć na starszą panią, która właśnie odbierała swoją kawę.

-Przepraszam, postaram się nie używać więcej takich słów. – bąknęła, speszona lekko dziewczyna i zabrała z blatu swoje frappuccino. Jak najszybciej mogła, wyszła z kawiarni prosto w ulewny deszcz.

Między Starbucksem a jej domem było około 20 minut drogi na piechotę, a żaden autobus lub pociąg nie dojeżdżał do jej dzielnicy.

Szła, otulając się jak najciaśniej przemoczonym płaszczem. Mundurek szkolny już był przemoczony do ostatniej nitki i ze spódnicy kapała woda.

Zbulwersowana nastolatka miała ochotę wykrzyczeć Austinowi w twarz, co o nim myśli, kiedy tylko nadarzy się do tego okazja. Matka pewnie i tak weźmie jego stronę, ale chciała, żeby wiedział dokładnie, co ona o nim myśli.

Jak na nieszczęście, przejeżdżający obok motor przejechał idealnie przez środek ogromnej kałuży i ochlapał Nel. Dziewczyna nie zdążyła odskoczyć i woda oblała ją całą. Motocyklista zatrzymał się kilka metrów dalej i wkurzona dziewczyna ruszyła nagadać idiocie, ale przystanęła w połowie drogi.

Kiedy chłopak zdjął z głowy czarny, ociekający wodą kask, jej oczom ukazał się nie kto inny jak Ashton.

-Ochlapanie mnie było zamierzone? – wrzasnęła, patrząc na rozbawionego chłopaka.

-Nie, ale zabawnie wyglądasz z tuszem spływającym ci po policzkach. – Nel fuknęła na niego głośno i ruszyła dalej, starając się nie myśleć o tym, że Irwin ochlapał ją wodą i teraz nie przyznawał się do tego, że było to zamierzone. – Podrzucić cię do domu?

-Nie, dzięki. – warknęła, obracając się twarzą do niego i idąc tyłem. – Świetnie mi się idzie samej.

Ashton podbiegł do niej i pociągnął w stronę motoru.

sydney | ashton irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz