rozdział 6

462 27 2
                                    

Tej nocy powróciły koszmary. Stała na brzegu oceanu w środku nocy. Ubrana była w zwiewną sukienkę barwy krwi. Jej ciemne włosy falowały na wietrze wiejącym od czarnej otchłani za nią. Popiół osiadał na piasku, sukience i włosach dziewczyny. Chanel patrzyła na płonące Sydney. W oddali słyszała krzyki ludzi trawionych przez płomienie. Wszystko to było jej winą.

-Patrz, siostrzyczko. – usłyszała przy swoim uchu dobrze znany, znienawidzony głos. – Wszyscy ci nędzni ludzie giną dla ciebie.

-Chanel, obudź się! – Nel otworzyła gwałtownie oczy. Nad sobą zobaczyła twarz Ashtona. Chłopak klęczał na łóżku obok niej, przytrzymując ją na materacu za ramiona. – Wszystko w porządku?

Nel usiadła i roztarła pulsujące skronie palcami. Pod opuszkami wyraźnie poczuła lepki pot.

-Tak, to tylko zły sen. Przepraszam, że cię obudziłam. – wymamrotała, przeczesując skołtunione i mokre od potu włosy palcami. Irwin usiadł obok niej, wpatrując się z ciekawością w twarz dziewczyny. – Co się tak gapisz?

-Zastanawiam się, co ci się śniło. Większość ludzi łatwo mi rozgryźć. Ty się do nich nie zaliczasz. – Grey wzruszyła ramionami, unikając odpowiadania. Chłopak wiedział o niej bardzo wiele, ale o jej nocnych zmorach najwyraźniej nie miał pojęcia.

-Która jest godzina? – spytała wymijająco, rozglądając się za zegarkiem.

-Dochodzi trzecia. Powinnaś spać jeszcze co najmniej 3 godziny. – blondyn wstał z łóżka i wyszedł z pokoju bez słowa.

Nel wróciła do pozycji leżącej, ale nie zmrużyła dłużej oka. Kiedy chłopak wychodził z pokoju zauważyła na jego plecach dwie podłużne blizny w kształcie odwróconej litery „V”. Nigdy wcześniej nie widziała tak paskudnie wyglądających szram. Jakby ktoś zdarł skórę z tych miejsc. Zastanawiała się, czy nie powinna rano spytać o nie Ashtona, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie chciała go dodatkowo denerwować.

Irwin wrócił, żeby ją obudzić koło 5. Ubrała się w ubrania z imprezy i w ciągu pół godziny znalazła się z powrotem w domu Lyn. Przyjaciółki spotkały się przy wejściu. Obie wemknęły się do środka przez balkon w gabinecie pana Wu.

-Zniknęłaś mi wczoraj, jak Drew kazał wszystkim zjeżdżać. – Lyn wycierała mokre włosy ręcznikiem, roztrząsając kropelki wody na wszelkie strony.

-Ashton zabrał mnie z imprezy. – Grey wolała uniknąć mówienia przyjaciółce o dziwnym zajściu na ulicy i prawdziwym powodzie opuszczenia przez nią imprezy. – Spałam u niego, bo ty pojechałaś gdzieś z Hood’em.

-A tak. Przepraszam, nie wiedziałam, że tak to się skończy. Nie chciałaś iść, a ja cię zaciągnęłam. – Nel zaczęła wcierać masło do ciała w nogi, siedząc w bieliźnie na wannie w łazience Lyn.

-Zapomnijmy o tym. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. – Lyn odrzuciła na plecy nadal mokre włosy, ochlapując lustro wodą.

-Austin może przyjść pod szkołę i zrobić ci scenę.

-Dokładnie. – Nel pochyliła się, związując wilgotne włosy w szybkiego koka. – Nie chcę naprawdę, żeby cała szkoła dowiedziała się o tym, że nie dogaduję się z ojczymem.

-Domyślą się, że coś jest nie tak, bo masz rozcięty łuk brwiowy. Nie damy rady zamaskować szwów nawet najlepszym makijażem. – Lyn wyszła na chwilę do pokoju, żeby założyć bieliznę. Wróciła do łazienki, kiedy Nel zakładała luźną koszulkę z napisem *„Watashi wa Tōkyō ga daisuki”, którą Wu przywiozła w zeszłe wakacje od babci z Tokio. – Z resztą, nie może winić ciebie za ucieczkę. To on jest winowajcą.

sydney | ashton irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz