rozdział 8

431 41 4
                                    

-Siostrę? – Grey spojrzała na Ashtona wielkimi oczami.

-Nie wiedziałaś, że masz brata, bo zostaliście rozdzieleni kiedy miałaś kilka tygodni. – odparł, zaciskając dłonie na kierownicy.

-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Mój brat ma 12 lat i mieszka w Perth z ojcem. A przede wszystkim ma na imię Ryder, nie jakiś Sebastian. – brunetka wyrzuciła ręce w powietrze.

-Nie możesz pamiętać Sebastiana. Sikałaś w pieluchę, kiedy ostatni raz byliście razem, ale on nie zapomniał o tobie. – Irwin zerknął na nią kontem oka – Matt wytłumaczy ci wszystko, kiedy dojedziemy do Newcastle.

-Newcastle?! – Grey wlepiła niedowierzające spojrzenie w blondyna. Newcastle leży 120km od Sydney. – Nie ma mowy! Nie wywieziesz mnie z miasta! Zatrzymaj się!

-Czy możesz się zamknąć do jasnej cholery!? – ryknął w odpowiedzi Ashton z taką siłą, że Chanel aż wcisnęła się mocniej w siedzenie wozu. – Za godzinę będziemy na miejscu, jest środek nocy, prześpij się i nie zawracaj mi dupy.

Brunetka uznała za stosowne nie kłócić się z Ashtonem. Ze swojej torby, którą zabrała z domu Austina wyjęła iPoda i włączyła smętne piosenki, żeby mogła zasnąć. Sen jednak nie przychodził i po jakimś czasie dziewczyna poczuła, że po jej policzku spływa samotna łza, zsuwając się po skórze w rytm piosenki You Got It All boybandu Union J, którą wgrała na iPoda Lyn. Szybkim ruchem wytarła słoną ciecz, żeby nie dać się złapać na chwili słabości.

Za oknem szybko przesuwało się wschodnie wybrzeże Australii, piaszczyste plaże Oceanu Spokojnego i czarna jak noc tafla wody. Ten widok, który uwielbiała oglądać, siedząc samotnie na schodach Opery w Sydney przypomniał jej teraz o bólu, który odczuwała.

Nie lubiła Austina od samego początku, ale nie mogła pogodzić się z myślą, że ci ludzie mogli mu cokolwiek zrobić. A matka? Pojechała w delegację, a została porwana. Wszystko to z jej winy.

Oparła czoło o chłodną szybę samochodu, zamykając oczy i błagając swój zmęczony umysł, o upragniony spokój. Nie trwało to długo, ponieważ Range Rover zatrzymał się przed prywatną villą. Chanel wyprostowała się w fotelu, rozglądając po okolicy. Jej wzrok zatrzymał się na Ashtonie, który wychylał się przez okno i wpisywał coś na dotykowej tablicy. Po chwili rozległo się głośne piknięcie i brama wjazdowa rozstąpiła się przed nimi jak wrota do nieba w amerykańskich bajkach.

Ashton zatrzymał samochód przed frontowymi drzwiami gigantycznej villi i wysiadł z wozu. Wziął z bagażnika torbę Nel i ruszył w kierunku drzwi. Zmieszana dziewczyna została w samochodzie, przyglądając się ze zdumieniem otaczającemu ją terenowi.

-Idziesz, czy wolisz być skazana na towarzystwo psów? – warknął Irwin, kiedy zauważył, że Grey nadal siedzi w samochodzie.

Dziewczyna prychnęła pod nosem i wyskoczyła z pojazdu. Wbiegła za chłopakiem do środka, rozglądając się od razu po urządzonym z ogromnym przepychem wnętrzu. Marmurowe posadzki, posągi jak ze starożytnej Grecji. Jednymi słowy, villa na miarę mocno wpływowych ludzi.

-Ashton, co ja tu robię? – bąknęła Nel, chowając się za chłopakiem, kiedy na końcu długiego korytarza pojawił się wysoki mężczyzna w garniturze.

-Tu będziesz bezpieczna. – odparł szeptem, po czym ruszył na spotkanie facetowi w gajerze. – Jak się masz, Matt? – rzucił, po czym uścisnął szatyna w przyjacielskim geście.

-Witaj z powrotem, Ashton. – odparł tamten, wysokim barytonem. – Widzę, że się nie udało? – niebieskie oczy nieznajomego padły na Chanel, która nadal chowała się za Ashtonem.

sydney | ashton irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz