1.

117 6 1
                                    

- Widziałaś się dzisiaj w lustrze? - ostrożnie zapytałam, dokładnie lustrując wychudzoną sylwetkę stojącej przede mną, przemęczonej dziewczyny.

- A możesz po prostu się zamknąć i podać mi tę głupią zapalniczkę? - zdenerwowana Eliza warknęła do mnie i nieporadnie odpaliła kolejnego papierosa. Nigdy w życiu nie widziałam jej wypoczętej, a już z pewnością nie w deszczowy, poniedziałkowy poranek.

- Gdyby nie fakt, że musiałam uczyć się całą noc na pieprzony sprawdzian z matematyki, to wyglądałabym o wiele lepiej - dodała, wyprzedzając moje pytanie. Brunetka wypuściła kolejny kłębek dymu i zaczęła nerwowo bębnić zmarzniętymi palcami o brudną ławkę. Cieszyłam się, że przynajmniej miałam kawę, która ogrzewała mnie podczas naszej porannej sesji stękania i narzekania przed pierwszą lekcją.

- Mogłabyś czasami odpuścić sobie porannego papieroska, to bardziej byś się wyspała - rzuciłam błyskotliwie.

- Mogłabyś czasami się zamknąć, Milena - ostro odpowiedziała, chowając bladą twarz w dłoniach. Postanowiłam więcej nie igrać z ogniem i kiedy rzuciła na ziemię zgaszonego papierosa, w ciszy przebyłyśmy resztę dystansu do szkoły.

Pod gmachem budynku stało już kilkanaście osób. Zauważyłam kilku uczniów ze starszych klas, resztę stanowiły jakieś pierwszaki - wszyscy równie zestresowani i zagubieni. Racja, rok wcześniej  byłam tak samo przerażona i zdezorientowana jak one, jednak miałam wrażenie, że ówcześni pierwszoklasiści byli wyjątkowo nieogarnięci i infantylni. Eliza zdążyła już dawno przedrzeć się przez tłum i wejść do szkoły, nie siląc się nawet na zwrócenie uwagi na osoby stojące przed budynkiem. Poszłam jej śladem i powędrowałam w stronę szafek. Brunetka stała pod jedną ze szkaradnie popisanych ścian szatni i dyskutowała z Bartkiem na temat czekającego ich sprawdzianu.

-Jak tam Milena? Głowa dalej boli? - spytał mnie wysoki, czarnowłosy chłopak, szeroko śmiejąc się na widok mojej skwaszonej miny.

- Bartek, impreza była w piątek, a dzisiaj jest poniedziałek. Logiczne, że nie. I ty chcesz iść na medycynę? - odparłam z politowaniem, leniwie ściągając kurtkę.

- Przecież wiesz, że tylko się z tobą droczę.

-Możecie się podroczyć kiedy indziej? - wtrąciła zdenerwowana Eliza, gromiąc nas swoim chłodnym spojrzeniem.

- Dobra, to ja lecę na swoje zajęcia, powodzenia na sprawdzianie - rzuciłam wycofując się i posyłając im pokrzepiające spojrzenie.

Zostawiłam tę dwójkę razem i poszłam na lekcję historii. Pod klasą jeszcze nikogo nie było, dlatego postanowiłam szybko przejrzeć moje nieskładne notatki z ostatnich lekcji. Kompletnie nie rozumiałam większości przerabianego materiału, bo nasz nauczyciel - Pan Kuta - bardzo cenił sobie czas, dlatego dyktował wszystkie notatki z prędkością światła. Jedyną rzeczą, która ratowała moje stopnie z tego przedmiotu były cotygodniowe korepetycje z Mateuszem. Był laureatem Olimpiady Historycznej i moim bardzo dobrym przyjacielem, który świetne radził sobie z tłumaczeniem mi wszystkich niezrozumiałych zagadnień. Kiedyś - muszę przyznać - bardzo mi się podobał. Nadal uważałam go za niesamowitego przystojniaka, ale odkąd skończyliśmy podstawówkę, łączyła nas tylko historia i fakt, że mieszkaliśmy blisko siebie. Pusta ławka przypomniała mi o tym, że moja przyjaciółka została przeniesiona do innej grupy - oznaczało to koniec plotek na temat obleśnej fryzury i ogólnej aparycji naszego nauczyciela. Ciężko było mi się do tego przyzwyczaić, ale musiałam jakoś sobie poradzić.

Niespodziewanie, miejsce obok mnie zajął zdyszany i czerwony na twarzy Mateusz.

- Milena, widziałaś gdzieś Borysa? - spytał, nie tracąc czasu na wyszukane przywitanie.

Siedmiu SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz