8.

28 3 5
                                    

Wreszcie nastał ten długo wyczekiwany, listopadowy poranek. Niewyspana brunetka leżała w swoim łóżku, otoczona tysiącami kartek zapisanych czarnym atramentem. Nadal miała na sobie ubrania z poprzedniego dnia oraz pozostałości niezmytego makijażu. Ostatnimi czasy, dziewczynie coraz częściej zdarzało się zasypiać w niepościelonym łóżku, w którym uwielbiała uczyć się przez snem. Eliza poświęcała nieskończenie wiele godzin na naukę, a jeszcze więcej na snucie planów i scenariuszy. Jej rodzice nigdy nie wierzyli, że biznes, który planowała rozkręcić ze swoim przyjacielem, miał jakąkolwiek przyszłość. Od dziecka naciskali na córkę, żeby wybrała dobre studia - oczywiście wbrew woli córki, ponieważ ona nie wybierała się na żadne z nich. Państwo Szulc obaj byli profesorami, a ich pierworodny syn wybitnie radził sobie na uczelni jako przyszły prawnik. Według nich, ludzie, którzy rezygnowali z nauki na wyższych uczelniach byli po prostu zacofani i niczego nie warci. Ich córka postawiła sobie za punkt honoru pokazanie im, że mogła być inteligenta również bez tytułu magistra. Po ukończeniu szkoły średniej miała zamiar całkowicie oddać się planom założenia znakomitej restauracji ze swoim starszym przyjacielem. Pracowała za trzech, aby osiągnąć wszystkie postawione przed sobą cele. W soboty zwykła budzić się dopiero po godzinie trzynastej, niejednokrotnie umazana czarnym tuszem długopisu, który na śnieżnobiałej kartce papieru kreślił wszystkie znane jej wzory i wielkości fizyczne. Zaspana podniosła komórkę, która nieustannie wibrowała od ogromu zalewających ją powiadomień, a w każdym z nich kryły się znienawidzone przez nastolatkę życzenia urodzinowe. Postanowiła nadal je ignorować i wziąć szybki prysznic na otrzeźwienie umysłu. Ociągając się, ściągnęła luźne, domowe ubrania ze swojego kościstego ciała i weszła pod gorący strumień wody. W kabinie prysznicowej kotłowała się para wodna, przeplatana jej gorączkowymi ideami na temat nadchodzącej rozmowy z rodzicami. Czuła, że jak zawsze wymyślili coś, co jej się nie spodobało. Po rozbudzającej kąpieli zeszła na dół z zamiarem zjedzenia śniadania, jednak jej rodzice siedzieli już przy stole, jedząc obiad.

- O, proszę, nasza śpiąca królewna zeszła już na śniadanie - zagaił natychmiastowo wysoki mężczyzna, którego bujna, niegdyś kruczoczarna czupryna, połyskiwała w odcieniu jasnego srebra. Ojciec nastolatki szeroko się uśmiechnął i wskazał na gorący posiłek, starannie ułożony na kwadratowym, trzecim talerzu, znajdującym się przy pustym krześle. Brunetka usiadła przy stole i zaczęła zmuszać się do jedzenia ciepłego obiadu. Jej matka dyskretnie wstała od stołu i wróciła po chwili, niosąc w rękach mały, czekoladowy torcik.

- Wszystkiego najlepszego, skarbie - czule powiedziała, szeroko się uśmiechając i ukazując przy tym swoje głębokie zmarszczki. Eliza leniwie wstała od stołu, chcąc podziękować i uścisnąć sędziwą kobietę.

- W ramach prezentu, wpłaciliśmy już z mamą kolejne pieniądze na twój budżet na studia - dodał mężczyzna, również wstając i mocno obejmując niezadowoloną córkę.

- Dzięki - mruknęła dziewczyna, nie mając ochoty na kłótnię "z samego rana", w ten wystarczająco irytujący dzień. W ciszy skończyła jeść swoje danie, odniosła talerz do zmywarki i wróciła na górę z jedynym przyzwoitym, czekoladowym prezentem. Ponownie położyła się w łóżku i przeczytała wszystkie życzenia urodzinowe, włącznie z tymi od ludzi, których nawet nie lubiła. Brunetka miała zamiar po raz kolejny przeczytać podręcznik z fizyki, kiedy jej telefon zaczął wibrować, a na ekranie pojawiło się zdjęcie Mateusza.

- Halo? - rzuciła znudzonym głosem, starając się nie brzmieć zbyt ponuro i odrażająco już na wstępie.

- Hej, Eliza, wszystkiego najlepszego! Dużo zdrowia, szczęścia...

- Dziękuję - przerwała chłopakowi w połowie zdania - naprawdę dziękuję i cieszę się, że pamiętałeś, ale wiesz, jak nie znoszę obchodzić urodzin - wydukała nieskładnie, siląc się na szczerość.

Siedmiu SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz