17.

17 3 0
                                    

Brunet wreszcie przekroczył próg swojego mieszkania po naprawdę długim i wyczerpującym treningu na siłowni. Nie mógł pozwolić sobie na zaniedbanie swojej sylwetki czy kondycji w okresie świątecznym. Wszedł do swojego pokoju, rzucił torbę treningową na łóżko i chwycił świeże ubrania, żeby chwilę później udać się pod upragniony prysznic.

Ściągał ciasną koszulkę, kiedy usłyszał ciche wołanie swojego młodszego brata. Jego ton sugerował, że ewidentnie czegoś potrzebował, więc jedynie wrzucił ubranie do kosza na pranie i skierował się w stronę pokoju chłopca.

- Co się dzieje? - spytał nieco zirytowany, opierając się o futrynę i spoglądając na siedzącego przy biurku dwunastolatka.

- Mam pewien problem - wyjąkał, wyraźnie zakłopotany. - Poznałem ostatnio fajną dziewczynę - dodał szybko skrępowany. Nie chciał zajmować starszemu bratu zbyt wiele czasu, jednak sprawa od dobrych tygodni mocno go trapiła i potrzebował tej rozmowy.

- O, Boże... - rzucił dyskretnie równie zażenowany Mateusz, ponieważ już wyczuł, co się szykowało.

- No, znaczy się, znam ją już od jakiegoś czasu - ciągnął, uważnie obserwując reakcje pojawiające się na twarzy bruneta - ale dopiero dzisiaj się spotkaliśmy... wiesz, tak po szkole - dokończył, delikatnie podkreślając ostatnie słowa.

- I w czym ci potrzebna moja pomoc? - spytał zdegustowany po zakończonym monologu młodszego Wiktora.

- Jesteś moim starszym bratem, na pewno już podrywałeś jakieś panienki i mógłbyś dać mi kilka rad - odpowiedział oburzony chłopak. Prawdę mówiąc, Mateusz niejednokrotnie podobał się różnym dziewczynom ze szkoły, ale nie był typem osoby, której by to imponowało. Odkąd pamiętał, chciał znaleźć tę jedną, jedyną i móc być dla niej całym światem. W związku z tym nie był szczególnie doświadczony w sprawach flirtu i randkowania. Nie wiedział, jak przekazać to bratu, żeby nie spotkać się z upokorzeniem i wyśmianiem.

- Dzieciaku, zajmij się lepiej czymś pożytecznym - odparł z rezygnacją po chwili bezowocnego namysłu.

- Chciałem z tobą tylko szczerze porozmawiać, a ty jak zawsze musisz mieć z tym jakiś problem - skwitował wzburzony chłopiec, ciężko wzdychając. Okręcił się na obrotowym krześle i wrócił do biurka, siedząc plecami do Mateusza. Brunet bez chwili zastanowienia z ulgą opuścił jego pokój, przypominając sobie o koniecznym prysznicu.

Był zażenowany swoimi myślami. Od dłuższego czasu żył w przekonaniu, że już nigdy nie znajdzie swojej drugiej połówki. Kiedy był młodszy wyobrażał sobie, że to stanie się właśnie w liceum, które będzie najlepszym okresem jego życia. Niestety, rzeczywistość nadal nie sprostała jego niezbyt wygórowanym oczekiwaniom, ponieważ nikt nie widział w nim niczego poza ładną buźką i wysportowaną sylwetką. Większości dziewczyn w szkole nie interesowało to, co naprawdę miał do zaoferowania. Często przyłapywał się na tym, że bardzo chciałby swój pierwszy raz mieć już za sobą. Pomimo chęci, nie wyobrażał sobie przeżycia tego z pierwszą lepszą osobą, z którą nie łączyło go głębsze uczucie. Był na tyle zdesperowany, że jego myśli o tej intymnej czynności coraz częściej krążyły wokół przyjaciółki z dzieciństwa, Mileny. Znali się od zawsze, więc dlaczego nie na zawsze? Dziewczyna nie była jego wielką, nieskończoną miłością, ale z pewnością jedyną osobą, której bezgranicznie ufał. Kupowanie jej tak drogiej biżuterii z pewnością nie było najmądrzejszym zagraniem z jego strony, ale niesamowicie ważne i budujące okazało się sprawienie radości kobiecie, która jako jedyna zdawała się w nim zauważać prawdziwe i znaczące wartości.

***

Przerwa świąteczna mogłaby być wspaniałym czasem, gdyby nie obecność mojej matki w domu. Całymi dniami przesiadywałam zamknięta w pokoju, starając się skupić na tworzeniu mojego niedokończonego pejzażu. Niestety, moja "stęskniona" matka raz po raz odwiedzała moją świątynię i zakłócała spokój idiotycznymi pytaniami. Święta były tym krótkim okresem w roku, podczas którego starała się nadrabiać ponad 300 innych dni okraszonych błędami wychowawczymi, spowodowanymi pracoholizmem i nadgodzinami. Gdybym była młodsza i czuła się mniej odpowiedzialna za swoje czyny, możliwe, że jej obecność sprawiałaby mi przyjemność i nie powodowała, że miałam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. Nawet ojciec wiedział, że lepiej nie zawracać mi głowy i po prostu wysłał świąteczną pocztówkę z potrzebną mi gotówką.

Siedmiu SzeptemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz