Po kilku godzinnym locie doleciałyśmy do wielkiego lodowego czegoś...
-To jest sanktuarium. Możesz tu zostać ile będziesz chciała - spojrzała w moją stronę Valka.
-Dziękuję... - westchnęłam wlatując do środka za kobietą.
To było niesamowite... smoki latały wokół wielkiego lodowego filaru, łączącego sufit z podłożem.
Wylądowaliśmy na dużej, płaskiej skarpie porośniętej trawą i paprociami. Od razu pobiegło do nas kilka piskląt, nieznanego mi gatunku smoków. Były podobne do śmietnika zębacza, ale nie posiadały kolców, miały za to ogony podobne do zembirogów zamkogłowych. Dwa z nich miały fioletową barwę, a pozostałe trzy błękitnawą. Zaczęły biegać wokół Axa poskrzekując i pomrukując.
-Hej, hej, Ax spokojnie - powiedziałam do furi, kiedy zwarczała na młode, kiedy jedno z nich go dziabło.
-To szponiaki - odezwała się Valka, lądując obok.
Smok kobiety zaryczał, a pisklęta uciekły.
-Chodź, muszę Cię komuś przedstawić, skoro masz zamiar tu zostać - uśmiechnęła się smutno zsuwając się z grzbietu burzochlasta, zjeżdżając po jego skrzydle na ziemię i podchodząc do brzegu skarpy.
Podeszłam za nią i spojrzałam przed siebie. Zaparło mi dech w piersiach... był tam wielki, biały smok, gatunku którego nie znałam. Smok spojrzał w moim kierunku i mruknął głośno. Spojrzałam na Axa, który ukłonił się smokowi, tak samo jak smok Valki.
-To oszołomostrach z gatunku alfa, władca wszystkich smoków - uśmiechnęła się Valka, lekko kłaniając, co uczyniłam też ja.
Smok podniósł się i wolno do nas podszedł. Chuchnął w moją stronę lekką, lodową mgięłką, która przypruszyła moje czarne, krótkie włosy. Spojrzałam swoimi zielonymi tęczówki w seledynowe oczy wielkiego gada, który śledził moje ruchy.
-Piękny... - szepnęłam, wystawiając lekko dłoń - Jesteś piękny - uśmiechnęłam się szczerze.
Smok mruknął kładąc się z powrotem, po czym obsiadły go młode szponiaków. Oszołomostrach potrząsnął łbem leciutko i prychnął niezadowolony, po czym położył łeb na ziemi.
-Alfa opiekuje się smokami, które tu się znajdują - Valka położyła rękę na moim ramieniu - To jego i nasz dom, a od teraz także i twój - posłała mi miły, szczery uśmiech.
-Dziękuję jeszcze raz - spojrzałam na nią.
Ax podszedł do mnie, lekko poruszył ogonem. Mruknął ziewając.
-Możecie chwilę się zdrzemnąć - Valka spojrzała na Axa, a potem znowu na mnie - Musicie być zmęczeni - dodała po kilku sekundach.
-Tak. Dziękujemy - pogładziłam pysk Axa i podeszłam do mchu, co uczynił także i mój smok, idąc za mną.
Zdjęłam siodło nocnej furi i zdjęłam sztuczną lotkę. Tak, Ax nie posiada jednej lotki, nie ma jej od wyklucia.
Odłożyłam lotkę wraz siodłem obok siebie i oparłam o bok smoka, kiedy ten się położył. Zamknęłam oczy po chwili zasypiając.
Po jakichś, może, dwóch godzinach, obudziłam się. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy ziewając. Pogładziłam Axa, widząc że ten już nie spał. Westchnęłam smutno, przypominając sobie to co wydarzyło się parę godzin temu, ale prawie od razu się rozpogodziłam, kiedy Ax szturchnął mnie pyskiem. Pogładziłam go, lekko się uśmiechając. Wstałam i otrzepałam się z kurzu i kawałków mchu. Ax podniósł się zaraz za mną.
-Jak się czujecie? - usłyszałam głos Valki, która do nas podeszła.
-Mogło być lepiej... - przyznałam wzdychając.
-Rozumiem. Przykro mi z powodu tego co się wydarzyło... - kobieta przutuliła mnie, co trochę niepewnie odwzajemniłam, przymykając lekko oczy.
-Dziękuję... - powiedziałam po raz kolejny to jedno słowo~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to tak się prezentuje pierwszy rozdział
Strasznie długo go pisałam, a i tak wyszedł nie tak jak chciałam :P
Ale walić to, macie rozdział ^^
CZYTASZ
Nieznane - JWS
FanfictionArnora to zwykły wiking, jeden z wielu smoczych jeźdźców na jej wyspie. Jest jeźdźczynuą najrzadszego smoka - nocnej furii, Axa. Pewnego dnia dziewczyna wracając z przelotu, zastaje zniszczony dom, jej cała wyspa pokryta jest lodem, a smoki zniknęły...