Rozdział IV

328 12 8
                                        

Płyneliśmy tak może z kilka godzin. Kiedy przybiliśmy do jakiejś wyspy, ludzie Ever'a podeszli do klatki Axa i coś mu wstrzyknęli w kark, chociaż ten z całych sił próbował nie pozwolić się dotknąć. Wstrzyknęli mu jakąś dziwną, szarą zieloną... Po kilku minutach mój smok padł na ziemię, nieprzytomny...
-Ax! - krzyknęłam wstając, kiedy zrozumiałam, co to było... Smoczy korzeń...
-Uspokuj się dziewczyno - powiedział jeden z łowców podchodząc do mojej klatki.
-Wypuśćcie mnie! I mojego smoka! - położyłam dłonie na prętach.
-Spokojnie - szepnął rozglądając się - Chętnie to zrobię... Tylko daj mi odpowiedni moment - łowca posłał mi oczko.
Łowca, a raczej młody chłopak, miał długie, jasno brązowe włosy związane gumką w kucyka, a jego oczy miały kolor błękitny. Był dość wysoki, miał na oko sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu. Nosił coś innego niż inni łowcy smoków - miał białe spodnie, długie, szaro-brązowe buty i coś na wzór zbroji, która była czerwono-czarna (jego dokładniejszy wygląd można znaleźć w mojej książce z ockami).
-Jestem Mavern - chłopak szybko się rozejrzał, a uprawniając się, że nikogo obok nie ma ciągnął dalej - Jeździec koszmara ponocnika, Viverna - uśmiechnął się szczerze.
-Jeździec...? - zdziwiłam się - Skoro jesteś jeźdźcem to co tu robisz? - zapytałam podejrzliwie.
-Ano... No cóż... Muszę uwolnić swojego smoka... - podrapał się po karku - Przez moją głupotę, łowcy go złapali - zaśmiał się nerwowo - Wiem! - powiedział nieco za głośno, ale ludzie Ever'a nie zwrócili na niego uwagi - Ja pomogę ci uwolnić twojego smoka, a ty mi mojego. Co ty na to? - popatrzył na mnie z nadzieją.
Pomyślałam chwilkę, zastanawiałam się, czy aby na pewno się zgodzić.
-No... No dobrze - skinęłam głową - Jaki masz plan? - zapytałam.
-No ten... Um... Może... Najpierw cię jakoś uwolnie, a ty zabierzesz swoją nocną furię? - zapytał.
-Ever nie jest głupi, będzie się tego spodziewał, kiedy tylko zauważy, że uciekłam. Mają tu pozamykane pod pokładem smoki? - kiedy ten skinął głową ciągnęłam dalej - Możesz je wszystkie uwolnić, po czym wyciągnąć mnie z klatki, ponieważ zrobi się zamieszanie, kiedy łowcy będą próbowali je wyłapać.
-Ta je, już się robi - chłopak już chciał odbiec - A jak ty w ogóle się nazywasz? - zapytał spoglądając na mnie
-Arnora, a mój smok to Ax - powiedziałam.
Rozejrzałam się po łodzi za klatką z Axem... I o zgrozo nigdzie jej nie było! Przez to że ten chłopak mnie zagadał... Nie zauważyłam kiedy łowcy zabrali go z pokładu... Zbladłam i opadłam na kolana po czym usiadłam na tyłku... Trzeba będzie go znaleźć... I to szybko...
Po kilkudziesięciu minutach, kiedy ten cały Mavern odbiegł, spod pokładu dało się usłyszeć ryki smoków i krzyki łowców, a w kilka sekund później, spod pokładu wyleciało parenaście gadów. Kiedy łowcy byli skupieni na uciekających smokach, brązowowłosy podbiegł do mojej klatki i rozwalił toporem znalezionym gdzieś na pokładzie kłódkę. Wybiegłam z niej i skinęłam głową dziękując mu.
-Teraz muszę znaleźć Axa... Smoczy korzeń powinien przestać już działać - ruszyliśmy biegiem w kierunku krawędzi łodzi.
Kiedy tam się znaleźliśmy, szybko dostaliśmy się na dół i popędziliśmy w głąb wyspy, w której o zgroza, rozpoznałam znaki pobytu Drago... Na Thora... Błagam, żeby go tu nie było... Bo jeśli... Jeśli tu jest, to znaczy, że jego oszołomostrach też tu się znajduję... A jeśli tak... To wszystkie smoki i ludzie są w niebezpieczeństwie!
-Te, Arnora, co ty taka blada się zrobiłaś? - zagadnął chłopak biegnący tuż obok mnie.
-Bo... To wszystko co teraz mijamy... Słyszałeś może o Drago Krwawdoniu? - zapytałam, a kidy ten zaprzeczył ciągnęłam dalej - Jest to jeden z najgorszych człowiek jakiego można poznać... Bezduszny, zły do szpiku kości, niebezpieczny, bezlitosny... Potrafi kontrolować smoki, kontrolując oszołomostracha, smoka który może hipnotyzować smoki samym spojrzeniem... Zniszczył moją wioskę, zabił mieszkańców i rodzinę... Zabrał smoki... Odebrał mi wszystko - mówiłam to z jadem w głosie, nie potrafiłam inaczej mówić o tym człowieku...
-Oh... Teraz rozumiem... Czyli, że jeśli ten człowiek tu jest, będzie mógł kontrolować smoki? - zapytał, a ja tylko skinęłam głową.
Po kilku minutach biegu dotarliśmy do ogromnej polany, na której znajdowała się masa klatek, wszystkie wypełnione smokami. W oddali dostrzegłam Ereta... Zwykle Krwawdoń wysyłał go, kiedy nie może sam czegoś załatwić.
Pierwszy raz cieszyłam się, że widzę tego człowieka. Cieszyłam się, ponieważ wiedziałam, że nie ma tu Drago.
Eret stał przy jednej z klatek i opierał się o nią, a w środku znajdowała się nocna furia. Ax!
Chciałam już ruszyć w stronę klatki, ale Mavern mnie zatrzymał.
-Ej, bo nas złapią - powiedział cicho kładąc mi dłoń na ramieniu.
Argh... On miał rację... Ale Ax... Dobra Arnora, wdech, wydech i uspokuj się...
-Dobra, wiesz może, czy gdzieś tu nie ma przypadkiem twojego koszmara ponocnika? - zapytałam kierując na chłopaka wzrok.
-Nie bardzo... Ale możliwe że tak - kiwnął głową - Mamy swój taki specjalny sygnał... Mogę go wywołać nim - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
-Uhm, spróbuj - kiwnęłam głową.
Chłopak złożył ręce w tubkę i przyłożył do ust. Lekko urósł głowę i... Zaryczał jak koszmar ponocnik. Chwilę odczekaliśmy, aż nie odpowiedział nam urywany ryk. Mavern uśmiechnął się szeroko
-Jest tu! - powiedział minimalnie głośniej niż wcześniej, więc szybko zakryłam mu usta dłonią.
-Ciszej, bo nas odkryją! - syknęłam, a kiedy ten kiwnął głową, zabrałam dłoń - Czyli uwolnimy oba smoki za jednym ruchem... Musimy uwolnić też dzikie gady - powiedziałam, na co szatyn przyznał mi rację.
Zaczęliśmy omawiać plan uwolnienia smoków... Aż za nami nie wylądował znajomy mi, siwy straszliwiec straszliwy.
-No to problem z głowy - uśmiechnęłam się wystawiając dłoń w stronę młodego gada, na co ten podbiegł skrzecząc spokojnie - Mamy posiłki - powiedziałam i pogłaskałam go.
Smok wszedł mi po ręce na ramię i spokojnie usiadł na nim. Zaczął ocierać się pyszkiem mój policzek.
-Uh... Że ten mały smok? - Mavern spojrzał na mnie zdziwony.
-Nie do końca, ale tak. Przyprowadził do nas moich przyjaciół - w pewnym rozległ się potężny ryk, a najbliższy z łowców został przyciśnięty do podłoża przez błękitno-szarego grąkla - Biegnij do swojego smoka, ja biegnę do Axa! Łowcy Drago wiedzą na co stać te smoki! - krzyknęłam i ruszyłam szybkim biegiem w kierunku klatki mojego smoka.
Mavern ruszył w inną stronę, skąd dochodził przerywany ryk koszmara ponocnika.
Eret zagrodził mi drogę, przez co musiałam gwałtownie się zatrzymać, aby w niego nie udeżyć. Straszliwiec na moim ramieniu groźnie zawarczał na łowcę... A raczej spróbował.
-Nie pozwole ci uwolnić furii, zostanie dostarczona Dr-- - nie dokończył, bo siwy gad z mojego ramienia skoczył na niego, przewracając go.
Szybko odczepiłam kluczę od uchwytu przy spodniach Ereta i pobiegłam do klatki. Prędko ją otworzyłam i podeszłam do mojego smoka... Dalej był otumaniony, ale smoczy korzeń powoli przestawał działać, więc za chwile powinien muc wstać, a za jakieś dziesięć minut wzbić w powietrze i stąd odlecieć. Poczekałam, aż gad otworzy oczy i na mnie spojrzy. Cicho mruknął i przysunął pysk do mojej dłoni.
-Ciii... Spokojnie, jestem tu - uśmiechnęłam się łagodnie do smoka.
Kiedy w końcu ustał na chwiejnych łapach, powoli pomogłam mu opuścić klatkę. W pewnym momencie poczułam powiew gorącego powietrza nad sobą, a po chwili zobaczyłam jak łowca chcący zaatakować mnie do tyłu upada oszołomiony.
Przede mną wylądował ogromny, cały czerwony koszmar ponocnik i warknął lekko wrogo. Dostrzegłam że gad ma na sobie siodło... Czyżby to był Vivern Maverna?
-Widzę że uwolniłaś swą furię! - usłyszałam głos szatyna z grzbietu gada przede mną - To możemy się zbierać?
-Chwilowo nie... Ax nie da rady, dalej działa na niego korzeń - powiedziałam i dodałam - Dzięki, że nas teraz obroniłeś.
-Nie ma za co - kiedy jego smok obniżył łeb zobaczyłam, że Mavern machnął lekko ręką - To ten, osłaniamy was, póki Ax nie poczuje się lepiej - chłopak poderwał smoka w górę.
Kiedy razem z Axem odeszlismy kawałek od całego zamieszania, spojrzałam na furię.
-Mordko... Spróbujemy się wzbić, okej? - zapytałam gładząc furię po pysku. Po tym jak Ax mruknął, wskoczyłam na siodło i ustawiłam lotkę.
Ax rozłożył skrzydła i mocno nimi machnął, wzlatując w niebo. Udało się! Jesteśmy wolni!
-Ax, kieruj się w stronę Valki - pogładziłam furię, zmieniając ustawienie lotki i przylegając do siodła.
Smok posłusznie wykonał polecenie i szybko ruszył w stronę burzochlasta. Kiedy znalazł się obok niego, mruknął do większego gada radośnie, na co ten tylko sapnął mu spokojnie coś.
-Dziękuję, że tak szybko nas znalazłaś Valko - uśmiechnęłam się przperaszająco - Nie zauważyłam sieci, którą trafił mnie i Axa Ever...
-Nic się nie stało... Ważne że jesteście cali. Teraz musimy zająć się dokończeniem uwalniania gadów - powiedziała spokojnie.
  Skinęłam głową i zmieniłam ustawienie lotki Axa. Smok zwinął skrzydła i zapikował w dół. Robił to przez ułamek sekundy, aby po chwili wzlecieć w górę. Znów poprawiłam ułożenie protezy, aby furia miała mniejszy opór. Po osiągnięciu większej wysokości lekko przyległam do siodła, dając Axowi znak, żeby zapikował w stronę klatek, co gad posłusznie uczynił.
  Pikowaliśmy z zawrotną prędkością jakieś dwadzieścia metrów nad ziemię, aż Ax w pewnym momencie nie musiał odbić gwałtownie w prawo, żebyśmy nie zostali złapani w sieć. Mój smok głośno ryknął i nagle zatrzymał się w powietrzu. Zaczął strzyc uszami i cicho mruknął.
-Hę? - zaniepokoiłam się trochę - Co jest mordko? - Ax spojrzał na mnie przekrzywiając łeb w lewo i unosząc go. Sapnął cicho i machnął łbem. Zaczął wpatrywać się w jedną z klatek trochę oddalonych od polany - Huh... Dobra... Jeśli jest tam coś co cię tak zaciekawiło... Sprawdźmy to... Tylko szybko - przyległam do smoczego grzbietu i zmieniłam ustawienie lotki.
  Ax popędził w stronę oddalonej klatki i wylądował obok niej. Trochę zdziwiłam się, że zainteresował się pustą klatką, ale w pewnym momencie w środku nagle dostrzegłam złotawe oczy... Czyżby jakiś smok? Zmiennoskrzydły? Ale... One nie mają takiego koloru oczu...
  Nocna furia powoli podeszła do klatki i obwąchała ją. Ze środka doszedł nas gardłowy syk, można było usłyszeć uderzenie czegoś o kraty... Ogona? Tak, chyba ogona...
  W pewnym momencie aż odskoczyłam od krat. W środku... Pojawił się smok! Biały, ze złotowo-srebrnymi zdobieniami na ciele. Wygladał jak nocna furia, ale był drobniejszej budowy, jego lotki były zupełnie inne, a zamiast wyrostków, na jego grzbiecie można było dostrzec jakby... Płat? Chyba tak można to nazwać...
  Złotawo oki smok obserwował nas i powarkiwał wrogo wciskając się w kąt klatki. Był przerażony...
-Ax... Osłaniaj mnie mordko - poprosiłam czarnego gada, na co ten mruknął i zaczął nasłuchiwać.
  Zaczęłam powolutku zbliżać się do klatki dzikiego gada. Położyłam dłoń na jej otwarciu i zaczęłam uspokająco szeptać do smoka. Tego nauczyła mnie Valka, sama też zauważyłam, że dzięki temu agresywne i przestraszone gady w większości przypadków uspokają się. Miałam nadzieje, że i tak będzie w tym przypadku.
  Smok warknął głośniej niż wcześniej, ale chyba wyczuł, że we mnie nie musi widzieć zagrożenia, ponieważ uspokoił się w pewnym stopniu.
-Tak, właśnie tak - lekko się uśmiechnęłam - Teraz to otworze i wypuszczę cię, dobrze? - starałam się nie patrzeć w oczy dzikiego gada.
  Powoli zaczęłam otwierać drzwi klatki, a kiedy otworzyłam je już na odpowiednią szerokość, białe stworzenie wyskoczyło na zewnątrz i przycisnęło mnie do ziemi. Z zaskoczenia i gwałtowneho uderzenie w ziemię, przez chwile zabrakło mi tchu. Gdyby Ax nie zrzucił ze mnie drugiego smoka, ten mógłby mnie zabić. Czarny smok stanął nademną i zaczął ostrzegawczo, a zarazem i smutno, warczeć na drugiego, białego gada. Chwilę przyglądałam się białemu, trochę mniejszemu od Axa smokowi i dopiero teraz to dostrzegłam... Na Thora... To była samica... Smoczyca...
  W tym momencie miałam chwilę, żeby przyjrzeć się jej dokładniej. Już kiedyś widziałam osobnika tego gatunku... Skądś znałam tą rasę... Wiedziałam jak się nazywa... Myśl Arnora, myśl...
  W pewnym momencie mnie oświeciło. Biała furia! Parę razy udało mi się doatrzec kilka osobników tego gatunku. Była chyba spokrewniona z nocną furią...
  Nagle smoczyca rozprostowała skrzydła i wzbiła się w górę strzelając plazmą, a kiedy przez nią przyleciała, zniknęła... Ech... Spojrzałam na Axa który smutno patrzył za smoczycą. Pobiegł w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stała dzika smoczyca. Pierwszy raz spotkał smoka podobnego do siebie... Nie dziwie się, że tak na to reaguje...
-Oh mordko... - podeszłam do niego i pogłaskałam go po pyszczku - Chodźmy stąd... Tu nie jest bezpiecznie... - powiedziałam wysiadając na niego - Lećmy do Valki... - zmieniłam ustawienie lotki, a mój smoczy przyjaciel wzbił się w górę. Mruknął jeszcze w kierunku, w którym odleciała biała furia, po czym skierował się w stronę znajomego burzochlasta.
  Po kilkudziesięciu minutach w końcu wszystkie uwięzione smoki były wolne. Mogliśmy zabrać te bardziej ranne do Smozego Sanktuarium, tak samo z gadami, które zdecydowały się, aby lecieć za nami. Zaczęłam szukać wzrokiem Maverna wraz z Vivernem, ale nigdzie ich nie dostrzegłam... Oby nic im się nie stało...
  W pewnym momencie, przed nami wyleciał czerwony koszmar ponocnik trzymający w łapach... Rannego Maverna! Szatyn był nieprzytomny. Zbliżyłam się do smoka i kazałam mu aby położył chłopaka przedmną na siodle, po czym skierowałam Axa w stronę Valki. Poprosiłam ją, żeby pozwoliła mi zabrać do Sanktuarium także i rannego, na co oczywiście przystała. Po kilku godzinach udało nam się dolecieć bez żadnych przeszkód do Sanktuarium. Ja odrazu wylądowałam z Axem na półce skalnej i zaczęłam szybko zajmować się raną chłopaka. Nocna furia za każdym razem odganiała młode smoki, które próbowały się do nas dostać i przeszkadzać mi. Po jakichś piętnastu minutach, skończyłam zajmować się raną chłopaka. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na ziemi.
-Uf... Vivern, twój jeździec za jakiś czas będzie zdrów jak ryba... Jak on oberwał? - pomyślałam na głos.
  Później go spytam... Ważne, że teraz byliśmy bezpieczni, cali i zdrowi. I że uratowaliśmy kolejne smoki z łapsk Drago. Może początek tego dnia nie był za dobry... Ale skończył się w miarę okej. Z uśmiechem, położyłam się opierając o Axa. Zamknęłam oczy nawet nie zauważając kiedy zasnęłam.

____________________________________
Witam wszystkich, nie, to ff JESZCZE nie umarło xD
Nie musicie się o to martwić :³
Dzisiaj przez tak dłuuuuuugi brak nowych rozdziałów trzymajcie taki dłuższy, mający ponad 2100 słów rozdzialik :³

Nieznane - JWSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz