Rozdział VIII

150 7 0
                                    

  Kiedy stanęłam na zewnątrz, otworzyłam szerzej oczy. Statki... Statki Krwawdonia! Skoro przypuścił atak na nasz dom... 
-Cholera! Tylko nie to! - moje ręce zaczęły drżeć intensywnie.
  Usłyszałam jak za mną stają pozostali. Ax, który stał obok mnie, zawarczał ostro i machnął ogonem. Cofnął się o krok lekko się kuląc. Wiedziałam czym się to wszystko skończy... I to moja wina, że nie ostrzegłam Valki... To MOJA wina, że nie mieliśmy szans się przygotować...
  Widząc Valkę, której twarz doskonale pokazywała, że jest przerażona, zacisnęłam pięści. Skoczyłam z lodowego kolca i gwizdnęłam do Axa. Zanim znalazłam się w siodle swojego smoka, usłyszałam jeszcze krzyki Valki, abym wróciła. Jednak zignorowałam je.
  Skierowałam nocną furię w kierunku pierwszych statków. Ax ryknął wściekle i wystrzelił ładunek plazmy. Musieliśmy je oszczędzać... Mój smok miał ich jedynie pięć.
  Kiedy o mało co nie zostaliśmy trafieni jedną z sieci, nad nami przeleciał niebieski śmiertnik zębacz, którego zignorowałam. Ax za to podniósł lekko łeb i obejrzał się za nim. Szybko pociągnęłam go do góry, kiedy kolejna sieć poleciała w naszą stronę. Ax głośno ryknął i wystrzelił w górę.
  Smok zaczął lecieć dalej rozglądając się czujnie z wysoko postawionymi uszami. Chciałam rozwalić jedną z pułapek i uwolnić smoka, który w niej był zamknięty. Wybrałam za cel jedną z bliższych mnie, kazałam Axowi strzelić w nią plazmą, co ten też uczynił niszcząc urządzenie.
  Po kilku minutach zostało nam ostatnie splunięcie... Postanowiłam nie używać go teraz, jedynie w razie zagrożenia.
  Latałam tak łapiąc łowców i wyrzucając ich gdzieś, kiedy z przerażeniem spostrzegłam, że z wody wychodzi ciemny oszołomostrach... A z naszego domu wychodzi nasza alfa. O nie! Tylko nie to!
-Ax! Pospieszmy się! - krzyknęłam kiedy dwa olbrzymie smoki zaczęły ze sobą walczyć. Nim zdążyliśmy podlecieć... Alfa... On... On został przebity kłami drugiego oszołomostracha! Moje oczy momentalnie się zeszkliły. To nie mogła być prawda... On nie mógł...
  Pokręciłam głową. Musiałam myśleć szybko co teraz zrobić... Ten smok pokonał alfę... Czyli stał się teraz alfą... Na Thora! To nie dobrze... Przecież to smok Drago...
  W tedy też zobaczyłam, że smok ten, schylił łeb skupiając się na czymś intensywnie. Ax syknął kładąc uszy i machnął lekko łbem. Rozejrzałam się szybko za tym, na czym skupiał się szary gad. W tedy też ich zauważyłam... Czkawka i Szczerbatek...
  Zamarłam widząc to, nie mogłam się ruszyć. To co smok Drago robił... On rozkazał Szczerbatkowi strzelić w Czkawkę... Kiedy już prawie tak się stało... Przed Czkawkę wyskoczył Stoik... Osłonił go, a sam został trafiony przez nocną furię... Pokręciłam głową i zaczęłam szybko lecieć w ich stronę, jednak po kilku metrach, Ax gwałtownie się zatrzymał. Zaryczał przerażony. Postanowiłam zawrócić go i wylądować gdzieś. Kiedy z niego Zsiadłam, smok pobiegł gdzieś się ukryć, był naprawdę przerażony... Szybko poszłam za nim. Musiałam zakryć uszy, bo usłyszałam naprawdę głośny ryk. Ax zamarł w miejscu i obrócił łeb w stronę wyjścia. Jego źrenice były nienaturalnie wąskie, a postawa strasznie sztywna.
-Hej... Mordko, co jest? - chciałam podejść do niego podejść, ale ten warknął cicho i ruszył do wyjścia. Usłyszałam jak smoki wzbijają się i lecą gdzieś. Szybko wybiegłam, zanim Ax zdążył wyjść i zamarłam. Smoki krążyły wokół smoka Drago...
-O nie... - szybko rzuciłam się biegiem do Axa, ale ten już pędził po ziemi w stronę swojej nowej alfy próbując wzbić się w górę.
  Kilku łowców zwróciło na niego uwagę, ale po chwili go zignorowali. Wrócili na statki. Z pewnością pomyśleli, że smok, który nie może latać nie przyda im się... Lekko odetchnęłam z ulgą przez to.
  Po chwili alfa wróciła do wody i zaczęła gdzieś płynąć. Drago na Szczerbatku leciał przy nim. Musiałam rzucić się do Axa i powalić go na ziemię drapiąc pod szyją, aby nie ruszył za nimi wodą... Z pewnością musieli mieć długą trasę... A on nie dałby rady... Położyłam dłoń na wewnętrznej części szyi smoka cicho wzdychając. Gdybym powiedziała Valce... Nic takiego by się nie wydarzyło... Alfa by żył... Zacisnęłam oczy spuszczając głowę.
  Usłyszałam szybkie kroki. Kiedy Otworzyłam oczy i podniosłam wzrok, zobaczyłam ostatnią osobę, której bym się spodziewała... Eret... Odwróciłam wzrok.
-Hej... Nic ci nie jest? Co z nim? - spytał niepewnie mężczyzna.
-A co cię to? Jesteś z Drago - syknęłam jedynie.
-Byłem... Byłem z Drago... Teraz już nie jestem... - westchnął i podał mi dłoń - Myliłem się co do smoków... Źle je traktowałem i mam zamiar to zmienić - powiedział pewny.
  Spojrzałam na niego niepewna. Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy. Złapałam jego dłoń wstając. Teraz nie pora na oskarżanie go. Wszystkie smoki i ludzie, którzy nie przyłączą się do Drago są w wielkim niebezpieczeństwie. Spojrzałam na Axa, który zaczął już normalniej oddychać.
-Musiałam podrapać go w czułym miejscu, żeby padł... By nie płynął za nimi... Bo nie dałby rady... - wyjaśniłam przyglądając się swojemu smoczemu przyjaciolowi.
  Eret skinął jedynie głową, że rozumie i poklepał mnie po ramieniu pocieszająco.
-Musimy coś zrobić aby uwolnić te smoki... - mruknął patrząc w kierunku w którym zniknął Krwawdoń. Skinęłam lekko głową, zgadzając się z jego słowami.
  Po chwili Ax głośno mruknął i przeciągnął się lekko. Rozejrzał się i zawarczał rozkojarzony. Kiedy zauważył obok mnie Ereta, szybko podniósł się i zawarczał odsłaniając zęby. Mężczyzna cofnął się o krok.
-H-hej kolego... Spokojnie... - mruknął widocznie spięty Eret.
  Kiedy Ax chciał zrobić krok w stronę mężczyzny, zatrzymałam go.
-Spokojnie... Zobaczymy czy serio jesteś z nami... - spojrzałam na ciemnowłosego. W moich oczach z pewnością była widoczna nieufność. Domyśliłam się po reakcji Ereta, który westchnął spuszczając lekko wzrok.
  Ruszyłam powoli za nim do, jak mi po krótce wyjaśnił, kilku innych jeźdźców, Valki i Czkawki. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, każdy był przygnębiony. Od razu dostrzegłam, że nie ma nigdzie ojca Czkawki, a w oddali płynie płonąca, mała łódka. Spuściłam wzrok. Gdybym powiadomiła Valke... Czkawka znów miałby całą rodzinę... A teraz znów stracił jednego z członków swojej rodziny.
-Jak... Jak udało Ci się go zatrzymać...? - usłyszałam pytanie Valki. Kobieta miała na myśli mojego smoka.
-Ludzie Drago zignorowali go... Przez to, że nie mógł wzlecieć. Musiałam powalić go drapiąc go w czułym punkcie, bo zacząłby płynąć za nimi - mruknęłam cicho nie podnosząc wzroku. Postanowiłam później powiedzieć jej o tym, że była to moja wina... Cholera... Gdybym tylko jej o tym powiedziała...

______________________________________________
Kolejny rozdział. Wybaczcie, że znów tak długo ich nie było, ale cóż... Mam także życie poza wattpadem - praktyki, inne hobby. A do tego częsty brak weny... Ale cóż, rozdział już się pojawił
Nasza główna bohaterka obwinia się za to, co się wydarzyło, ale czy napewno gdyby powiedziała Valce o tym, co widziała udało by się temu zapowiedź? Cóż... To już daje wam do obmyślenia :3

Nieznane - JWSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz