Epilog

170 7 7
                                    

  Gdy dziewczyna straciła przytomność, jej smok wrócił z jeźdźcami. Ci szybko zabrali zielonooką i zanieśli ją do Gothi. Starsza kobieta od razu zajęła się jej ranami. Eret próbował uspokoić Axa, ponieważ ten był niezwykle niespokojny. Chciał także spróbować zająć się jego niezbyt poważną raną na prawej, przedniej łapie. Gad kręcił się wokół jednej z nielicznych, bardziej całych chat, w której znajdowała się Arnora nie zważając przy tym uwagi na ból łapy, który nie był zbyt duży. Parę razy próbował dostać się do Arnory. Raz prawie nawet zirytowany tym, że były łowca zbliżył się do niego, rzucił się w jego stronę. Na szczęście w ostatniej chwili pojawił się Szczerbatek i warknął na niego ostro, a następnie podszedł i dotknął jego pysk swoim, uspakajając go trochę. Mniejszy gad przez obecność swojej nowej alfy, co wyczuł od razu, złagodniał i zaczął żałośnie skomleć. Martwił się o swoją ludzką przyjaciółkę. I to bardzo.
  Gdy Gothi skończyła zajmować się Arnorą, przekazała, że stan dziewczyny był już stabilny i dzięki temu, że Ax pobiegł po pomoc, ta zdążyła zjawić się na czas. Przekazała także, że nie wiadomo jednak jak długo młoda jeźdźczyni może być nieprzytomna. Widząc jak smok dziewczyny niecierpliwił się na nowo, pozwoliła, aby ten był przy jej boku.
  Mijały godziny, które z czasem zmieniały się w dni. Ax nie odstępował łóżka swojej jeźdźczyni nawet na krok. Siedział tam dniami i nocami. Nie spał, nie jadł. Czekał, aż ta otworzy oczy.
  Jeźdźców martwiło już nie tylko to, że dziewczyna wciąż się nie budziła, chociaż minął już tydzień, ale także i to, że jej smok powoli zaczął marnieć. 

  Powoli zaczęłam otwierać oczy. Szybko jednak znowu je zamknęłam, gdy jasne światło do nich dotarło. Cicho jęknęłam zaciskając je lekko. Nagle usłyszałam głośny, długi oraz radosny pomruk. Chwilkę zajęło mi skojarzenie faktów i tego, co się wydarzyło. Otworzyłam szeroko swoje zielone oczy i usiadłam gwałtownie, ale jednak naprawdę szybko tego pożałowałam, bo z moich ust wyrwał się cichy krzyk bólu. Ax spojrzał na mnie lekko kładąc wyrostki na łbie. Delikatnie szturchnął pyskiem górę mojej dłoni.
-T-to nic maleńki - wychrypiałam i pogładziłam go delikatnie. Smok przymknął swoje fioletowe ślepia zadowolony. 
  Nie miałam zielonego pojęcia ile byłam nieprzytomna, ale od razu zauważyłam, że Ax był troszkę chudszy niż powinien. Najpewniej nie jadł nic, ponieważ martwił się o mnie.
  Nagle usłyszałam dość głośne kroki, a chwilę później w otwartych drzwiach stanął dobrze znany mi brunet piwnych oczach. Spojrzałam na niego, a widząc jego zaskoczenie, które powoli zmieniało się w ulgę i radość, lekko zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam czemu tu był... Niby zostawił łowców i przeszedł do jeźdźców, jednak ja... Nie byłabym w stanie pozwolić dołączyć do siebie byłemu łowcy smoków. 
-Ocknęłaś się... Co za ulga - powiedział łagodnie - Pójdę powiadomić resztę - mówiąc to opuścił pomieszczenie. Spojrzałam na Axa. Nie zachował się wobec Ereta wrogo. Czy brunet naprawdę zmienił zdanie o smokach? Ciekawił mnie powód tej jego nagłej zmiany.
  Po kilku minutach do pomieszczenia weszła Valka. Podeszła do mnie i delikatnie objęła mnie wtulając w siebie.
-Oh... Arnora, tak bardzo martwiłam się o ciebie - głos kobiety lekko drżał. 
-Ale już nie musisz... Teraz już wszystko jest dobrze... Naprawdę - mruknęłam i sama także wtuliłam się lekko w starszą kobietę. Przymknęłam lekko oczy.
-Ale i tak... Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, a w szczególności Ax - mówiąc to, spojrzała na mojego smoczego towarzysza - Nie opuszczał twojego łóżka nawet na chwile. Nie chciał też jeść, jedynie siedział i obserwował cię. Naprawdę stworzyłaś z nim niezwykle silną więź - mówiąc to, kobieta odsunęła się ode mnie i pogładziła pysk Axa, który ten podsunął.
-Racja - zgodziłam się z nią lekko kiwając głową - Nasza więź jest wyjątkowa - gdy to powiedziałam, na moich ustach pojawił się lekki, ale szczery uśmiech, który po chwili zniknął - Valka... Powiedź mi proszę, co się stało? - spojrzałam na ciemnowłosą. 
  Ta, nim mi odpowiedziała, lekko się uśmiechnęła.
-Udało nam się pokonać Krwawdonia... A raczej tobie i Axowi. Jego oszołomostrach uciekł, kiedy tylko Szczerbatek z nim wygrał sam stając się alfą. Gdy myśleliśmy, że wszystko poszło dobrze, przybiegł do nas Ax. Był zdenerwowany... Nie, on nie był zdenerwowany. Był przerażony. Wiedzieliśmy, że coś musiało się stać. Pierwszy ruszył za twoim smokiem Eret. On także zabrał cię od razu do Gothi, aby ta mogła jak najszybciej się tobą zająć - wyjaśniła - Chociaż rana była dość głęboka, to na całe szczęście Gothi szybko udało się z nią uporać. Jednak przez dłuższy czas powinnaś leżeć, aby ta się nie otworzyła - wytłumaczyła mi spokojnie. W odpowiedzi jedynie lekko kiwnęłam głową, że rozumiem.

  Od pokonania Krwawdonia minął miesiąc. Moja rana praktycznie zdążyła się już zagoić, jednak niekiedy przy bardziej gwałtownym ruchu dość mocno bolały mnie okolice miejsca, gdzie ta się znajdowała. Jednak nie przejmowałam się tym za specjalnie. 
  Akurat szybowałam po niebie na grzbiecie Axa pierwszy raz od kiedy się ocknęłam. Wcześniej byłam aż nadto pilnowana przez Ereta, abym nie przemęczała się. Trochę wkurzało mnie to, ale zauważyłam dzięki temu, że ten naprawdę się zmienił. Było to dla mnie niezłym zaskoczeniem. 
  Z moich rozmyślań wyrwał mnie pomruk Axa i dźwięk pary skrzydeł. Po chwili obok mnie znalazł się gruchotnik, którego imieniem było Czaszkochrup, jak zdążyłam się dowiedzieć. W siodle, które znajdowało się na smoku, siedział pan nadopiekuńczy. Westchnęłam wiedząc od razu, że ten zacznie marudzić, że nie powinnam jeszcze latać.
-Te, zanim zaczniesz gadać. Ax potrzebuje lotu, aby utrzymać kondycje - skłamałam. Ax mógł poczekać jeszcze kilka dni, nim wzbił się w niebo. Tak naprawdę to mi brakowało tego uczucia. Lot na smoku był niesamowity, a już w szczególności na moim Axie. 
-Nie miałem zamiaru tego komentować - westchnął przewracając swoimi piwnymi oczami - Chciałem powiedzieć, że dość długo wytrzymałaś... Wiem, że to było dla ciebie trudne - mruknął równając się z Axem. Spojrzałam na niego zmieniając lekko ustawienie sztucznej lotki. Nocna furia mruknęła do gruchotnika, na co ten odmruknął mu gardłowo i głośno. 
-Taaa... Parę razy ledwo powstrzymałam się, aby nie wsiąść na Axa - przyznałam wzdychając. Przymknęłam delikatnie moje zielone oczy. Wpadłam na dość głupi pomysł patrząc na to, że moja rana jeszcze w całości się nie zagoiła. Schyliłam się lekko do Axa i szepnęłam do niego. Smok był widocznie zadowolony moim pomysłem. Mruknął głośno do Czaszkochrupa. Ten w odpowiedzi cicho ryknął i lekko się otrzepał. 
-Ja wiem, że ty coś knujesz - mruknął marszcząc lekko nos. Widząc jak zmieniam ustawienie lotki westchnął - Arnora... To nie jest dobry pomysł. Ani troszkę... - nie skończył mówić, a oba smoki stanęły w powietrzu i obróciły się w stronę Berk, od którego byliśmy oddaleni około kilometr, może dwa. Nie byłam tego do końca pewna, jednak wiedziałam, że jesteśmy dość daleko - Czaszkochrup, nie zrobisz mi tego - powiedział, chociaż wiedział, że jego smok teraz go nie posłucha.
-Kto pierwszy na środku wioski ten wygrywa! - krzyknęłam uśmiechając się. Ax ruszył w stronę wioski, a ja przyległam do jego grzbietu. 
  Postanowiłam dać szansę Eretowi... Wydawało się, że naprawdę się zmienił, a do tego... Latał na smoku, który mu ufał, więc może i ja powinnam spróbować mu zaufać? Tak... To był dobry pomysł.
  Postanowiłam także zamieszkać na Berk, a przynajmniej zostać tu przez dłuższy czas. Nie wiadomo, czy czegoś z czasem nie odkryję. Ten, na kim pragnęłam się zemścić zginął. Nie ma sensu wracać do Smoczego Sanktuarium, kiedy nikt już tam nie mieszka. A po za tym... Berk jest domem wielu smoków. Ax jest tu szczęśliwy, więc jak na razie, będę uważać to miejsce także i za nasz dom. 

______________________________________________

Tak więc jest to epilog tego opowiadania
Dziękuję wszystkim, którzy je przeczytali, zostawili gwiazdkę i komentarz
Jak widzicie, zakończenie pozostawia otwartą furtkę, abym mogła stworzyć drugą część. Tutaj mam pytanie do was - chcielibyście, aby kiedyś ona się pojawiła?

W planach także mam stworzenie one shotów z tą dwójką, nie były by one kanoniczne z całą ich historią. Były by po prostu pojedynczymi strzałami z ich życia

Opowiadanie także może przejść kiedyś korektę pierwszych rozdziałów, aby były one jakościowo na takim samym poziomie jak te obecne

Nieznane - JWSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz