Rozdział trzeci

442 48 16
                                    


~*~

Ułożyłem się wygodniej na boku. Miałem wspaniały widok, na zasypiającego Nikodema. Jego twarz przepełniał spokój, cisza i swojego rodzaju ulga. Ostatnie dni były dla nas naprawdę ciężkie. Śmierć naszego pieska, wypadek siostry Nikodema i niemiły incydent z włamywaczem, który zabrał nasze wszystkie oszczędności. Suma tego źle odbijała się na naszym związku. Ciągłe kłótnie, brak porozumienia i rozmowy. Oboje nie byliśmy przygotowani na szarą stronę życia pełną cierpienia i wyrzeczeń. Mieliśmy plany, wynająć nowe mieszkanie, większe, bliżej centrum, ciężej pracować, by chłopak wreszcie mógł otworzyć swoją wymarzoną małą firmę, ale życie nie jest takie kolorowe. 

Wysunąłem swoją dłoń spod ciepłej kołdry i poprawiłem kilka niesfornych blond kosmyków Nikodema, które wchodziły na jego zamknięte oczy. Uradował mnie widok drobnego uśmieszku na ustach chłopaka. Może będzie on zwiastunem dobrych dni? Podniosłem się do góry tylko po to, by ucałować go delikatnie w czoło. Długo nie musiałem czekać, by chłopak otworzył swoje oczy, rezygnując tym samym ze snu.

-Dlaczego nie śpisz?-spytał, przysuwając się bliżej do mnie i wtulając się w mój tors. Nie potrzebowałem nawet się zastanawiać. Delikatnie otuliłem jego ciało, głaszcząc jego plecy. Wsłuchiwałem się przez chwilę w spokojny i miarowy oddech chłopaka. 

-Chyba za dużo myślę-westchnąłem, całując czubek jego głowy. Przez chwilę zapanował cisza, po której usłyszałem ciche prychnięcie chłopaka. Uniósł on głowę, by spojrzeć w moje oczy.

-Aureliuszu, kochanie ty myślisz?-zaśmiał się, a po chwile, by mnie udobruchać pocałował mnie w usta. Westchnąłem z dezaprobatą na poczynania chłopaka, a może raczej na swoją uległość, która nie pozwalała mi gniewać się na niego za takie niewinne prowokacje. 

-Nawet czasami za bardzo...Wiesz czasami mam wrażenie, że to wszytko jest jednym wielkim snem. Boję się, że kiedyś obudzę się, a przy mnie nie będzie ciebie. Obudzę się, a przywita mnie przykra samotność, która nie pozwoli przejrzeć mi na oczy. Nie wiem, czy poradzę sobie z tym wszystkim. Stałeś się zbyt wielką częścią mnie, bym tak po prostu mógł zostawić cię gdzieś na pastwę losu. To wszystko stawia mnie przed jednym wnioskiem. Chcę spędzić z tobą całe życie, chcę być przy tobie w każdym ważnym momencie, chce widzieć twoje szczęście, dzielić się smutkiem, być i żyć przy tobie.-Wyrzuciłem wszystko co leżało mi na sercu, nie bacząc na to jak zareaguje na to chłopak. Skoro jest częścią mojego życia musi w jakimś stopniu akceptować to co mówię. Poczułem jak dłoń Nikodema delikatnie wplata się w moją ściskając ją w dość charakterystyczny dla niego sposób - delikatnie, głaskając kciukiem moją rękę. Uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na chłopaka.

-Kocham cię wiesz? Kocham to, że czasami trudno zrozumieć twój tok myślenia, to w jak piękny sposób uśmiechasz się do mnie, jest tak wiele rzeczy, które w tobie kocham, ale... Czasami też mam różne obawy. Wiem, że mnie kochasz, że dużo dla ciebie znaczę, ale boję się.. Boję się, że kiedyś coś się zmieni i odejdziesz ode mnie. Nic na to nie poradzę. Chyba każdy spekuluje "co będzie, gdy", ale wiesz co ja wtedy robię? Wtedy przypominam sobie nasze najwspanialsze chwile. Nie chcę rozstawać się z tobą, ale jeżeli to kiedyś się stanie musisz wiedzieć, że każdy pierwszy razu u twojego boku był tym najlepszym. Nie żałuje naszej relacji, nie żałuje naszych wspomnień i nie żałuje żadnej chwili, bo każdą staraliśmy się wykorzystać w stu procentach. Każda sprawiała mi radość. Mimo, że często zdarzają nam się kłótnię,  często nie zgadzamy się ze zdaniem drugiego. Kocham to co zbudowaliśmy i nigdy tego nie będę żałował.-Pocałował mnie z początku delikatnie, by po chwili coraz bardziej pogłębiać pieszczotę. 

Nic więcej nie mówiliśmy. Leżeliśmy wtuleni w siebie ciesząc się obecnością drugiego. Do szczęścia nie potrzeba wiele. Szczęście nie jest też wielką sumą pieniędzy. Szczęście to proste gesty i czyny, to ja i moja ukochana osoba. Czy może być coś wspanialszego od leżenia ze swoim chłopakiem i patrzenie jak usypia w twoich ramionach? Jeżeli ktoś kiedyś znajdzie coś wspanialszego, to ja i tak nie będę chciał zamiany. 

~*~

-Aureliusz.. Po tym co mi powiedziałeś... Nie mogę uwierzyć, że spotykamy się w takich okolicznościach, a nie przy chrzcie jakiegoś berbecia z adopcji przy ciastku i kawie w gronie rodziny... -Jej słowa bolały. Przyszłość, której nigdy się nie doczekam, przyszłość tak odległa i rozmazana.

-To było niedługo po tym jak wróciłem zza granicy. Łaknęliśmy swojej bliskości, poczucia, że już nic nie może nas rozdzielić. Nie zawsze było tak kolorowo. Czasem zachowywałem się jak ostatni cham, który nie przyswajał do siebie, że ktoś nie lubi spędzać czasu tak samo jak ja. Czasem też to Nikodem zapominał, że jestem osobą, która potrzebuje okazywania uczuć, mówienia o prostych codziennych uczuciach. Czasem też oboje zawodziliśmy na prostych czynnościach.- Nawet nie uniosłem na dziewczynę wzroku. Czułem ulgę, mogąc upuścić z siebie trochę boleści łączonej ze szczęściem i tęsknotą. 

Dziewczyna delikatnie pogładziła moje ramię mając na celu dodanie mi otuchy. Przymknąłem swoje oczy, biorąc łyka ciepłego napoju. Zimno, które odczuwałem po przyjściu z tej nawałnicy za oknem nadal dotkliwie odczuwałem. Ucieszył mnie fakt, że moja towarzyszka podała mi ciepły puchowy koc, którym okryłem się po samą szyję.

-Skoro na początku tak dobrze wam się układało to co zawiodło?

-Chyba.. Po prostu my zawiedliśmy na równej mierze, ale przeze mnie to wszystko się skończyło.

~~~~

Miesiąc. 

Wydawało mi się, że przedstawienie historii chłopców będzie czymś prostym, ale okazało się, że wcale tak nie jest. Powstało co najmniej trzy wersje tego rozdziału, ale ta przemawia do mnie najbardziej. 

Jak odczucia po pierwszym wspomnieniu chłopców?

No to do zobaczenia za (być może) miesiąc.

Halo? Aurel?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz