W pokoju zapanowała cisza, która nie należała do tych najprzyjemniejszych. Przynajmniej ja odczuwałem, jakby powietrze wokół naszej dwójki nagle zgęstniało, utrudniając swobodne oddychanie. Przez moje myśli przebiegało tysiące scenariuszy jak ta sytuacja może się skończyć i dlaczego tak potoczyła się cała akcja. Moim zamiarem nie był atak.. No może troszkę, ale chciałem złośliwej odpowiedzi. Milczenie było czymś czego najmniej się spodziewałem.
-Doskonale wiesz, że to wszystko miało wyjść inaczej. Nikodem był moim najlepszym przyjacielem, chociaż on nigdy mnie za przyjaciółki nie miał. Wysyłał mi urywki waszych rozmów, patrzyłam na to jak cieszy się błahymi rozmowami, które mógł prowadzić z tobą co dzień, chociaż nigdy, by tego nie przyznał... Pomagałam mu w momentach, gdy brakowało mu sił, gdy nie wiedział co dalej zrobić. Byliśmy dla siebie ogromnym wsparciem. Ufał mi. -Złączyła swoje ręce, przebierając palcami. Widziałem jak jej wzrok z każdą chwilą staje się coraz bardziej rozbiegany.
-Ale w końcu coś się zmieniło. Dobrze wiem, że pokłóciliście się przez co z czasem wasz kontakt zaczął zanikać. Nikodem nigdy nie chciał o tobie wspominać. Nigdy nie czuł potrzeby, by mówić o tym, że jest ktoś, kto cały czas obserwuje nasz związek, zna jego historię i opowieści z naszych pierwszych spotkań. W momencie kiedy to wyszło na jaw nasze zaufanie zostało nadszarpnięte. Nigdy nie byłem już pewny, czy nie ukrywa kolejnych osób, chociaż rozsądek podpowiadał, że nie ma innych-powiedziałem gorzko, przypominając sobie każdą kłótnie o osoby, które tak naprawdę nigdy nie istniały. Miałem problem z zaufaniem Niko. Ciągle miałem wrażenie, że każda obca osoba albo zna nasze życie, albo jest chorobliwie zakochana w chłopaka co mogło być dla mnie zagrożeniem.
-Wiem.. Z Nikodemem piszemy od niedawna. On.. Naprawdę przeżył wasze rozstanie. Ja chciałam tym razem wam pomóc. Przyjechałam z nim porozmawiać, wspomóc go, ale on nie chciał rozmowy. Nie chciał niczego. Spędziliśmy razem trzy godziny praktycznie w milczeniu, a potem nagle zadzwonił telefon i wyszedł. Chciałam poczekać aż wróci i iść do ciebie, ale... Cóż on nie wraca, a ty sam przyszedłeś, a ja.. Sama nie wiedziałam już co powinnam zrobić.-westchnęła, poprawiając kosmyki swoich włosów. Dostrzegłem jak ukradkiem stara się, odgonić od siebie zbierające się w jej oczach łzy, które jedynie pogłębiły uczucie bezradności u mnie.
W mieszkaniu zapanowała cisza, którą przerywał delikatny stukot kropel deszczu o szklane tafle. Pogoda na zewnątrz uległa poprawie, a przynajmniej takie miałem wrażenie. Szaleńczy wiatr ucichł tak samo jak grzmoty i błyskawice przecinające niebo. Nieboskłon zaczął delikatnie jaśnieć pod wpływem pierwszych promieni słońca, wychodzących znad horyzontu. Wszystko to dawało złudne uczucie spokoju, który tylko krył szaleńczą burzę serc. Chciałbym osiągnąć stan, gdy moje życie pozostałoby bez zmartwień, problemów, uciążliwości, kłamstwa, nienawiści i tego wszystkiego, co w mniemaniu ogółu podpięte jest pod etykietę "złego". Ale, czy pozbywając się tego wszystkie miałbym prawo powiedzieć, że wciąż żyję?
Dziewczyna podniosła się z kanapy i podeszła do okna po czym otworzyła je. Poczułem jak moją twarz otula rześki podmuch wiatru, przyjemnie ją chłodząc oraz budząc zastałe części mojej świadomości. Przymknąłem oczy, biorąc głęboki oddech. Mokre, burzowe powietrze przyjemnie rozeszło się po moim ciele, dodając mi sił.
-Hej... Aureliuszu.. Chyba będziesz miał szansę porozmawiać z Nikodemem. Właśnie wraca do domu.-Słowa dziewczyny jeszcze przez chwile brzmiały w mojej głowie zanim mózg nadał im sens. Momentalnie moje ciało przeszedł dreszcz przerażenia. Cała wcześniejsza pewność siebie nagle ze mnie uszła i znów czułem się jak mały Aurel, który boi się powiedzieć cioci, że właśnie wypuścił jej pieska na ulicę.
Po kilku minutach usłyszałem szczęk drzwi, a po chwili w wejściu do salonu pojawił się Nikodem. Przemoknięty, wychudzony, zaniedbany, zapłakany Nikodem, którego postura wręcz prosiła o przytulenie i wyszeptanie "Będzie dobrze, damy radę". Jego pusty wzrok spoczął na mojej sylwetce, nie wykazując żadnych emocji. [Twoje imię] zaczęła tłumaczyć całą sytuację, ale nawet nie wiem, czy ktoś ją słuchał. Oboje patrzyliśmy na siebie, tracąc kontakt z otaczającym nas światem. W tym momencie liczyły się tylko nasze spojrzenia, które pod warstwą bólu chciały przekazać, coś czego ludzki głos bał się wypowiedzieć.
-Witaj Aureliuszu.-odezwał się w końcu chłopak pustym i odrobinę zdartym głosem.
-Witaj Nikodemie-odpowiedziałem cicho.-Czy możemy porozmawiać? Tak jak nigdy dotąd.-spytałem z nadzieją. Odpowiedziała mi cisza, podczas której Niko musiał analizować, czy dopuszczenie mnie w ogóle do głosu ma jakiś sens. W końcu chłopak skinął potwierdzająco głową co dało mi nadzieję. Nie jakąś wielką, ale delikatny promyczek. Zwiastun nowego dnia, nowej przyszłości, nowego życia. Może nie będzie u boku Nikodema, ale w zgodzie z nim i samym sobą.
~~~~
Dzień dobry/dobry wieczór~
Czy ktoś się w ogóle spodziewał?
Troszeczkę mnie tu nie było, ale już jestem.
Zbliżają się wakacje, mam nadzieję, że spędzicie je dobrze.
Chciałabym powiedzieć, że zbliżamy się do końca.
Chciałbym też zaprosić na nową książkę "Bardzo, bardzo zły wilk |Taeten". Ta opowieść jest pod wieloma względami powiem świeżości w mojej twórczości dlatego zapraszam. Nawet z czystej ciekawości.
CZYTASZ
Halo? Aurel?
Short StoryZawiodłem. Jak każdy człowiek... Lecz, czy grzechem jest ciągle, pragnąć jego bliskości? Okładka wykonana przez @_lazysloth_ Zawiera wątki miłości bxb