Rozdział 5

182 14 3
                                    

Perspektywa Netheo:

Od tej pamiętnej kłótni minęły trzy dni. Lufer ostatecznie zgodził się na badania. Nie wykazały one nic oprócz nieco przyśpieszonego rytmu serca. Lekarz powiedział że to nic poważnego. Muszę przyznać że Luferek zachowuje się ostatnio inaczej, dziwnie. Nie podoba mi się to.

Właśnie byłem na zebraniu, na którym mieliśmy ustalić co  teraz robimy z Machem. Siedzieliśmy wokół prostokątnego stołu. Oprócz nas Białych Wilków byli tu jeszcze Postirol, Pixel i Blaszka.Szczerze mówiąc strasznie mi się nudziło. Było około czternastej. Siedzieliśmy tu od dziesiątej. Byłem głodny i oczy same mi się zamykały. Inni też mieli nie zbyt zadowolone miny. Luferek przeglądał coś, przekładając kartki leżące przed nim. Postirol coś do niego mówił. W końcu nie wytrzymałem i zacząłem:

-Em a może byśmy tak zrobili sobie przerwę?

-Po pierwsze nie mamy po co a po drugie nie mamy czasu-odpowiedział chłodno (czyli tak jak zwykle od pewnego czasu) nasz przywódca, który nawet nie oderwał wzroku od papierów.

-No weź wszyscy są głodni i zmęczeni.

-A więc kto jest zmęczony lub głodny?- Lufer omiótł wszystkich zabójczym spojrzeniem.

Nikt się nie odezwał. Ani reszta BW ani reszta Ligi nie chciała wszczynać kolejnych kłótni. Poza tym według niektórych Białych Wilków ich przywódca stał się trochę ,,nieobliczalny" i bali się jego reakcji, więc tylko spuścili głowy.

-Cóż ja widzę że- 

-Naprawdę?! Nie widzisz jacy są wycieńczeni? Jesteśmy tu od jakiś pięciu godzin!

-Jakoś nikt nic nie mówił- i znowu ten chłodny wyraz twarzy. Chyba zaraz mnie coś strzeli!

- Bo się ciebie boją!- krzyknąłem.

- Jak dla mnie możesz sobie pójść! Nie jesteś potrzebny! Ani tu! Ani w Białych Wilkach!

Zatkało mnie. J- jak on mógł coś takiego powiedzieć?!

- WIESZ CO?! JESTEŚ ZIMNYM, NIECZUŁYM DUPKIEM!- wykrzyczałem i wybiegłem z budynku.

Perspektywa Hot Doga:

Patrzyłem na zatrzaśnięte drzwi. Nie wierze że Lufer to powiedział. I to do Nethea. Przeniosłem na niego wzrok. Stał i opierał się o stół bijąc się z myślami. Nagle uderzył pięścią w stół, wstał i szybkim krokiem wyszedł z budynku.


Perspektywa Luferek:

----TimeSkip Kilka Godzin----

Ocknąłem się siedząc oparty o ścianę. Rozejrzałem się. Byłem w swoim domu... który wyglądał jak pobojowisko. Wszystkie meble były poprzewracane i podrapane. Niektóre wręcz roztrzaskane. Pojedyncze drzwiczki szafy były wyrywane. Po podłodze walały się kawałki szkła. Na ścianie naprzeciwko mnie widniał napis ,,Monster" napisany czerwoną farbą.  Nagle zalała mnie fala wspomnień. Tonąłem w nich. Zacząłem łkać. Co ja wyprawiam?! 

Po chwili wstałem założyłem płaszcz i szalik. Wyszedłem z domu i zacząłem iść przed siebie. Łzy nadal błyszczały w moich oczach, płynęły po policzkach i w końcu rozbijały się niczym brylanciki o ziemie. Gwieździste niebo przysłaniały lekkie chmury. Wspiąłem się na wzgórze. Widziałem stąd całe miasto. Rozświetlone, wyglądało pięknie. Odwróciłem się i pochyliłem nad grobem mojej ukochanej-Oli. Położyłem na nim różę którą zebrałem po drodze. Zacząłem śpiewać:


Upadłem na kolana, schowałem w dłoniach twarz i zacząłem płakać. Tak bardzo mi jej brakuje...

Ps. Hejooo! Wróciłam! Oto pierwszy rozdział z muzyką. Przepraszam za to że nie było tyle rozdziału ale no sami wiecie szkoła :c Nie jestem pewna jak wyszedł ten rozdział. Napiszcie co myślicie o kłótni i jak zareagowaliście na to że Ola nie żyje. 


Serum Of HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz