Rozdział 4

171 16 2
                                    

Perspektywa BlackWings:

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Powoli usiadłam na łóżku. Stownheada nie było obok mnie, jak zwykle. Spojrzałam na zegarek-9:39. Pukanie nasiliło się. Jezuuuu...

Eh no dobra już idę! Wsunęłam szare kapcie-króliczki i założyłam szlafrok. Spojrzałam w lustro. Wyglądam okropnie. Westchnęłam. Ponownie usłyszałam pukanie, jeszcze bardziej zniecierpliwione. Poczłapałam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się Smoffek, której oczy lśniły.

-Hej Black!-przywitała się- Słyszałaś nowinę?

Zmrużyłam oczy. Przez pół nocy nie spałam a ona mi jeszcze zadaje pytania z samego rana?

-Nie, a co jesteś w ciąży?- wypaliłam. Dopiero gdy zobaczyłam jej minę, zrozumiałam co powiedziałam. Jej twarz wyrażała ,, Smoffek-Burak.exe. przestał działać"

- PRZEPRASZAM! Ja dopiero wstałam,nie wiedziałam co mowie! Przepraszam!- Wykrzyczałam zdesperowana, potrząsając Smoffek za ramiona. Po chwili system się odwiesił.

-Em może zapomnijmy o tym?

-Taaaak. To o czym chciałaś mi powiedzieć?- oczy dziewczyny znów zabłysnęły.

- Lufer się obudził!- źrenice mi się rozszerzyły.

- Na co czekasz? Chodźmy!- Już wybiegłam na ulice i zaczęłam biec w stronę szpitala.

-Ekhm! Ekhm!- odwróciłam się do dziewczyny, która nadal stała w przejściu.Posłałam jej pytające spojrzenie- UBRANIA- powiedziała i odwróciła wzrok.

Spojrzałam nie siebie. Miałam na sobie tylko bieliznę i bluzkę od piżamy! Pisnęłam i momentalnie wpadłam do domu i zamknęłam z sobą drzwi z hukiem. Usłyszałam głos Smoffek dobiegający zza drzwi:

- To za ile się ogarniesz?

- Daj mi 20 minut!- odkrzyknęłam. Usłyszałam jeszcze westchnięcie i poszłam się ogarnąć.


Ostatecznie wyrobiłam się w niecałe 15. Właśnie szłyśmy do domu Lufra. Właśnie do domu, nie szpitala. Zdziwiło mnie to trochę. Ale wszystko wyjaśniło się kiedy otworzyłyśmy drzwi. Lufer stał na środku pokoju i kłócił się ze Stownheadem, a z boku stali: Netheo i troche wystraszeni lekarze.

- Argh! Musisz być taki uparty! Potrzebujesz opieki medycznej, musimy zrobić ci badania!- krzyczał Stown

-Ile razy mam powtarzać że NIC MI NIE JEST!?Czuje się dobrze!- odkrzaczył Lufer

- Eeee... Chłopaki?- zwróciłam uwagę na mnie i Smoffek

Wspomniani natychmiast się uspokoili i spojrzeli na nas.

- H-hej- zaczął zmieszany Luferek. Natychmiast zamknęłyśmy go w szczelnym uścisku.

-Tęskniłyśmy- powiedziałam. On tylko się uśmiechnął.

- Okej skoro tu już jesteście dziewczyny może przemówicie mu do rozsądku?- zaczął mój mąż. Lufer wywrócił oczami- On nie chce wrócić do szpitala!

-Bo nie muszę- warknął już wyraźnie zirytowany chłopak, po czym wziął w rękę swój płaszcz i skierował się do drzwi.

- I gdzie ty się wybierasz?- zapytał Stown

- Przejść się- odpowiedział krótko.

- Em nie jestem pewien czy to dobry- zaczął jeden z Lekarzy

-Ale ja jestem pewien- przerwał i powiedział stanowczo Lufer. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i rozejrzałam się po zebranych. Wszyscy zmieszani, wyczerpani, a niektórzy także lekko oszołomieni. Westchnęłam. To będzie ciężki dzień.


Ps. Heeeeej! Wiem, wiem spóźniłam się i to o dużo, ale było to spowodowane chorobą jak i szkołą, a także lekkim huraganem jaki przeszedł przez moje życie. Mam nadzieje że mi wybaczycie. Jejku w tym rozdziale jest tyle humoru. XD Okej nie przedłużam piszcie czy czekaliście i czy się podobało?

Serum Of HatredOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz