Narracja Trzecioosobowa:
Większość ułożyła sobie życie. Żyje blisko siebie w mieście Ligi Cienia. Na razie nie ma zamiaru przenosić się nigdzie indziej. Większość zagrożeń minęła, więc teraz wszyscy mogą zająć się swoimi sprawami.
Stownhead i BlackWings założyć rodzinę.
Netheo i Smoffek wziąć ślub.
HotDog dalej się kształcić.
Postirol zająć się córką.
Pixel dalej trenować.
Brajan pogłębiać relację z Natellą.
Każdemu z nich brakuje Luferka i wszyscy za nim tęsknią. Nie jest tak, że o nim zapomnieli. Po prostu próbują żyć dalej. Wiedzą, że on tego chciał i ta myśl często dodaje im sił. Jedni poradzili sobie z jego śmiercią lepiej, drudzy trochę gorzej.
Niestety jest także osoba, która z tą śmiercią nie poradziła sobie wcale. Tą osobą jest Macho. Krótko po śmierci Luferka uciekł i nie pokazywał się nikomu na oczy. Rosła w nim rozpacz pomieszana ze wstydem. Niemalże codziennie przychodził na grób Luferka, położony na pobliskim wzgórzu. Kładł tam kwiaty i wyżalał się przyjacielowi. Wątpił czy ten go słyszy, ale nie przestawał. To stało się jego rutyną, która pewnie nadal by trwała, gdyby nie jedno zdarzenie:
Od śmierci Luferka minęło pół roku. Właśnie trwała wyjątkowo piękna wiosna. Nie było zbyt dużo słońca, jednak rośliny posiadały mnóstwo kwiatów. Macho stał przed grobem, położonym pod drzewem na niedalekim wzgórzu. Łzy znów cisnęły mu się do oczu, ale próbował je powstrzymać.
-Co ja mam teraz robić?- zapytał łamiącym się głosem- Nie chce być wiecznie sam, a ciebie już tu nie ma. Do miasta też się nie udam. Niby co miałbym im powiedzieć?! Że bardzo przepraszam za to, że doprowadziłem do śmierci ich najlepszego przyjaciela i chce się zakolegować? Przecież to żałosne. Nigdy mi nie wybaczą... Nie zasługuje na to... -powiedział cicho- Proszę. Pomóż mi- dokończył, a tak niechciane łzy spłynęły po jego twarzy.
Nagle zawiał mocniejszy wiatr. Macho poczuł, jakby ktoś położył mu rękę na ramieniu. Błyskawicznie odwrócił się, lecz nikogo za nim nie było. Pomyślał, że może po prostu mu się zdawało. Jednak uczucie powróciło. Macho miał wrażenie, że ktoś za nim stoi i mocno trzyma go za ramię. Zamknął oczy. Wiatr znów zawiał mocniej, a wraz z nim do jego uszu dotarł szept:
,,Macho, Idź do nich. Oni napewno Ci wybaczą..."
Głos, który wypowiedział te słowa był tak znajomy i bliski jego sercu. Macho nie wiedział czy faktycznie go słyszy, czy tylko mu się zdaję. To przecież to niemożliwe...
-A co jeśli nie? Co jeśli znów zostanę sam? Jeżeli- urwał gdy poczuł mocniejszy ucisk na ramieniu.
,,Po prostu tam idź. Nie bój się i mi zaufaj"
Macho uśmiechnął się, po jego policzkach popłynęły łzy. Jemu zaufa zawsze i wszędzie.
Zaczął biec. Jego celem było miasto, spotkanie z przyjaciółmi. Teraz już nic go nie powstrzyma.
Natomiast na wzgórzu dało się usłyszeć jeszcze szept, któremu towarzyszyły spadające białe płatki kwiatów:
,,Ja zawszę tu będę... Dla Was"
CZYTASZ
Serum Of Hatred
FanfictionOto już drugi fanfic z serii ,,Żywa Śmierć" na kanale Luferka. Ten będzie bardziej o przemyśleniach, problemach emocjonalnych i relacjach. Akcja dzieje się miesiąc po zakończeniu wojny z Legionem Z przedstawionym w Prologu. Mam nadzieję że ta seria...