-Adam... To było okropne -stwierdził Chopin wchodząc do salonu gdzie siedzieli pozostali. Mickiewicz wzruszył ramionami i wziął łyka swojego drinka.
-Traktujesz go strasznie!
-Musi wiedzieć gdzie jego miejsce-prychnął chłopak.-I że jest za mną.
Fryderyk przewrócił oczami i usiadł w fotelu. Tadeusz westchnął cicho.
-Gdybym wiedział, że tak zareaguje, to bym wam tam nie pozwolił wejść...
-E tam, nic mu przecież nie będzie -machnął ręką Norwid.
-No właśnie-poparł czarnowłosego Adam. -Nigdy nic mu nie było, to teraz też mu nic nie będzie.
***
Następnego dnia, Kościuszko obudził się jak na niego dość późno, bo około dziewiątej trzydzieści. Bolała go głowa, ale nie było jakoś tragicznie. Zwlókł się z kanapy, na której najwyraźniej wczoraj zasnął i poszedł do kuchni.
Dopiero koło dziesiątej, zaczęło do niego docierać, że coś jest nie tak.-Julek? -rzucił rozglądając się po kuchni. Słowackiego jednak nie było w tym pomieszczeniu. Niebieskooki zmarszczył brwi. Poeta nigdy, nawet w dzień wolny, nie wstawał później niż o ósmej, a o godzinie, którą teraz wskazywał zegarek, zwykle siedział właśnie w kuchni.
Tadeusz, lekko zaniepokojony, zaczął sprawdzać inne pokoje. Chłopaka jednak nigdzie nie było. Wreszcie, chcąc niechcąc, stanął przed drzwiami do jego pokoju i nieśmiało zapukał. Nie otrzymał odpowiedzi, więc pchnął lekko drzwi.
Czarnooki siedział przy biurku, pochylony, tyłem do Tadeusza. Miał na sobie te same ubrania co poprzedniego dnia, a jego włosy wyglądały, jakby poeta nigdy nie słyszał o czymś takim jak grzebień.
-Em... Julek?
Chłopak obrócił się i rzucił w stronę Kościuszki gruby zeszyt. Starszy złapał przedmiot, spojrzał na niego, a potem z jeszcze większym zdziwieniem na czarnookiego. Chłopak miał spuchnięte i podkrążone oczy, a jego twarz była trupio blada. Wyglądał, jakby nie zmrużył wczoraj oka.
-Proszę. Oto skończony "kryminał o malinach" -warknął przecierając skronie. Tadeusz otworzył zeszyt, w miejscu do którego Balladyna była napisana wczoraj i ze zdziwieniem przewertował resztę kartek. Słowacki zapisał ponad pół zeszytu.
- T-ty... S-spałeś w ogóle? -wyjąkał patrząc na młodszego.
-Nie -mruknął brunet i przetarł oczy, po czym wstał.
-Julek... Co ci jest...? -Kościuszko już na serio się zmartwił.
-NIC MI NIE JEST! -krzyknął poeta wściekle. -CZY NAPRAWDE JESTEŚ NA TYLE GŁUPI, ŻEBY JESZCZE MNIE O TO PYTAĆ?!! BYŁEŚ TU!!! -rzucił piórem w miejsce, gdzie wczoraj siedział Kościuszko rozmawiając z Norwidem.
-Julek... Chodzi o Mickiewicza?
-NIE KURWA, O ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA.
Tadeusz tym razem się wystraszył. Pierwszy raz słyszał, jak Juliusz przeklął, w dodatku z opuchniętych oczu poety zaczęły spływać łzy. Niebieskooki nie wiedział jak zareagować.
-Wyjdź -powiedział czarnooki i położył się na łóżku, wciskając twarz w poduszkę. -Wyjdź i zamknij drzwi.
***
Gdy Fryderyk po dłuższym czasie leżenia zwlekł się z łóżka i poszedł do kuchni, zastał w niej coś niespotykanego. Przy stole siedział Mickiewicz, ale nie wyglądał jakby dopiero się obudził. Chopin spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą dwanaście, a potem na swojego współlokatora. Adam był przebrany i uczesany, podpierając się na łokciu czytał książkę, a obok niego stał kubek z kawą.
-Mickiewicz ogarnięty przed dwunastą w weekend? Adama nam podmienili? -spytał zdziwiony. Niebieskooki oderwał się od książki.
-Jakoś... Nie mogłem spać. Po za tym dziwnie się czuje... -mruknął.
-Może masz wyrzuty sumienia, hm? -dobiegł z salonu głos Cypriana.
-W życiu! -odkrzyknął poeta.
-Bardziej prawdopodobne jest to, że znowu się w kimś "zakochał" -zaśmiał się Frycek.
-Która by to była w tym roku szkolnym? Czwarta? -również zaśmiał się Norwid.
-UH. PRZESTAŃCIE! To denerwujące! -warknął Adam.
-Zaproponowałbym ci przeproszenie Juliusza, ale wiem, że prędzej nasz nauczyciel polskiego nauczy się matematyki, niż ty się do niego odezwiesz. Znaczy odezwiesz normalnie -pianista usiadł na przeciwko bruneta. -A tak szczerze, to musisz przyznać, że ten kryminałek ci się wczoraj podobał.
-Co?! Nie! -wrzasnął Adam.
-Ta, wmawiaj sobie. Widziałem jak się uśmiechasz pod nosem, chociaż próbowałeś to ukryć -uśmiechnął się Norwid, opierając się o framugę drzwi do kuchni.
-No dobra! Podobała mi się Balladyna i chce się dowiedzieć jak się skończy! -chłopak nerwowym ruchem wstał od stołu.- Ale jak powiecie komukolwiek, to was zabije.
-Spokojna twoja głowa -Fryderyk zrobił minę anioła. Adam wziął kubek z kawą i książkę, po czym podreptał do swojego pokoju.
-To co, dzwonimy do Juliusza? -spytał Cyprian gdy tylko usłyszał, że drzwi za niebieskookim się zamknęły.
CZYTASZ
Zwiędłe Kwiaty [Modern Alternate Universe] | Zakończone/Poprawa
Short StoryTadeusz Kościuszko jest wesołym chłopakiem na drugim roku studiów. Jego współlokator, Juliusz Słowacki jest w trzeciej klasie liceum, razem z Adamem Mickiewiczem i Fryderykiem Chopinem. Cyprian Kamil Norwid, chodzi do pierwszej klasy liceum i musi z...