Prolog

40 2 4
                                    


Może tak słowem wstępu przewinę swoją wiodącą myśl, która mówi, iż chyba wena mi pomalutku wraca. Nie do końca mogę stwierdzić, że jest ok, ale trudne okresy chyba mam za sobą. Dużo zabiera mi praca i stres dlatego też nie obiecuję, że ta historia dotrwa do końca. Mogę jedynie przysiąc, że postaram się ze wszystkich sił ją ukończyć. Liczę też na wasze wsparcie, czytelnicy.



 Naciągnęłam kaptur na głowę, chowając się bezszelestnie w krzakach otaczających sporych rozmiarów budynek. Budowla wołała o pomstę do nieba, a jej kształt już dawno uległ zmiennej. Wybite okna ledwo co zabite deskami, które zeżarły mole, wywalone drzwi, o namiastce zawiasów już nie wspomnę, a do tego dochodził jeszcze ten okropny odór. Nieszczęsnym trafem akurat tutaj wbiegła moja zdobycz o długich, ciemnych uszach i nad wyraz zwinnych łapkach.

Królik doskonale wiedział co go czeka, dlatego wybrał najgorszą możliwą dla mnie miejscówkę na schowek. Ale niedoczekanie twoje! Upoluję małego popylacza i zjem ze smakiem, delektując się miękkim mięskiem przy ciepłym ognisku.

Po chwili namysłu jak zajść go od tyłu, tak żeby mnie nie zauważył, wyprostowałam się i zdjęłam z pleców łuk. Z kołczanu przy boku wyjęłam strzałę i nałożyłam na cięciwę, będąc w gotowości, gdyby mój smakołyk zapragnął uciec z zamiarem przetrwania kolejnej nocy. Naprawdę miałam ochotę na królika...

I kiedy zrobiłam pierwszy krok ku walce, ziemia zatrzęsła się. Z daleka rozległ się huk rozrywający powietrze niemalże na strzępy. Szara fala dymu zalała okolicę, pochłaniając ją doszczętnie. Widoczność ograniczyła się do czubków moich butów, mgła gęsta jak mleko zawisła nad starym, opuszczonym miastem, wchłaniając wszystko co tylko się dało. Każdy zakamarek uległ strawieniu przez nieznaną substancję zawartą w dymie, a pośrodku tego wszystkiego stał on. 


Naprawdę liczę na wsparcie z waszej strony :)

Echo || DestinyWhere stories live. Discover now